Premiery kinowe - styczeń 2023. Najciekawsze nowości, filmy które warto zobaczyć

Źródło:
tvn24.pl
"Na twoim miejscu" reż. Antonio Galdamez
"Na twoim miejscu" reż. Antonio GaldamezTVN Warner Bros. Discovery
wideo 2/7
"Na twoim miejscu" reż. Antonio GaldamezTVN Warner Bros. Discovery

Rok 2023 w polskich kinach rozpoczął się z przytupem. Miłośniczki i miłośnicy dużego ekranu doczekali się głośnych tytułów, które wymieniane są jako oscarowi faworyci. Oferta jest jednak znacznie bogatsza. Wśród filmów, które w styczniu trafią do kin, są przynajmniej dwa dowody na to, że polska komedia ma się bardzo dobrze. Oto pięć najciekawszych premier kinowych stycznia, które wybrał reporter tvn24.pl Tomasz-Marcin Wrona.

2023 rok zapowiada się ekscytująco dla tych, którzy uwielbiają spędzać czas w ciemnych salach kinowych. Do dystrybucji trafią bądź już trafiły tytuły, o których zrobiło się głośno podczas ubiegłorocznych wydarzeń filmowych. Są wśród nich także oscarowi faworyci i godne uwagi debiuty. Tak też będzie w styczniu. Wśród blisko 30 nowości, które trafią do kin w pierwszym miesiącu roku, są filmy, których nie można przegapić. Pięć z nich wybrał i opisał Tomasz-Marcin Wrona, reporter tvn24.pl.

"Na twoim miejscu"

Kino środka najogólniej można opisać jako produkcje pomiędzy kinem komercyjnym a autorskim. A zatem - teoretycznie - powinny sięgać po to, co najlepsze w kinie autorskim, by w efekcie trafić do jak najszerszego grona odbiorców. Rzecz wbrew pozorom nie jest łatwa. Szczególnie w przypadku komedii, która sama w sobie bywa pułapką. Wielu filmowców poległo na takich próbach, sięgając po najłatwiejszy komizm, nie wykraczający poza sztubackie żarciki czy oklepane schematy. Żeby było jasne: to uogólnienie nie obejmuje twórców niezależnych, którzy w autorski sposób wykazują się poczuciem humoru. Ale nawet w rodzimym głównym nurcie coraz częściej pojawiają się dobrze skrojone komedie.

"Na twoim miejscu" reż. Antonio Galdamezfot. Bartosz Mrozowski/TVN Warner Bros. Discovery

Tak jest w przypadku "Na twoim miejscu" w reżyserii Antonio Galdameza. Absolwent Wydziału Reżyserii Szkoły Filmowej w Łodzi zwracał na siebie uwagę swoimi etiudami studenckimi oraz krótkimi metrażami. Te przyniosły mu wiele wyróżnień i nagród. "Na twoim miejscu" jest jego pełnometrażowym debiutem fabularnym. Scenariusz napisali: Łukasz Światowiec (współscenarzysta między innymi: "Planety singli" oraz "Juliusza") oraz Anna Bielak (współpracowała między innymi przy scenariuszu serialu "Król"). Duet scenarzystów wykazał się ogromną odwagą, sięgając po motyw zamiany ciałami, który w ostatnich dekadach pojawiał się już w najróżniejszych odsłonach, w rozmaitych produkcjach. W ujęciu Bielak i Światowca nie traci jednak na świeżości. W tym zabawnym, wyważonym, nienachalnym i inteligentnym filmie Galdamez przygląda się różnym sytuacjom i prowadzi widza do wniosku, że nie ma tu jednoznacznie dobrych czy złych postaci. Pozostawia również sporą dowolność do interpretacji i własnych przemyśleń.

