- Po śmierci Saszy, Zachód już nie będzie zachowywał się tak lojalnie wobec Kremla - uważa wdowa po zmarłym Aleksandrze Litwinience, Marina, która przyjechała do Polski promować film o swoim zmarłym mężu - "Bunt".
- Co do Rosji... Nie jestem politologiem, aby prognozować jakiekolwiek zmiany, ale wydaje mi się, że mogą nastąpić. Tutaj śmierć Saszy jest takim punktem zwrotnym, gdyż Rosja coraz częściej zachowuje się zbyt arogancko. Jego śmierć coś w tym zmienia - powiedziała tvn24.pl Marina Litwinienko.
Jej zdaniem obecna sytuacja w Rosji jest straszna. Ludzie boją się rozmawiać przez telefon, myśleć o przyszłości, boją się zmian. Powodem takiego zastraszenia jest władza, której 70 proc. stanowisk - jak twierdzi Marina Litwinienko - obsadzonych jest przez polityków powiązanych ze służbami specjalnymi.
- Straszne jest to, że po tym filmie wyłania się obraz braku przyszłości. Ludzie żyją tylko dzięki petrodolarom, tylko kupują i nie myślą o tym, co ma być - ostrzega Litwinienko.
"Bunt" - opowieść o Rosji
Dokument Andrieja Niekrasowa to nie tylko opowieść o Aleksandrze Litwinience, eks-agencie rosyjskich służb specjalnych, wrogu Kremla, którego tajemnicza śmierć w 2006 roku wstrząsnęła całym światem. To także opowieść o współczesnej Rosji, w której polityczne zabójstwa są na miejscu, a władzy daleko od przestrzegania standardów praw człowieka.
- Straszne jest rzeczywiście, to co widać. Ale jest to film dokumentalny, nie fabularny, więc wszystko o czym mówi Sasza w wywiadach, znajduje później odzwierciedlenie w dokumencie - podsumowuje film Marina.
Aleksander Litwinienko zmarł 23 listopada 2006 r. londyńskim szpitalu z powodu zatrucia radioaktywnym polonem. Zdaniem twórców filmu, na polecenie najwyższego szczebla rosyjskich władz.
Maciej Tomaszewski
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl