Lady Gaga, Kristen Stewart, Rachel Zegler to jedne z pierwszych nazwisk, jakie padają w tegorocznych oscarowych przymiarkach magazynu "Variety". Na tym nie kończy się lista pań, które mają walczyć o złotą statuetkę dla najlepszej aktorki. Chcąc podkreślić wysoki poziom rywalizacji w tej kategorii, dziennikarze zapowiadają, że "będzie prawdziwa rzeź".
Jak co roku w końcu lipca krytycy "Variety", jednego z najważniejszych filmowych magazynów za oceanem, przedstawiają swoje pierwsze oscarowe typy. I jak zawsze zaczynają od kategorii aktorskich. W tym roku, ich zdaniem, szczególnie obiecująco, zapowiada się walka o złotą statuetkę wśród pań w głównej roli. I - co od lat symptomatyczne - zwracają przede wszystkim uwagę na filmy biograficzne i kreacje portretujące prawdziwe postacie.
Najgłośniej jest o Lady Gadze, wcielającej się w rolę Patrizii Reggiani w filmie Ridleya Scotta "House of Gucci" oraz o Kristen Stewart grającej księżną Dianę w produkcji "Spencer" w reżyserii Chilijczyka Pablo Larraína.
Lady Gaga w roli morderczyni
Ridley Scott, gdy obsadził Lady Gagę w roli pięknej Włoszki Patrizii Reggiani, oświadczył, że jest ona do niej wręcz stworzona. Nie miał jednak na myśli fizycznego podobieństwa (o to zadbano za sprawą świetnej charakteryzacji), lecz jej aktorski temperament.
Film opowiada o kulisach morderstwa spadkobiercy imperium Guccio Gucciego, jego wnuka, Maurizio Gucciego. Maurizio został zastrzelony na schodach swego własnego biura w Mediolanie w 1995 roku. O zlecenie zbrodni oskarżono jego byłą żonę, Patrizię Reggiani. Kobieta została skazana na 29 lat więzienia, ale w 2016 roku, po 18 latach, wyszła na wolność. Dziś ma 72 lata i już zdążyła wyrazić publicznie oburzenie faktem, że grająca ją Lady Gaga "w ogóle się z nią nie skontaktowała". Jest też zdania, że powinna ją zagrać "o wiele ładniejsza aktorka".
Reggiani, o której wiadomo, że ponad wszystko nad świecie kocha pieniądze i wydawała je jako pani Gucci w zastraszających ilościach, zdecydowała się wynająć płatnego mordercę, gdy po rozwodzie były mąż wyznaczył jej pół miliona dolarów alimentów rocznie. Oświadczyła, że tyle wydawała w ciągu jednego dnia. Po 10 latach więzienia zaproponowano jej warunkowe zwolnienie, żądając jedynie, by po wyjściu na wolność podjęła pracę. Odpowiedziała: "Nie przepracowałam w swoim życiu ani jednego dnia, i ani myślę teraz zaczynać". I została za kratkami na kolejne 6 lat.
Filmowego męża Lady Gagi zagrał Adam Driver.
Przypomnijmy, że słynna wokalistka ma już na koncie oscarową nominację za rolę w "Narodzinach gwiazdy" Bradleya Coopera. Ma też złotą statuetkę, którą odebrała za piosenkę "Shallow", skomponowaną właśnie do tego filmu.
Diana, jakiej nie znacie
Na ten obraz czekają wszyscy rozczarowani dotychczasowymi, wyjątkowo nieudanymi, filmowymi opowieściami o księżnej Dianie.
"Spencer" w reżyserii Chilijczyka Pablo Larraína rozgrywa się w ciągu trzech dni 1991 roku w posiadłości Sandringham w Norfolk. To właśnie wtedy Diana dochodzi do wniosku, że musi rozwieść się z księciem Karolem, który - jak to odczuwała - od początku związku ją unieszczęśliwiał. To zarazem kronika ostatnich Świąt, które Diana spędziła w rodzinie królewskiej.
"Diana to niezwykła ikona, którą ludzie na całym świecie kochali, podziwiali i odczuwali wobec niej empatię. Postanowiliśmy wejść w opowieść o tożsamości i o tym, jak kobieta dobrowolnie decyduje, że nie chce być królową. Zdaje sobie sprawę, że chce być taką kobietą, jaką była, zanim poznała Karola" - mówił w rozmowie z Deadline.com reżyser.