O czym jest film? Kaśka i Krzyś to z pozoru zwyczajne małżeństwo po trzydziestce. Ona zajmuje się domem, pracuje jako nauczycielka w przedszkolu prowadzonym przez matkę i dba o to, żeby kilkuletniemu synkowi - Tadziowi - niczego nie brakowało. On zaś pracuje w jednej z warszawskich agencji reklamowych, gdzie właśnie przygotowuje projekt dla japońskiego klienta. W domu położonym w dobrej dzielnicy bywa rzadko. A gdy już jest, to jego rozmowy z żoną niemal zawsze kończą się kłótnią. Chociaż pozornie maja wszystko, ich związek coraz szybciej zbliża się ku końcowi. Wtedy dochodzi do nieoczekiwanej zamiany ciał - ona budzi się jako on i na odwrót. To powoduje szereg niedogodności i niejednokrotnie zaskakujących, śmiesznych sytuacji. Kaśka i Krzyś zmuszeni zostają do intensywnej współpracy. Paulina Gałązka i Miron Jagniewski, odtwórcy ról głównych bohaterów, brawurowo żonglują własnymi interpretacjami Kaśki i Krzysia. Zarówno Gałązka, jak i Jagniewski, niezależnie, czy w danym momencie są "Kaśką" czy "Krzysiem", są bardzo wiarygodni za sprawą świadomego wykorzystania mimiki (szczególnie Jagniewski robi to błyskotliwie), drobnych gestów czy sposobu poruszania się. Taki duet je się łyżkami.

"Na twoim miejscu" w reżyserii Antonio Galdameza w kinach od 6 stycznia.

Paulina Gałązka o filmie "Na twoim miejscu"
Paulina Gałązka o filmie "Na twoim miejscu"TVN24

"W trójkącie"

Ruben Östlund zdążył przyzwyczaić świat filmowy, że każdy kolejny jego tytuł jest prawdziwą petardą. Zresztą pięć z sześciu jego dotychczasowych pełnometrażowych fabuł premierę miało w ramach Festiwalu Filmowego w Cannes. Każdym z nich udowadniał, że współczesna kinematografia nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, a kino autorskie może być równie świetną, a zarazem intelektualną rozrywką. Gdy w 2017 roku w Konkursie Głównym canneńskiego festiwalu zaprezentował "The Square", pojawiły się bardzo różne opinie, jednak film stał się najpierw jednym z głównych faworytów do Złotej Palmy, a potem jej zdobywcą. Szwed śmiało sięgnął swoją produkcją po najbardziej prestiżowy laur w świecie filmowym, określany jako filmowy odpowiednik Nagrody Nobla.

Ruben Östlund: nie jestem filmowym prowokatorem
Ruben Östlund: nie jestem filmowym prowokatoremtvn24.pl

Podobnie stało się podczas tegorocznej edycji francuskiego wydarzenia. "W trójkącie" wzbudził zachwyt, nawet wśród tej części krytyków, która dotychczas była mu nieprzychylna. Ostatecznie sięgnął po drugą w karierze Złotą Palmę. Tym samym dołączył do elitarnego grona twórców, których dwa filmy docenione zostały dwiema najważniejszymi nagrodami. W historii festiwalu przed Östlundem "podwójnych" zwycięzców było ośmiu i jeden duet reżyserski - bracia Dardenne (Jean-Pierre i Luc). Pierwszym z nich był szwedzki twórca Alf Sjöberg, którego filmy docenione zostały w 1946 i 1951 roku. W związku z tym, że Złota Palma zastąpiła dotychczasową Wielką Nagrodę Festiwalu w 1955 roku, Sjöberga pomija się w gronie dwukrotnych zdobywców Złotej Palmy. Östlund natomiast jest dopiero trzecim filmowcem, który wygrał canneńskie Konkursy Główne dwoma kolejnymi filmami (wcześniej udało się to jedynie Billiemu Augustowi i Michaelowi Hanekemu).

"W trójkącie" Rubena Östlundafot. Fredrik Wenzel ©Plattform Produktion / Gutek Film

Szwedzki twórca swoimi filmami nie bierze jeńców. Jest prawdziwy do bólu. Z każdą kolejną tragifarsą (czy jak część krytyków eufemistycznie określa je "satyrą"), obnaża społeczne nierówności, punktuje absurdy tych, którzy chcą stanowić współczesne elity, bezwstydnie uwypukla ludzką głupotę. A wszystko po to, żeby skłonić do zastanowienia się nad najważniejszymi wartościami i kondycją współczesnego człowieczeństwa. Tak też jest we "W trójkącie". Chociaż polskie tłumaczenie tytułu jest jedną z możliwości interpretacyjnych, to bardziej akuratnym jest oryginalny "Triangle of Sadness" - czyli "trójkąt smutku". Jeśli popatrzy się na film z perspektywy smutku, można dojść do bardzo gorzkich wniosków. Tak czy tak, Szwed na swój celownik bierze zachodnie elity: przedstawicieli branży mody, nowobogackiego handlarza "gównem" (jak sam określa siebie ów bohater), właścicieli fabryki broni i tych, którzy łudzą się, że mają jakąkolwiek władzę.

CZYTAJ TAKŻE: "Uwielbiam sytuacje, w których coś zrywa normy społeczne, a ludzie nie potrafią się w nich odnaleźć" [rozmowa Tomasza-Marcina Wrony z Rubenem Östlundem]

Östlund udowadnia również, że piękne ciało, bogactwo, pozycja społeczna czy zawodowa, czy tysiące fanów w portalach społecznościowych, są traktowane jak współczesna waluta, która w starciu z rzeczywistością ma jedynie iluzoryczną wartość i jest w zasadzie bez znaczenia. Filmowiec po raz kolejny stawia bohaterki i bohaterów w sytuacjach skrajnych, a nawet ekstremalnych, odwraca panujące hierarchie, wyzwala w swoich postaciach atawistyczne instynkty. Wszystko po to, by przyjrzeć się różnym typom jednostek, pozbawionym masek, zmuszonym do mierzenia się ze samym sobą. Całość podaje w gęstych oparach absurdu, przez co ten gorzki, aktualny i uniwersalny portret współczesnego człowieka można potraktować jako świetną rozrywkę. "W trójkącie" zaskoczy nawet najwierniejszych fanów szwedzkiego twórcy. 

"W trójkącie" w reżyserii Rubena Östlunda w kinach od 6 stycznia.

"W trójkącie" reż. Ruben Östlund
"W trójkącie" reż. Ruben Östlund Festival de Cannes

"Duchy Inisherin"

52-letni brytyjski dramaturg, scenarzysta, reżyser i producent filmowy Martin McDonagh ma w dorobku tylko cztery pełnometrażowe fabuły. Ale każdą z nich umacniał swoją pozycję jednego z najoryginalniejszych twórców współczesnego kina. Karierę rozpoczął jako dramaturg w pierwszej połowie lat 90. Natomiast w 2004 roku nakręcił swój pierwszy krótki metraż "Sześciostrzałowiec" z Brendanem Gleesonem w roli głównej, za który w 2006 roku McDonagh otrzymał Oscara dla najlepszego aktorskiego filmu krótkometrażowego. W 2008 roku brawurowo wszedł do kin z czarną komedią "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj" podczas Festiwalu Sundance.

Minęło już ponad pięć lat od spektakularnego sukcesu trzeciego jego filmu "Trzy billboardy za Ebbing, Missouri", za który otrzymał między innymi nagrodę za najlepszy scenariusz Konkursu Głównego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji. Za "Duchy Inishernin" McDonagh również nagrodzony został za scenariusz tegorocznej edycji weneckiego festiwalu, a grający jedną z głównych ról Collin Farrell otrzymał Puchar Volpiego dla najlepszego aktora. Film zaś stał się szybko jednym z najmocniejszych pretendentów do najważniejszych nagród filmowych w tym sezonie.

"Duchy Inisherin" reż. Martin McDonaghFot. Jonathan Hession / Searchlight Pictures / 20th Century Studios

Fabuła "Duchów Inisherin" w luźny sposób nawiązuje do sztuki o tym samym tytule, którą McDonagh napisał w połowie lat 90. Zamykała ona jego drugą trylogię irlandzką, ale nigdy nie trafiła do druku. Dramaturg uznał, że jest zła, chociaż nie wykluczył, że w przyszłości do niej wróci. Być może dobrze się stało, iż ten pomysł na lata trafił do szuflady. W ten oto sposób Brytyjczyk stworzył dogłębnie przemyślany, najbardziej poruszający film w swojej karierze. Jak mało kto, McDonagh potrafi w przystępny sposób łączyć warsztat i fascynacje zarówno filmowe, jak i teatralne, budując wciągające studium rzeczywistości.

