Leonardo DiCaprio nie chciał, Christian Bale także odmówił. To może Michael Fassbender powie "tak"? Poszukiwanie aktora, który zagrałby Steve'a Jobsa, trwają. Rolę miał zaproponować Fassbenderowi przyszły reżyser obrazu Danny Boyle, zdobywca Oscara za „Slumdog – Milioner z ulicy”.
Ciekawie robi się wokół projektu drugiego już, po nieudanym obrazie „Jobs” z Ashtonem Kutcherem filmu, o założycielu Apple’a. Wydłuża się lista aktorów, którzy rezygnują z udziału w przedsięwzięciu tuż przed podpisaniem kontraktu.
We wtorek dołączył do nich Christian Bale, który jeszcze kilka dni temu przez producentów obrazu był nazywany „niemal stuprocentowym Jobsem”. Aktor jednak uznał, że nie pasuje na odtwórcę tej postaci. Kilka miesięcy wcześniej przedsięwzięcie na rzecz udziału w nowym projekcie Alejandro Inarritu porzucił Leonardo DiCaprio. Boyle nakręcił z gwiazdorem „Niebiańską plażę” i to jego początkowo widział jako Jobsa.
Dopiero po nim rolę zaproponowano Bale’owi, choć plotkowano i o tym, że udziału w filmie odmówili również Matt Damon i Ben Affleck, a nawet George Clooney. Oficjalnie jednak Fassbender jest trzecim kandydatem do roli twórcy Apple. Jeśli wierzyć porzekadłu: „do trzech razy sztuka”, kto wie, czy ostatecznie to właśnie nie on wcieli się w rolę genialnego wizjonera.
Jasny punkt ekranu
Michael Fassbender należy dziś do najbardziej rozchwytywanych i cenionych hollywoodzkich aktorów. Gwarantuje pełne kina i aktorstwo najwyższej próby. Ostatnio fani mogli go oglądać w filmie „X-Men: Przeszłość, która nadejdzie".
Urodzony w Heidelbergu w Niemczech jako syn Niemca i Irlandki, uczył się aktorstwa w Drama Centre w Londynie. Debiutował na małym ekranie w 2001 roku w serialu Toma Hanksa i Stevena Spielberga „Kompania braci”. Przełomem w jego karierze była rewelacyjna kreacja w głośnym filmie „Głód” Steve'a McQueena, opowieści o strajku głodowym członków IRA w brytyjskim więzieniu, walczących o przyznanie im statusu więźniów politycznych.
W 2009 roku otrzymał dwie statuetki Irlandzkiej Nagrody Filmowej i Telewizyjnej (IFTA) oraz British Independent Film Award. Kolejna wielka kreacja przyszła wraz z następnym filmem McQueena „Wstyd”, przejmującej opowieści o samotności, maskowanej seksualnym rozpasaniem. Za tę rolę na festiwalu filmowym w Wenecji, Fassbender otrzymał nagrodę Volpi Cup, dla najlepszego aktora oraz nominację do Złotego Globu.
Po raz trzeci w filmie tego reżysera pojawił się na planie oscarowego zwycięzcy tego roku „Zniewolony: 12 Years a Slave”, tym razem jednak w drugoplanowej roli. Otrzymał za nią nominację do Oscara. Na koncie ma też m.in. świetne kreacje w „Bękartach wojny” Quentina Tarantino czy w „Prometeuszu” Ridleya Scotta, o którym mówiono, że jego jedynym jasnym punktem był właśnie udział Fassbendera.
Trzy razy Apple
O przyszłym filmie w reżyserii Danny’ego Boyle’a - twórcy „Trainspotting” i Slumdoga…” pisaliśmy już, że zaskoczy rozwiązaniami formalnymi. Ma się składać z trzech półgodzinnych epizodów – będą one opowiadać o pojawieniu się na rynku przełomowych produktów, za którymi stał Steve Jobs - (pierwszego komputera firmy Apple, NeXTa i iPoda).
Autorem scenariusza do filmu jest kolejny zdobywca Oscara Aaron Sorkin, (odebrał go za scenariusz do „Social Network” Finchera). W oparciu o jego teksty powstały takie tytuły jak: „Ludzie honoru” Reinera czy „Moneyball” Eastwooda. Podstawą scenariusza Sorkina była książka Waltera Isaacsona "Steve Jobs".
Autor napisał ją w oparciu o rozmowy, jakie przeprowadził z samym Jobsem, jego rodziną, znajomymi, ale także konkurentami. Twórca Apple współpracował przy jej powstawaniu, niczego nie zatajał i zachęcał ludzi, których znał, do szczerych wypowiedzi.
Książka była wielkim bestsellerem -tylko w Ameryce sprzedano ją w ponad dwumilionym nakładzie.
Autor: Justyna Kobus//plw / Źródło: „The Los Angeles Time”, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe