Aktorzy, producent i "główny bohater", reżyser Andrzej Wajda są już w Los Angeles. Na dwa dni przed wielką galą "Katyń" prowadzi w oscarowym rankingu "New York Timesa". Pozostaje się cieszyć... i czekać. Bo pierwszy w historii Oscar dla polskiego filmu fabularnego nigdy nie był jeszcze tak blisko.
Polska ekipa przyleciała do Los Angeles w piątek po południu czasu polskiego. Na lotnisku przeziębionego Andrzeja Wajdę witano, jak wielką gwiazdę - były kwiaty i czarna limuzyna.
Myśl, że ten film powstał, i że ludzie mogą go oglądać ujmuje mnie i czyni szczęśliwym Andrzej Wajda
Chociaż członkowie ekipy studzą emocje swoje i 39 milionom Polaków, to gdzieś w tle, między zapewnieniami, że "nominacja to już i tak wielki sukces", da się usłyszeć coś innego: - Po raz pierwszy od dawna, przy okazji takiej imprezy, nie czujemy się z góry skazani na pożarcie. Wiemy, że "to" się może zdarzyć - mówi korespondentowi "Faktów" producent filmu Michał Kwieciński.
"To", czyli co?
Wierzę, naprawdę wierzę, że ten wieczór będzie należał do Andrzeja Wajdy. A my duchowo będziemy wtedy z nim Magdalena Cielecka
Na razie amerykańscy widzowie "Katyń" znają jednak tylko z plakatów. - Bardzo bym chciał, żeby ten film został obejrzany tutaj. Ta ceremonia może w tym pomóc - mówił Andrzej Chyra, jeden z aktorów grających w filmie. A aktorka Magdalena Cielecka zapewniała: - Wierzę, naprawdę wierzę, że ten wieczór będzie należał do Andrzeja Wajdy. A my duchowo będziemy wtedy z nim.
Źródło zdjęcia głównego: tvn