Tym razem to studium dotyczy męskości i męskiej emocjonalności w silnie patriarchalnej, konserwatywnej rzeczywistości lat 20. ubiegłego wieku. Akcja toczy się w 1923 roku, w czasie kończącej się irlandzkiej wojny domowej na małej, fikcyjnej wysepce, oddalonej nieco od Irlandii. Colm Doherty (niesamowity Brendan Gleeson) postanawia skupić się na komponowaniu i tworzeniu czegoś, dzięki czemu zostanie zapamiętany. W związku z tym zaczyna ignorować Pádraica Súilleabháina (jedna z najlepszych ról Collina Farrella), z którym przyjaźnił się niemal całe życie. W efekcie dotychczasowa relacja zmienia się w konflikt, wypełniony niewypowiedzianym, skumulowanym wzajemnym gniewem. Ta wyważona tragikomedia, utkana z makabrycznych elementów i absurdalnego czarnego humoru - który jest znakiem rozpoznawczym McDonagha - bardzo mocno chwyta za serce. Rzadko się zdarza, żeby przytłaczająca i wszechobecna samotność, w tak lekki sposób motywowała do kolejnych refleksji. A z zupełnie innej perspektywy: "Duchy Inisherin" - chociaż napisane i wyreżyserowane przez McDonagha - w precyzyjny sposób przypominają, że film jest grą zespołową, w której wszyscy są równi, ważni i niezbędni.

"Duchy Inisherin" w reżyserii Martina McDonagha w kinach od 20 stycznia.

"Duchy Inisherin" reż. Martin McDonagh
"Duchy Inisherin" reż. Martin McDonagh20th Century Studios Polska/ Disney Polska

"Niebezpieczni dżentelmeni"

Pozostańmy w oparach filmowego absurdu. Nie brakuje go w kolejnym filmie - "Niebezpieczni dżentelmeni", nawet jeśli tu absurdalność całej historii ma zupełnie inny charakter i odmienną atmosferę. Warto było czekać, by w polskiej kinematografii pojawił się taki film. "Niebezpieczni dżentelmeni" to debiutancki pełen metraż - zarówno reżyserski, jak i scenopisarski - Macieja Kawalskiego. Trzeba podkreślić, że końcowy efekt nie byłby tak udany, gdyby nie producencki tercet - Agnieszka Dziedzic, Leszek Bodzak i Aneta Hickinbotham.

"Niebezpieczni dżentelmeni" reż. Maciej KawalskiKino Świat

"Niebezpieczni dżentelmeni" wciągają widza od pierwszej sceny, nie pozwalając mu nawet na chwilę oderwać się od ekranu. Warto zauważyć, że w tej czarnej komedii z elementami kryminału jest coś niezwykle świeżego, nawet jeśli widz dostrzeże w niej skojarzenia z innymi filmami. Reżyser zamiast wyważać otwarte drzwi, błyskotliwie czerpie z najlepszych wzorców: nowofalowych francuskich komedii, atmosfery z kinowych ekranizacji powieści Agathy Christie, a całość okrasza kampową estetyką produkcji Quentina Tarantino. Akcję natomiast wrzuca do Zakopanego początku XX wieku, gdzie w epicki sposób imprezują najwybitniejsi przedstawiciele polskiej kultury. Mamy tu więc między innymi Witkacego, Bronisława Malinowskiego, Tadeusza Boya-Żeleńskiego, Karola Szymanowskiego, Josepha Conrada czy Marię Pawlikowską-Jasnorzewską. Trzeba jednak bardzo wyraźnie zaznaczyć - to nie jest film historyczny. Kawalec jedynie wykorzystał fragmenty biografii najsłynniejszych Polaków tamtych czasów, rysując przekoloryzowane ich wersje. I bardzo dobrze, bo nie o historię tutaj chodzi.

"Niebezpieczni dżentelmeni" jest filmem śmiesznym, inteligentnym, refleksyjnym i boleśnie aktualnym. Z precyzją Gabrieli Zapolskiej przypomina o społecznej hipokryzji, dulszczyźnie i nierównościach społecznych. A cała sekwencja scen w teatrze, gdzie czuć ducha Tarantinowskich "Bękartów wojny", powinna znaleźć się w podręcznikach teorii kina jako doskonały przykład parafrazy czy interpolacji filmowej. W ostatnich latach nie brakowało nam spektakularnych debiutów reżyserskich. Jeżeli Kawalski przy kolejnych tytułach pozostanie wierny swojej wizji, intuicji i swojemu poczuciu humoru, ma ogromną szansę znaleźć się u boku takich klasyków polskiej komedii jak Stanisław Bareja, Sylwester Chęciński czy Marek Koterski.

"Niebezpieczni dżentelmeni" w reżyserii Macieja Kawalskiego w kinach od 20 stycznia.

