Podczas 96. gali rozdania Oscarów dwie statuetki trafiły w ręce twórców "Strefy interesów". Korespondent "Faktów" TVN Marcin Wrona rozmawiał z Ewą Puszczyńską, współproducentką nagrodzonego dzieła. Dlaczego woleliby, żeby ich film "nie był tak aktualny"?
W nocy z niedzieli na poniedziałek czasu polskiego w Dolby Theatre w Los Angeles odbyła się 96. ceremonia wręczenia dorocznych Nagród Akademii Filmowej. Dwa Oscary zdobyła brytyjsko-polsko-amerykańska koprodukcja "Strefa interesów", opowiadająca o codzienności komendanta obozu Auschwitz-Birkenau Rudolfa Hössa i jego rodziny. Najnowszy film Jonathana Glazera doceniony został w kategoriach: najlepszy dźwięk (Tarn Willers i Johnnie Burn) i najlepszy film międzynarodowy (Wielka Brytania). - To jest ogromy sukces - stwierdziła w rozmowie z Marcinem Wroną Ewa Puszczyńska, współproducentka dzieła.
Jak się okazuje twórcom filmu do końca towarzyszyła niepewność. Ogłoszenie najpierw jednego, a później drugiego Oscara sprawiło, że byli "przeszczęśliwi". - Jest się z czego cieszyć - dodała Puszczyńska.
Oscary 2024. Współproducentka "Strefy interesów" o sukcesie filmu
Zapytana o to, jak wyglądały jej rozmowy podczas oscarowej nocy z resztą ekipy, Puszczyńska przyznała, że "był to jeden wielki chaos". - Wszyscy się przekrzykiwali ze szczęścia. Nie była to żadna konstruktywna rozmowa. Ale było bardzo miło, bardzo przyjemnie – opowiedziała. Jednocześnie podkreśliła, że mimo spełnienia sama nie zamierza "osiadać na laurach". - Mam dalsze pomysły. Będę robić, mam nadzieję, kolejne filmy i zobaczymy co się wydarzy – zaznaczyła.
Współproducentka "Strefy interesów" przyznała, że podobała jej się tegoroczna gala. Odniosła się także do treści przemowy Jonathana Glazera. Odbierając statuetkę za najlepszy film międzynarodowy reżyser podkreślił udział, jaki w jego powstanie włożyli Polacy i Amerykanie. - Zachował się bardzo ładnie - oceniła rozmówczyni Marcina Wrony. - (Glazer) był bardzo lojalny. (...) Zdawał sobie sprawę, że nasz udział, również finansowy, był całkiem znaczny. Pamiętał o tym - dodała.
ZOBACZ TEŻ: Koproducent "Strefy interesów": był taki moment, gdy poczuliśmy, że nie wiadomo, co się wydarzy
Puszczyńska: "Wolelibyśmy, żeby nasz film nie był tak aktualny"
Pozostając w temacie przemówień wygłoszonych podczas 96. ceremonii wręczenia Oscarów, Puszczyńska nawiązała również do słów wypowiedzianych przez Mścisława Czernowa. Jego film "20 dni w Mariupolu" wygrał w kategorii najlepszy film dokumentalny. - Mogłabym powiedzieć to samo. (...) Wolelibyśmy, żeby nasz film nie był tak aktualny. Wolelibyśmy, żeby odnosił się tylko do wydarzeń historycznych, które były, minęły i o których nie wolno nam zapomnieć, ale które się już nie powtórzą. A, niestety, tak się nie dzieje. Nasz film bardzo odnosi się do czasów współczesnych, do tego, co się dzieje, do tych wszystkich napięć - stwierdziła.
Zapytana o to, czy jej zdaniem świat znajduje się obecnie w punkcie zwrotnym, przytaknęła. - Myślę, że na pewno znajdujemy się w punkcie ogromnych napięć. Jak te napięcia zostaną rozładowane, tego nie wiem. (...) Mam natomiast nadzieję, że zostaną rozładowane. (...) Ale to nie jest proste. Dużo łatwiej wywołuje się konflikty, niż się je kończy - powiedziała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24