Serialowy przebój "The Last of Us" wraca z nowym sezonem i chociaż trudno w to uwierzyć, poziomem wyprzedza swoją pierwszą odsłonę. "The Last of Us" pozostaje skrupulatnie dopracowanym widowiskiem, które niejednokrotnie może być dla widza wiadrem zimnej wody, wylanej na głowę. O tym - bez zdradzania fabuły - pisze Tomasz-Marcin Wrona w ramach cyklu "Wybór Wrony".
Osiem nagród Emmy, trzy nominacje do Złotych Globów, dwie nominacje do Gotham Awards, entuzjastyczne przyjęcie międzynarodowej krytyki, dziesiątki milionów widzów w różnych zakątkach świata - tak najprościej można streścić sukces pierwszego sezonu "The Last of Us", którego finał wyemitowany został 12 marca 2023 roku. Produkcja HBO (stacja należy do Warner Bros. Discovery, właściciela między innymi tvn24.pl) stała się pierwszą ekranizacją gry komputerowej, którą doceniono nominacjami do najważniejszych nagród w przemyśle rozrywkowym, a także statuetkami.
Żeby nie zdradzać zbyt wielu szczegółów: pierwszy sezon kończy się sceną, gdy Ellie (Bella Ramsey) i Joel (Pedro Pascal) docierają w okolice Jackson w stanie Wyoming. Ellie wymusza na mężczyźnie, aby przysiągł, że to, co opowiedział jej o Świetlikach, jest prawdą. Drugi sezon rozpoczyna ta sama scena, jednak w rzeczywistości właściwa fabuła toczy się pięć lat później. Jackson stało się niczym odcięta od świata twierdza, w której ludzie znajdują schronienie przed zakażonymi. Na pierwszy plan wysuwa się atmosfera konfliktu między Joelem a Ellie. Postawmy tu kropkę.
Nowa, gwiazdorska obsada
"The Last of Us" ma niemal wszystko, czego można byłoby oczekiwać od perfekcyjnej serialowej produkcji fabularnej. Trzyma w napięciu, nie pozwala oderwać się od ekranu, a jednocześnie nie wykłada wszystkich kart na stół. W ten sposób budzi ciekawość, którą - najprawdopodobniej - zaspokoją kolejne odcinki.
O ile pierwszy sezon miał strukturę kina drogi - Joel i Ellie przemierzali postapokaliptyczne Stany Zjednoczone - tak w przypadku drugiego sezonu akcja (przynajmniej w pierwszym odcinku) umiejscowiona została w konkretnej przestrzeni. Nadal jednak "The Last of Us" pozostaje wielowarstwową, nieoczywistą opowieścią, wypełnioną najróżniejszymi metaforami, alegoriami i analogiami, dzięki którym można czytać losy bohaterów na wiele sposobów. Niejednokrotnie może być dla widzów niczym wiadro zimnej wody wylanej na głowę. Niech to będzie jednak zachęta do wejścia w historię Ellie i Joela.
Oczywiście, na ekranie "rządzi" duet aktorski Bella Ramsey i Pedro Pascal. Dzięki sukcesowi pierwszego sezonu "The Last of Us" Ramsey stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych niebinarnych osób aktorskich na świecie. Ellie kreowana przez Ramsey jest pełna wewnętrznych sprzeczności: szuka bliskości, próbuje wzbić się na niezależność, walczy o swoją pozycję w tej społeczności. Grany przez Pascala Joel jest uwikłany w liczne traumy, z którymi próbuje się mierzyć. Rzeczywistość, narastające wyzwania i oczekiwania wobec niego nie pozwalają mu na chwilę wytchnienia.
Jako Tommy - brat Joela - wraca Gabriel Luna, a w postać żony Tommy'ego - Marii - wciela się ponownie Rutina Wesley. Ponadto pojawia się plejada gwiazd: Catherine O'Hara, Isabela Merced, Young Mazino, Kaitlyn Dever, Jeffrey Wright, Danny Ramirez oraz Finn McCager. Na szczególne słowa zachwytu zasługują O'Hara i Merced. Każda na własny sposób wykazuje się niepodważalnym talentem i indywidualnym warsztatem.
Skrupulatnie dopracowane widowisko telewizyjne
"The Last of Us" nie przestaje być wciągającym studium kondycji człowieczeństwa. Ekstremalne sytuacje, w które wpisane są postaci, umożliwiły twórcom serialu sondowanie różnych aspektów: źródeł przemocy, źródeł władzy, trwałości relacji międzyludzkich oraz tym, co je tworzy i umacnia.
Chociaż serial "The Last of Us" - tak jak będąca jego pierwowzorem gra - osadzona jest w fikcyjnej, dystopijnej i postapokaliptycznej rzeczywistości, porusza bardzo uniwersalne, aktualne pytania dotyczące współczesnych społeczeństw. Nie ma tu prostych odpowiedzi, jednoznacznych, protekcjonalnie stawianych ocen. To, co mogłoby wydawać się czarne bądź białe, rozmyte zostało we wszystkich odcieniach szarości. W efekcie publiczność ma okazję odczuwać najróżniejsze emocje, których doświadczają serialowe postaci. A ich złożoność emocjonalna jest naprawdę imponująca. W końcu poszczególne wątki - czy też warstwy narracyjne - sięgają po żądzę zemsty, granice współczucia, wszelkie odcienie rodzicielstwa, prawdę czy po naturalną dla człowieka potrzebę poczucia akceptacji.
Miarą sukcesu produkcji serialowych niejednokrotnie już okazywały się być ich kolejne sezony. Na twórców zawsze czyha pokusa pójścia na skróty, powtarzania schematów i narzędzi, które okazały się być strzałem w dziesiątkę w pierwszej odsłonie. Tylko pierwszy odcinek drugiego sezonu "The Last of Us" zwiastuje, że Craig Mazin i Neil Druckmann - twórcy serialu - nie tylko nie dali się skusić na odcinanie kuponów od sukcesu pierwszego sezonu, ale podnieśli jego poziom, zawieszając poprzeczkę bardzo wysoko.
"The Last of Us" pozostaje skrupulatnie dopracowanym widowiskiem, w którym każdy element - zdjęcia, scenografie, kostiumy, dźwięk, muzyka, efekty specjalne - ze sobą współgra i uzupełnia się wzajemnie. Drugi sezon wypełnia mrok i przekonanie, że największym zagrożeniem dla siebie jesteśmy my sami. Jednocześnie w tym mroku pojawiają się nieśmiało smugi światła - w myśl (być może) naiwnej sugestii, że jest jeszcze dla nas - ludzi - nadzieja.
Fabuła najnowszej odsłony "The Last of Us" może stwarzać pozory niekompletnej, być może bardziej surowej i uboższej niż w pierwszym sezonie. To jednak tylko wrażenie. Skąd to przekonanie? Szefowa działu filmowego i seriali fabularnych HBO Francesca Orsi w lutym tego roku powiedziała w rozmowie z portalem Deadline: - Nie mamy jeszcze ostatecznego planu, ale wydaje mi się, że wszystko wskazuje na cztery sezony ("The Last of Us"). - Nie chciałabym w tym momencie nic potwierdzać, natomiast sytuacja wygląda w ten sposób, że po tym sezonie będą kolejne dwa i na tym skończymy - stwierdziła Orsi.
Premiera drugiego sezonu "The Last of US" w serwisie Max w poniedziałek, 14 kwietnia
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Autorka/Autor: Tomasz-Marcin Wrona
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: MAX