"Niebezpieczni dżentelmeni" reż. Maciej Kawalski
"Niebezpieczni dżentelmeni" reż. Maciej KawalskiKino Świat

"Chleb i sól"

Na koniec prawdziwa perełka polskiego kina autorskiego. I kolejny bardzo udany debiut pełnometrażowy. Chociaż to jakoś dziwnie brzmi, bo stoi za nim 39-letni Damian Kocur - reżyser, filmowiec z ugruntowaną pozycją wypracowaną udanymi krótkimi metrażami fabularnymi i dokumentalnymi nagradzanymi nie tylko w Polsce, ale również w najróżniejszych zakątkach świata. Debiutancką pełnometrażową fabułą potwierdził jedynie, że jest utalentowanym wizjonerem z autorską wizją kina. Premiera "Chleba i soli" odbyła się we wrześniu w ramach sekcji Orrizonti Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji, gdzie Kocur otrzymał Nagrodę Specjalną Jury. Następnie doceniony został podczas festiwali w: Gdyni, Chociebużu (Niemcy), Kairze, Trieście, Antalyi (Turcja) czy Gijon.

"Chleb i sól" reż. Damian Kocurfot. Tomasz Woźniczka/Studio Munka/SFP/Kino Świat

"Chleb i sól" to inspirowana prawdziwymi zdarzeniami historia młodego, wybitnego pianisty - studenta Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie, który przyjeżdża na wakacje do rodzinnego miasteczka. Kocur, którego fascynuje łączenie dokumentalnego spojrzenia na rzeczywistość z uniwersalnym językiem filmu fabularnego, umiejętnie miesza te światy. Obsadę "Chleba i soli" stanowią aktorzy i aktorki niezawodowi, w tym Tymoteusz Bies (gwiazdor współczesnej polskiej pianistyki, wykładowca katowickiej Akademii Muzycznej) oraz jego brat Jacek. Ponadto w obsadzie znaleźli się znani ze sceny hip hopowej: Bartosz "Intruz" Olewiński i Wojciech "TPS" Walkiewicz. A o czym jest fabuła? Tymek wraca do rodzinnego, prowincjonalnego miasteczka, żeby wakacje spędzić z bratem, mamą i kumplami. To mają być ostatnie takie wakacje w jego życiu, po których ma wyruszyć do Niemiec na studia w ramach prestiżowego stypendium. W miasteczku ma wrażenie, że czas się zatrzymał, a jedyną nowością jest bar z kebabem. Niby wszystko pozostaje takie samo, ale on czuje się wyobcowany. To, co dla innych ważne i oczywiste, dla niego jest niezrozumiałe i - co najmniej - głupie. Karci brata, że nie dba o talent pianistyczny i nie ćwiczy wystarczająco dużo. Wyżywa swój gniew na chłopcu, który uczy się grać na pianinie, chociaż nie wiąże z muzyką przyszłości. Jednocześnie to, co dla niego jest zrozumiałe i oczywiste, okazuje się obce jego rodzinie i znajomym. Przygląda się spirali nienawiści i przemocy wobec "innych" spowodowaną - tak przynajmniej się wydaje - nudą "lokalsów".

"Chleb i sól" nasuwa skojarzenia z warsztatem między innymi Gaspara Noego, którego filmy w dużej mierze są efektem improwizacji na planie. Dokumentalne zacięcie Kocur wykorzystuje po to, żeby unikać prostych ocen, stawania po którejkolwiek stronie czy narzucania swojego sposobu myślenia. Zamiast tego pozostawia publiczność z rezonującymi dźwiękami fortepianu w najlepszym wydaniu. Gdy te znikają, pojawia się zaś cała masa pytań. Także tych bez odpowiedzi.

"Chleb i sól" w reżyserii Damiana Kocura w kinach od 27 stycznia.

Zwiastun filmu "Chleb i sól"
Zwiastun filmu "Chleb i sól"Studio Munka

Autorka/Autor:

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: fot. Bartosz Mrozowski/TVN Warner Bros. Discovery

Tagi:
Raporty:
Pozostałe wiadomości

- Wyciągnął dzieci i zaczął celować w moją stronę. Widziałam tylko lufę. Zaczął pytać: "gdzie on jest?" - wspomina tragiczne wydarzenia Anna. Po tym, jak jej były partner Dawid M. doprowadził do kolizji jej auta, zatrzymał się na poboczu i zaczął strzelać w stronę pasażerów - kobiety, jej nowego partnera oraz dwójki jej dzieci. Według relacji pani Anny nie był to pierwszy raz, gdy z jego powodu bała się o zdrowie i życie. W "Uwadze!" TVN nieznane dotąd kulisy tragedii, do której doszło pod Łodzią.

