Mija 27 lat, odkąd Richard Gere spotkał się z Julią Roberts na planie "Pretty Woman". Hollywoodzki aktor podczas ostatniego wywiadu wyznał, że legendarna już historia miłosna miała zakończyć się zupełnie inaczej. - To był bardzo mroczny film - dodał Gere.
Richard Gere, odtwórca roli Edwarda Lewisa w słynnej komedii romantycznej "Pretty Woman"z 1990 roku, promuje właśnie swój najnowszy film "Norman". Podczas jednego z ostatnich wywiadów aktor wyznał, że nie przypomina sobie, żeby zagrał kiedykolwiek w wielkobudżetowej produkcji. Także nagrodzony Oscarem musical "Chicago", w którym Gere grał jedną z głównych ról, miał niewielki budżet i kręcony był bardzo szybko.
- Nawet "Pretty Woman" był małym filmem - nikt tego nie wiedział, że stanie się takim hitem. Może Jeff Katzenberg [Jeffrey Katzenberg, ówczesny szef Disney Studio, magnat filmowy - red.] - powiedział aktor.
Śmierć głównej postaci w oryginalnym scenariuszu
Oryginalny scenariusz nosił tytuł "3000", odnoszący się do kwoty, jaką prostytutka przyjęła za spędzenie tygodnia u boku milionera. Zawierał zupełnie inne, bardziej mroczne zakończenie. Według wstępnego założenia Vivian i Edward mieli się rozstać. - Oryginalne zakończenie gdzieś istnieje, nie widziałem go. To był mroczny film - dodał Gere.
- Myślę jednak, że Jeff Katzenberg nie chciał zrobić tego filmu, ale zobaczył w nim [scenariuszu - red.] zupełnie coś innego - stwierdził. Gwiazdor wyznał, ze wspólnie z Julią Roberts i Garrym Marshallem (reżyserem filmu) spędzili dużo czasu, żeby nadać mu łagodniejszy, bardziej promienny charakter. - Ludzie myślą, że zrobienie takiego filmu to zabawa i tylko przyjemność, ktoś napisze scenariusz, a reszta go kręci - powiedział. - Przepisywaliśmy tekst, dodawaliśmy nowe rzeczy, na nowo go wymyślaliśmy. Pracowaliśmy bardzo ciężko, żeby ten film był lekki, ale jednocześnie, żeby pozostała w nim pewna tajemnica, pewien ciężar i uniwersalność - wyznał.
O tym, że jedna z najpopularniejszych komedii romantycznych lat miała się zupełnie inaczej skończyć, w marcu tego roku mówił sam Katzenberg. - W zasadzie scenariusz był klasyfikowany w kategorii "R" [filmy dla widowni dorosłej bądź obowiązkowej obecności osób dorosłych - red.], był filmem o dziwce z Hollywood Boulevard. Przy okazji, w oryginalnej wersji - było to dość koszmarne - myślę, że ona ginie w wyniku przedawkowania - powiedział magnat filmowy.
W wersji ostatecznej, w finałowej scenie grany przez Gere'a Lewis podjeżdża limuzyną z kwiatami, wspina się po schodach przeciwpożarowych do Vivien, a z głośników wybrzmiewa aria operowa.
Autor: tmw/sk / Źródło: Variety, Mirror.com, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Disney Studio