Tęsknią za poprzednią dekadą i nie chcą być głosem pokolenia. Wywiad z duetem Lordofon

Źródło:
tvn24.pl
Lordofon o "wczesnej nostalgii" i tęsknocie za początkiem minionej dekady
Lordofon o "wczesnej nostalgii" i tęsknocie za początkiem minionej dekadytvn24.pl
wideo 2/5
Lordofon o "wczesnej nostalgii" i tęsknocie za początkiem minionej dekadytvn24.pl

Druga płyta Lordofonu początkowo miała się nazywać "Wczesna nostalgia". Ostatecznie chłopaki postawili na "Passé", ale ta pierwsza wersja dobrze opisywała treść albumu. - Tęsknota za nieodległymi czasami to jeden z motywów przewodnich płyty - tłumaczą muzycy w rozmowie z portalem tvn24.pl.

Lordofon to duet muzyczny założony przez wokalistę Macieja Poredę i producenta Michała Jurka. Debiutancki krążek wydali w 2020 roku, na początku czerwca nakładem wydawnictwa Sony Music Poland ukazała się ich druga płyta: "Passé". Choć w jej opisie chłopaki nie nazywają jej przełomową, ich karierze może jednak przynieść przełom. Wyświetleń przybywa w szybkim tempie, recenzje są dobre, a odbiór bardziej masowy niż przy okazji poprzedniego albumu. Sami wykonawcy przyznają, że czują się, jakby zaliczyli ponowny debiut. I obiecują, że na następny krążek słuchacze nie będą musieli czekać kolejnych trzech lat.

O pierwszych krokach w muzycznej branży, kryzysie dopadającym w okolicach trzydziestki i tęsknocie za początkiem minionej dekady Maciek i Michał opowiedzieli w rozmowie z dziennikarzem TVN24.pl Karolem Górskim.

Wiem, że nie lubicie gatunkowego szufladkowania, ale spróbujmy. Można was nazywać raperami?

Maciek Poreda: Wolałbym nie. Miano rapera jest bardzo konkretne, zamykające w dość sztywnych ramach, których my się nie trzymamy.

Michał Jurek: Mnie trudno nazwać raperem, nigdy nie rapowałem. Maciek czasami rapuje, ale wolimy unikać tego określenia.

Rapu faktycznie z płyty na płytę jest u was coraz mniej. Zwłaszcza po przesłuchaniu najnowszego albumu miałem takie wrażenie.

Maciek: Rzeczywiście, ostatnimi czasy odchodzimy od rapu i odbijamy mocniej w stronę popu. Wydaje mi się, że nadal będziemy iść w tym kierunku.

Michał: Muzyka instrumentalna, gitarowa jest po prostu bliższa naszym sercom niż kawałki, które można jednoznacznie zaszufladkować jako rap. W dodatku dobrze bawimy się przy jej tworzeniu.

Maciek: Teraz różne elementy - rapowe, rockowe, popowe - mieszczą się u nas na jednej płycie. W przyszłości chcielibyśmy pójść o krok dalej i zawierać te elementy w ramach pojedynczych utworów.

Zwrot w stronę popu to zamierzony zabieg, który ma zagwarantować wam miejsce w mainstreamie?

Maciek: Nie, nie. Zawsze robiliśmy muzykę, która nam się podobała, tak samo było przy okazji najnowszej płyty. Ta popowość wyszła naturalnie.

Michał: Ale jeśli przy okazji możemy dotrzeć do większej grupy osób, na przykład tych, którym nie po drodze z rapem, to tym lepiej.

Słuchaczy stale wam przybywa. "Passé" generuje znacznie większe zasięgi niż poprzednie płyty. Chyba to czujecie, bo w którymś z wywiadów wspomnieliście, że czujecie się jak po drugim debiucie.

Maciek: Faktycznie. Popularność to jedno, ale między "Kołem" a "Passé" mieliśmy bardzo długą, ponad trzyletnią przerwę, co również sprzyja uczuciu przeżywania ponownego debiutu. Zmieniliśmy też trochę, choć nie jakoś bardzo, swój profil muzyczny, więc pierwszy raz obserwujemy odbiór naszej muzyki w nieco nowej odsłonie.

Michał: Nie zdziwię się, jeśli przy następnej płycie znowu będziemy mówić, że czujemy się, jakbyśmy ponownie debiutowali. To wynika chyba z tego, że nie potrafimy wyjść do ludzi z nowym materiałem, dopóki sami nie poczujemy, że jest to nowość. A kiedy pojawia się ta świadomość, często towarzyszy jej uczucie podobne jak przy debiucie.

Często sprawdzacie opinie i komentarze?

Maciek: Niestety bardzo często. Niestety, bo to uzależniające, a wręcz niezdrowe. Ale ostatnio jest z tym trochę lepiej. Czytanie komentarzy potrafi się jednak znudzić. Zwłaszcza że większość z nich jest do siebie dość podobnych.

Michał: Świeżo po premierze klawisz F5 na klawiaturze zawsze jest przegrzany. Chcemy zobaczyć, czy ludzie odbierają nasze kawałki tak samo jak my. Co im się podoba, a co zrobiliby inaczej. Ale potwierdzam, ostatnio czytamy ich trochę mniej.

Zakładam jednak, że z odbiorem nowej płyty jesteście na bieżąco. Jest inny niż przy poprzednich materiałach?

Maciek: Odbiór jest mniej emocjonalny. Wcześniej ludzie nas nie znali i pisali bardzo wyraziste opinie - że to najlepsze, co słyszeli i tak dalej. Teraz fani mniej więcej wiedzieli, czego się po nas spodziewać, więc komentarze były bardziej stonowane.

Michał: Nasza, tak to brzydko nazwijmy, strategia jest w tej chwili taka, żeby przede wszystkim nie zawodzić tych, którzy słuchają nas już od jakiegoś czasu.

Kilkanaście dni po "Passé" swoją premierę miała inna płyta z pogranicza rapu - "Kryzys Wieku Wczesnego" braci Kacperczyk. Ta nostalgia, którą słychać u was, to jeszcze ten wczesny kryzys czy już jakiś następny etap?

Maciek: Od Kacperczyków jesteśmy parę lat starsi, ja jestem tuż przed trzydziestką, Michał nawet po.

Michał: No i się wydało…

Maciek: Na pewno jest tu jakiś kryzys. Wynika on z tego, że jesteśmy obecnie w wieku przejściowym, pełnym wątpliwości. Ale staraliśmy się, żeby w naszych nowych piosenkach było też sporo optymizmu, wzmianek o próbach wyjścia z tego kryzysu.

Michał: To nie jest wyłącznie nasz kryzys. Siłą rzeczy poruszamy problemy dotyczące dużej części naszej generacji. Chyba najbliżej nam do milenialsów, co można usłyszeć w kilku kawałkach na tej płycie, na przykład w "CTRL+Z".

"Dwadzieścia siedem to jest wiek przejściowy, na wszystko czuję się za stary albo wciąż za młody". To wers właśnie ze wspomnianego "CTRL+Z". Czujecie się bardziej jak zgredy czy jeszcze jak małolaty?

Maciek: Raczej małolaty. Dzięki temu, że zajmujemy się muzyką, udaje nam się uniknąć niektórych rzeczy czy zdarzeń typowych dla dorosłego życia. To sprawia, że często czujemy się trochę młodziej niż rówieśnicy.

Michał: Ale mamy też zgredowe cechy. Lubimy sobie ponarzekać. Staliśmy się wygodni. Kiedy mieliśmy szesnaście lat, jeździliśmy na Open’era pod namiot. Teraz pewnie wynajęlibyśmy apartament albo pokój w hotelu.

Mam wrażenie, że tekstowo w pewnym sensie jesteście pionierami - tęsknicie w swoich kawałkach za czasami, za którymi nikt jeszcze nie tęsknił. Słucham waszych płyt i myślę o okolicach roku 2012, może 2013. Częściej słyszy się o tęsknocie za latami dziewięćdziesiątymi czy przełomem wieków.

