Hayley Williams - "Ego Death at a Bachelorette Party"
"Ego Death at a Bachelorette Party" to muzyczny projekt, który na świat przyszedł właściwie jako antyalbum. To bardzo znaczące, gdy przyjrzymy się bliżej jego twórczyni, Hayley Williams, wokalistce, założycielce pop-rockowego zespołu Paramore, szerszej publiczności znanego między innymi z piosenek wykorzystanych w kultowym już filmie "Zmierzch". Hayley miała zaledwie 15 lat, gdy podpisała kontrakt z Atlantic Records na… 20 lat. W oczach młodej Williams była to wielka szansa, w rzeczywistości dojrzałej już artystki - i ogromny ciężar, który zrzuciła z siebie w 2025 roku.
Na początku sierpnia niespodziewanie opublikowała w sieci 17 nowych piosenek, każdą jako singiel, zachęcając fanów do samodzielnego układania elementów we własną wersję płyty. W swoich utworach odważnie skomentowała dotychczasowe zobowiązania, śpiewając "wzbogaciłam wielu głupich sk*rwysynów" i "stąd można iść tylko w górę". Ale to niejedyny temat, który prezentuje słuchaczom w tym projekcie, zebranym ostatecznie w całość jako trzeci solowy album liczący 20 utworów. Hayley, zachwycając wokalem, w ciekawych muzycznie aranżacjach opowiada o poszukiwaniu siebie, rozliczeniu się z traumą, miłosnym rozczarowaniu i porzuceniu. Zaangażowana politycznie wokalistka wyraźnie zaznaczyła też swoją pozycję na polaryzującej się mapie politycznej USA w piosence "True Believer", w której krytykuje chrześcijańskie środowiska na południu Stanów, gdzie wiara wykorzystywana jest jako usprawiedliwienie dla rasizmu.
"Ego Death at a Bachelorette Party" to dowód na to, że warstwa liryczna, choć trudna i momentami szczera do bólu, wcale nie musi odbierać wartości zapadającym w pamięć melodiom, a najbardziej rockandrollowe, co może zrobić wokalistka w 2025 roku, to - nie będąc już spętaną kajdanami wytwórni - wyśpiewać, co leży jej na sercu.
Monika Majdak, redaktorka wideo w tvn24.pl
Lily Allen - "West End Girl"
Lily Allen powróciła po siedmiu latach z płytą "West End Girl", by zabrać słuchaczy na przejażdżkę emocjonalnym rollercoasterem. Bo jak inaczej nazwać album, w którym wokalistka opisuje od A do Z każdy drobny element, który doprowadził do rozpadu jej małżeństwa, ze szczegółami, o które nawet tabloidy bałyby się zapytać? W tej płycie jest wszystko: od odegranej rozmowy telefonicznej z mężem, który prosi o otwarcie związku, przez przeczytane wiadomości od kochanki, a nawet kłótnie o seks, dzieci i karierę.