"Cały czas strzelał. Zaczęłam krzyczeć, że w samochodzie jest Jasio, nasze wspólne dziecko"

"Cały czas strzelał. Zaczęłam krzyczeć, że w samochodzie jest Jasio, nasze wspólne dziecko"

Źródło:
"Uwaga!" TVN

Burza tropikalna Milton w poniedziałek gwałtownie przybrała na sile i stała się huraganem piątej kategorii w pięciostopniowej skali Saffira-Simpsona. Żywioł zmierza w kierunku Florydy i zagraża terenom wcześniej dotkniętym przez huragan Helene. Zdaniem wielu meteorologów Milton jest obecnie najsilniejszą burzą na świecie w tym roku.

Najsilniejsza burza w tym roku. "Ewakuujcie się. Nie czekajcie, zróbcie to teraz"

Najsilniejsza burza w tym roku. "Ewakuujcie się. Nie czekajcie, zróbcie to teraz"

Źródło:
PAP, NHC

- Jarosław Kaczyński ostrzega przed tym, co sam chciał zrobić. To on skończył III Rzeczpospolitą w takim rozumieniu, że właściwie podważył działanie konstytucji - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 Paweł Kowal, poseł Koalicji Obywatelskiej. Odniósł się w ten sposób do wypowiedzi prezesa PiS, w której ten mówił o potrzebie uchwalenia nowej konstytucji i o "systemie, który nie będzie tak łatwy do podważenia".

"Diabelska przewrotność" Kaczyńskiego. "Podważył działanie konstytucji"

"Diabelska przewrotność" Kaczyńskiego. "Podważył działanie konstytucji"

Źródło:
TVN24

W Parlamencie Europejskim odbyła się debata na temat przywrócenia przez Niemcy kontroli na granicach. Decyzję krytykowali polscy europarlamentarzyści. - Nie uczycie się na własnych błędach, ale chcecie, by inni ponosili ich koszty. To niszczy europejską solidarność. Coraz częściej w Parlamencie Europejskim zadajemy sobie pytanie: kto ukradł Europie Niemcy? - mówił Bartłomiej Sienkiewicz (PO).

Sienkiewicz o "pokazie arogancji" Niemiec

Sienkiewicz o "pokazie arogancji" Niemiec

Źródło:
PAP

W związku z atakami ukraińskich dronów Władimir Putin boi się latać do Soczi - przekazał rosyjski niezależny serwis Projekt. Poinformował też, że ze zdjęć satelitarnych wynika, iż wyburzono główny budynek rezydencji prezydenta Rosji w tym mieście.

Media: Putin boi się tam latać, główny budynek jego rezydencji wyburzono

Media: Putin boi się tam latać, główny budynek jego rezydencji wyburzono

Źródło:
PAP

Śmiertelny wypadek na Ursynowie. Kierujący busem 86-latek prawdopodobnie podczas manewru parkowania nie zauważył pieszego i go potrącił. Poszkodowany 75-latek nie przeżył.

86-letni kierowca parkował, przygniótł pieszego. Ranny mężczyzna nie przeżył

86-letni kierowca parkował, przygniótł pieszego. Ranny mężczyzna nie przeżył

Źródło:
tvnwarszawa.pl

15-letni Igor miał skierowanie na pilną konsultację kardiologiczną. Najbliższy dostępny termin wizyty na NFZ był za dwa lata. - Sytuacja bulwersująca, właściwie patologiczna. Poprosiłam Narodowy Fundusz Zdrowia o wyjaśnienie tej sprawy - mówiła w "Tak jest" ministra zdrowia Izabela Leszczyna.

Szefowa MZ: bulwersująca, patologiczna sytuacja

Szefowa MZ: bulwersująca, patologiczna sytuacja

Źródło:
TVN24

Wywiad wojskowy Ukrainy (HUR) unieruchomił rosyjski trałowiec Aleksander Obuchow, który stacjonował w Bałtijsku i miał pełnić służbę bojową. Okręt został trafiony w kanał gazowy, co spowodowało przedostanie się wody do silnika. Jednostka została wysłana do naprawy - poinformował HUR na Telegramie.