Film jest już gotów, a nieliczni krytycy, którzy mogli go zobaczyć, z entuzjazmem mówią o kreacji Kristen Stewart. Według Lorraina aktorka udowodniła swoją rolą, że "może być bardzo tajemnicza i bardzo delikatna, a jednocześnie również bardzo silna, i tego właśnie potrzebowaliśmy".
Film będzie miał premierę na początku września na festiwalu filmowym w Wenecji i wypada przypomnieć, że od lat tam właśnie swoje triumfalne pochody rozpoczynają przyszli zdobywcy Oscarów, jak choćby "Kształt wody", "Joker", a w ubiegłym roku "Nomadland".
Steven Spielberg, klasyka i genialna debiutantka
Do tego musicalu Steven Spielberg przymierzał się przez dekadę, choć wszyscy mu odradzali. Potem zaś film, choć był gotów przed rokiem, czekał na zniesienie pandemicznych obostrzeń. Ewidentnie nakręcony "pod Oscara" - Amerykanie kochają musicale - nawet grudniową datą premiery przypomina nam o tym. (A im bliżej gali jest premiera, tym zwykle dla filmu lepiej).
Wszyscy znamy nakręcone w 1961 roku przez Roberta Wise’a i Jerome'a Robbinsa "West Side Story", z Natalie Wood i Richardem Beymerem. Nagrodzony 10 Oscarami, dla wielu najsłynniejszy musical w dziejach kina, to ponadczasowa opowieść o miłości Romea i Julii, przeniesiona w realia amerykańskich przedmieść lat 50. Wzruszająca historia, wspaniała muzyka i niezapomniane piosenki. Niełatwo będzie Spielbergowi powtórzyć ten sukces.
Na szczęście twórca "Listy Schindlera" nie nakręcił remake'u tamtego filmu, ale sięgnął po broadwayowski oryginał, napisany w 1957 roku, z muzyką Leonarda Bernsteina. Scenariusz napisali na nowo Tony Kushner i Arthur Laurents, na podstawie tamtej, scenicznej wersji.
Objawieniem musicalu ma być ponoć odtwórczyni roli Marii, Rachel Zegler, ledwie 20-letnia piękność o kolumbijskich, i - uwaga - także polskich korzeniach, bez żadnego dorobku aktorskiego. Pokonała jednak ponad 30 tysięcy kandydatek, a po jej przesłuchaniu Spielberg natychmiast zdecydował, że powierza jej rolę Marii.
Ukłonem Spielberga w stronę arcydzieła z 1961 roku jest pojawienie się na dalszym planie Rity Moreno, zdobywczyni Oscara w musicalu sprzed 60 lat.
Będzie rzeź?
Na tym oczywiście nie kończy się lista pań, które powalczą o złotą statuetkę dla najlepszej aktorki na przyszłorocznych Oscarach. Chcąc podkreślić wysoki poziom rywalizacji w tej kategorii, "Variety" używa nawet określenia, iż "będzie prawdziwa rzeź".
Na pewno liczyć się będzie w tej stawce Jennifer Hudson - odtwórczyni (ponoć rewelacyjna) roli Arethy Franklin w biograficznym filmie muzycznym "Respect" wyreżyserowanym przez Liesl Tommy. Aktorkę i piosenkarkę osobiście wybrała do tej roli zmarła w 2018 Aretha Franklin. Przypomnijmy, że Hudson ma już na swoim koncie Oscara - za rolę drugoplanową, także w musicalowej produkcji "Dreamgirls".
Bez wątpienia na listę potencjalnych kandydatek do Oscara (byłby to już jej czwarty), trafi Frances McDormand, i to w jakiej roli! Mowa oczywiście o kreacji Lady Makbet w czarno-białym filmie męża aktorki, Joela Coena, "The Tragedy of Macbeth".
Krytycy już teraz ostrzą zęby na tę pozycję, prorokując, iż Frances nas powali. Dodajmy, iż czterech Oscarów nie ma na koncie żadna z żyjących aktorek (ani żaden z aktorów). Ta sztuka udała się wyłącznie zmarłej w 2003 roku, niezapomnianej Katherine Hepburn. Meryl Streep i właśnie Frances McDormand mogą pochwalić się trzema statuetkami.
Zapowiada się fascynująca rywalizacja.
Źródło: "Variety", Deadline.com, tvn24.pl