Seth MacFarlane oświadczył, że nie ma szans, żeby poprowadził ceremonię rozdania Oscarów w przyszłym roku. "Nigdy więcej. Bawiłem się świetnie, ale na tym koniec" - napisał na Twitterze. Ponoć to dlatego, że zebrał więcej krytycznych niż pochlebnych ocen za oscarową noc. Zarzucono mu rasizm, antysemityzm i seksizm, a jego żarty oceniono jako nieśmieszne.
Prowadzący zebrał mieszane recenzje za swój oscarowy występ. "New Yorker" ostro go ocenił już w tytule felietonu: "Seth MacFarlane i obrzydliwa, wroga, seksistowska noc Oscarów". "Miały być skandale i kontrowersyjne żarty. Było poprawnie" - napisał z kolei "Los Angeles Times". A "Rolling Stone" nazwał go "nieudolnym żółtodziobem".
Liczono, że do oscarowej ceremonii wniesie powiew świeżości oraz cięty dowcip, tymczasem jego żarty nazwano "serią prymitywnych seksistowskich wybryków żałosnego, ale zadowolonego z siebie Setha MacFarlane'a".
"Widziałem twoje cycki" i gniew feministek
Ostro skrytykowały go organizacje amerykańskich Żydów, które uznały, że żarty były "godne potępienia". Chodzi o słowa "Żydzi kontrolują Hollywood", które MacFarlane włożył w usta pluszowego misia - bohatera filmu "Ted", który pojawił się na scenie. - To tylko umacnia niesprawiedliwe stereotypy i promuje antysemityzm. Zasmucające, że na gali oscarowej wykorzystuje się to w celu rozbawienia widowni – stwierdził przewodniczący Żydowskiej Ligi Przeciwko Zniesławieniu, Abraham Foxman.
Na 39-latka rzuciły się też feministki. Poszło o piosenkę "Widziałem twoje cycki", którą zaśpiewał na początek. Padały w niej nazwiska aktorek, również tych na widowni - Meryl Streep, Nicole Kidman, Halle Berry, Charlize Theron - wraz z filmami, gdzie pokazały piersi. Wyróżniona została zwłaszcza Kate Winslet pokazująca je w każdym swoim filmie.
"Te kobiety odsłaniały swoje ciała nie po to, żeby rozbawić MacFarlane'a, tylko po to, żeby wykonać swoją pracę. A może im się tylko wydawało? Myślicie dziewczyny, że uprawiacie sztukę, ale Akademia ustami MacFarlane'a daje wam do zrozumienia, że mężczyźni widzą tylko, jak się rozbieracie" - napisała Amy Davidson.
Udał mu się za to pikantny dowcip z George'a Clooneya, kiedy mówił o nominacji dla 9-letniej aktorki Quvenzhane Wallis. - Żeby uzmysłowić wam, jaka jest młoda, powiem, że dopiero za 16 lat będzie dla niego za stara - stwierdził.
Ale już przesadził, kiedy powiedział, że scenariusz "Django" został luźno oparty na "poczcie głosowej Mela Gibsona" albo że to "film o mężczyźnie, który walczy o kobietę poddaną przemocy, czyli to, co Chris Brown i Rihanna nazywają komedią romantyczną". Podobnie było z rzekomą rozwiązłością Hollywood, gdy odniósł się do Romana Polańskiego i jego związku z 13-latką: "Wszyscy pytają mnie, gdzie odbędzie się pooscarowa orgia. No dobra, powiem wam. W domu Jacka Nicholsona".
Wśród publiczności wywołało to pomruk niezadowolenia zamiast oklasków.
Największa widownia od 3 lat
Ale były też pochwały, m.in. od George'a Clooneya i Hugh Jackmana. Russell Crowe na Twitterze napisał, że to "było wielkie show", a były prowadzący Oscarów Steve Martin ocenił, że "Seth był cudowny".
Sukcesem MacFarlane'a jest przede wszystkim oglądalność - transmisja miała największą publiczność od 3 lat. Poprzednią galę, prowadzoną przez Billy'ego Crystala, oglądało 39,3 miliona Amerykanów, tymczasem najnowszą - 40,3. Podczas, gdy w 2011 roku przed telewizorami zasiadło zaledwie 37,6 mln widzów.
Poza tym, jak podaje BBC News, zainteresowanie galą zwiększyło się wśród najbardziej pożądanej wśród reklamodawców grupy - młodych mężczyzn w wieku 18-49 lat. Odnotowano tu wzrost o 34 procent.
Co na to MacFarlane? Na Twitterze zażartował: "Mój kot powiedział, że poszło dobrze". Jednak jasno dał do zrozumienia, że nie widzi się już w roli gospodarza ceremonii oscarowej: "Nigdy więcej. Bawiłem się świetnie, ale na tym koniec". A agentka prasowa komika zapewniła, że twitterowe oświadczenie jej klienta jest oficjalne i właśnie tak należy je traktować.
Autor: am/iga / Źródło: BBC News, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: A.M.P.A.S.