"Udana operacja" wywiadu na Bałtyku

"Udana operacja" wywiadu na Bałtyku

Źródło:
PAP

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenia przed silnym wiatrem dla południowych regionów kraju. W kolejnych dniach mogą pojawić się kolejne alerty.

IMGW ostrzega przed silnym wiatrem. Żółte alerty w części kraju

IMGW ostrzega przed silnym wiatrem. Żółte alerty w części kraju

Źródło:
IMGW

Poniedziałkowe oświadczenie Zygmunta Solorza w sprawie odwołania jego synów z rady nadzorczej ZE PAK nie ma żadnego znaczenia dla istotny sporu, a sukcesja oraz przekazanie im współkontroli nad Solkomtelem i TiVi już się dokonały - przekazał Paweł Rymarz, prawnik reprezentujący dzieci założyciela Grupy Polsat. W poniedziałek synowie Zygmunta Solorza, Tobias Solorz i Piotr Żak, zostali odwołani podczas walnego zgromadzenia.

Solorz odwołuje synów z rady nadzorczej ZE PAK. Ich prawnik: sukcesja już się dokonała

Solorz odwołuje synów z rady nadzorczej ZE PAK. Ich prawnik: sukcesja już się dokonała

Aktualizacja:
Źródło:
PAP

Spór między Radosławem Sikorskim a Andrzejem Dudą o obsadzenie stanowisk polskich ambasadorów trwa. Prezydencki minister Andrzej Dera ocenił w "Kropce nad i", że powołanie kandydatów do nowych ról może nastąpić, "jeżeli dojdzie do porozumienia między panem prezydentem a ministrem spraw zagranicznych". Przekonywał, iż chodzi o to, "żeby pan minister spraw zagranicznych skonsultował te wszystkie sprawy z panem prezydentem, czego nie robi".

Co dalej z ambasadorami? "Najpierw trzeba uzgodnić, a potem wysyłać wnioski"

Co dalej z ambasadorami? "Najpierw trzeba uzgodnić, a potem wysyłać wnioski"

Źródło:
TVN24

- Ukraińscy jeńcy są rozstrzeliwani, a przeciwnicy Putina są w Rosji więzieni w nieludzkich warunkach i torturowani. System więzienny niewiele zmienił się od czasów Stalina - mówi opozycjonista Ilia Jaszyn. Niedawno został wymieniony na szpiegów i morderców na usługach rosyjskich służb.

System więzienny jak za czasów Stalina. "To było dla mnie szokującym odkryciem"

System więzienny jak za czasów Stalina. "To było dla mnie szokującym odkryciem"

Źródło:
Fakty TVN

Jego ciało miało temperaturę zaledwie 22,4 stopnia Celsjusza. 60-latek trafił do szpitala w Opolu. Lekarze przypominają, że hipotermia nie jest wyłącznie zjawiskiem zimowym, może wystąpić także w innych porach roku.

Miał zaledwie 22,4 stopnia Celsjusza, gdy trafił do szpitala

Miał zaledwie 22,4 stopnia Celsjusza, gdy trafił do szpitala

Źródło:
tvn24.pl

Naukowcy przestrzegają przed uprawą roślin na glebach dotkniętych przez powódź. Masy wody płynące z dużą prędkością mogą prowadzić do wymieszenia się podłoża z osadami dennymi zawartymi w korycie rzek, które mogą zawierać niebezpieczne dla zdrowia zanieczyszczenia.

"To tykająca bomba z opóźnionym zapłonem"

"To tykająca bomba z opóźnionym zapłonem"

Źródło:
PAP

Mieszkanka Krakowa sądziła, że znany piosenkarz proponuje jej miejsce VIP na swoim koncercie. Potem wykupiła jeszcze "pakiet spotkaniowy". Zorientowała się, że została oszukana, gdy kolejne spotkania z "artystą" były odwoływane.

Poznała "znanego piosenkarza" i robiła wszystko, o co prosił, by się z nim spotkać

Poznała "znanego piosenkarza" i robiła wszystko, o co prosił, by się z nim spotkać

Źródło:
tvn24.pl

W trzecim kwartale bieżącego roku w sieciach mobilnych przeniesiono ponad 370 tysięcy numerów, natomiast stacjonarnych niemal 60 tysięcy - podał UKE w poniedziałkowym komunikacie. Najwięcej użytkowników straciły Plus oraz T-Mobile.

Te sieci komórkowe straciły najwięcej użytkowników

Te sieci komórkowe straciły najwięcej użytkowników

Źródło:
PAP

Kanadyjskie władze odpowiedzialne za opiekę zdrowotną poinformowały o śmierci dziecka z powodu wścieklizny. To pierwszy przypadek tej choroby zakaźnej u człowieka w prowincji Ontario od 1967 roku - podkreślił lekarz cytowany przez lokalne media. W Polsce rocznie notowanych jest ok. 8-10 tys. przypadków pogryzienia ludzi przez zwierzęta podejrzane o wściekliznę. - Odnoszę wrażenie, że zapomnieliśmy o tej chorobie, a zagrożenie cały czas jest realne - podkreślała lubelska konsultant ds. chorób zakaźnych dr n. med. Grażyna Semczuk.

Rodzina "obudziła się z nietoperzem w pokoju". Nie żyje dziecko

Rodzina "obudziła się z nietoperzem w pokoju". Nie żyje dziecko

Źródło:
CBC, PAP

Skarżyscy policjanci pięciokrotnie interweniowali w weekend w związku z zaginięciami grzybiarzy. Pomogli dziewięciu osobom. Jedno z tych zdarzeń zakończyło się jednak tragicznie. 65-latek z Warszawy zasłabł podczas wędrówki i mimo podjętej reanimacji zmarł.

Tragedia podczas grzybobrania, nie żyje mężczyzna

Tragedia podczas grzybobrania, nie żyje mężczyzna

Źródło:
PAP

Tizi Hodson miała 22 lata, gdy wysłała swoją ofertę pracy, marząc o posadzie kaskadera motocyklowego. - Każdego dnia sprawdzałam skrzynkę - wspomina. Odpowiedź jednak nie nadeszła. Teraz, po 48 latach, wyszło na jaw, co się wydarzyło. - To ma dla mnie ogromne znaczenie - przyznała Brytyjka w rozmowie z BBC.

Nie dostała odpowiedzi na podanie o pracę. Po 48 latach poznała powód

Nie dostała odpowiedzi na podanie o pracę. Po 48 latach poznała powód

Źródło:
BBC

Victor Ambros i Gary Ruvkun zostali tegorocznymi laureatami Nagrody Nobla w dziedzinie fizjologii lub medycyny. Wyróżniono ich za odkrycie mikroRNA i jego roli w potranskrypcyjnej regulacji genów.

Znamy laureatów Nagrody Nobla z medycyny za 2024 rok

Znamy laureatów Nagrody Nobla z medycyny za 2024 rok

Źródło:
PAP, tvn24.pl
Mój ojciec mógł żyć

Mój ojciec mógł żyć

Źródło:
tvn24.pl
Premium

"Ocalałe" można od dziś obejrzeć w TVN24 GO. Bohaterki cyklu, cztery kobiety z Ukrainy, dają świadectwo bestialstwu, jakiego doświadczyły w rosyjskiej niewoli. Dlaczego zdecydowały się opowiedzieć o piekle, przez które przeszły? - Udzielam wielu wywiadów i uczestniczę w wielu wydarzeniach pod jednym warunkiem: że o kobietach, które tam (w niewoli - red.) pozostały, usłyszy cały świat - podkreśla Ludmiła Husejnowa.

"Nasza historia jest gwoździem wbitym w trumnę wroga".  Cykl "Ocalałe" już w TVN24 GO

"Nasza historia jest gwoździem wbitym w trumnę wroga". Cykl "Ocalałe" już w TVN24 GO

Źródło:
tvn24.pl
Nie ma co się zarzekać, że "moje dziecko to nigdy"

Nie ma co się zarzekać, że "moje dziecko to nigdy"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

W serwisie Max debiutuje dzisiaj "Franczyza", amerykański serial, który w krzywym zwierciadle ukazuje kulisy pracy nad filmami o superbohaterach. Pomysłodawcą "zabawnej i zapierającej dech w piersiach" produkcji jest Sam Mendes, reżyser znany między innymi z "American Beauty" i dwóch filmów z Jamesem Bondem.

"Zabawny i zapierający dech w piersiach" serial od dziś na platformie Max

"Zabawny i zapierający dech w piersiach" serial od dziś na platformie Max

Źródło:
tvn24.pl, The Wall Street Journal, The Hollywood Reporter