Maciek: Tęsknota za nieodległymi czasami to jeden z motywów przewodnich ostatniej płyty. Przez chwilę mieliśmy nawet pomysł, żeby nazwać ją "Wczesna nostalgia". Generalnie tęsknię za czasami sprzed pandemii, gdy wszystko wydawało mi się proste i ułożone, a każdy dzień wyglądał podobnie. Potem to się pozmieniało.

Michał: Żeby nostalgia nabrała rumieńców, potrzeba trochę czasu. Łatwo jest wspominać lata dziewięćdziesiąte czy wczesne dwutysięczne jako te lepsze, bo zdążyliśmy już o nich zapomnieć. Czas podkolorował i wyolbrzymił pewne wspomnienia. Lata 2012-2013 wielu słuchaczy wciąż pamięta całkiem nieźle, więc jest tu trochę niezręczności. Choćby wtedy, gdy wspominamy o rzeczach, które nie tak dawno były trendami, a szybko okazało się, że nie wytrzymują próby czasu.

O tym jest "Tatuaż z wąsem na palcu". Jestem z rocznika ‘98, większość trendów, o których wspominacie, pamiętałem. Ale przyznaję, że ten tytułowy musiałem googlować.

Maciek: Mniej więcej dziesięć lat temu był taki ciekawy okres, w którym wszystko miało wąsy. Trendem stały się wąsate tatuaże, które ludzie robili sobie na palcach, modne były też na przykład materiałowe torby na ramię czy skarpetki z grafiką wąsa.

Michał: Ciągle mówiło się też wtedy o hipsterach. Piwo albo burgery musiały być kraftowe czy rzemieślnicze.

Maciek i Michał, czyli duet LordofonSony Music Poland

"Plastelinę", waszą debiutancką EP-kę, wydaliście cztery lata temu. Znacie się jednak znacznie dłużej.

Maciek: Poznaliśmy się mniej więcej piętnaście lat temu na obozie tenisowym. Obaj pochodzimy z Łomży, w tamtym okresie obaj uczyliśmy się gry na gitarze. Chyba głównie to nas połączyło.

Michał: Nasze poznanie zabiło w nas obu pasję do tenisa, obudziło za to tę do muzyki.

Pamiętacie swój pierwszy wspólny kawałek?

Michał: Pierwsze, co wspólnie stworzyliśmy, to cover "Kids" zespołu MGMT.

Maciek: Zaśpiewaliśmy wtedy po jednej zwrotce. Znalazłem ostatnio to nagranie. Tragedia… No, ale tak to się wszystko zaczęło.

Michał: Później były covery utworów Arctic Monkeys, które trafiały zazwyczaj do szuflad znajomych.

Maciek: Naszą pierwszą autorską piosenką była "Bestia", nagrana chyba w 2011 roku. Udostępniliśmy ją w internecie, ale później usunęliśmy, nie da się jej już nigdzie znaleźć.

Michał: A pierwszy kawałek, który stworzyliśmy jako Lordofon, to "2012" z "Plasteliny".

Podkreślacie, że "Plastelinę" nagrywaliście całkowicie hobbystycznie. Wydało ją jednak Asfalt Records. Jak zainteresowaliście dużą wytwórnię swoim materiałem?

Michał: "Plastelinę" tworzyliśmy hobbystycznie, ale jednocześnie na poważnie, czego nie można powiedzieć o wielu naszych wcześniejszych kawałkach. Po raz pierwszy zadbaliśmy też o stronę graficzną. Tak przygotowany i zmiksowany materiał wysłaliśmy szefowi Asfaltu.

Maciek: Odpisał, chyba po 20 minutach, że "zaoraliśmy".

Na początku nagrywaliście podobno w stodole.

Maciek: Nadal nagrywamy w stodole. Byliśmy tam nawet parę tygodni temu i zrobiliśmy kilka nowych rzeczy. Stodoła stoi na działce mojego taty. Znajdujące się w niej studio jest wbrew pozorom bardzo profesjonalne.

Michał: Nawet klimatyzowane! To pewnie jedna z nielicznych stodół na Podlasiu, w których jest klimatyzacja.

Maciek: Dwa nasze pierwsze materiały, "Plastelinę" i "Koło", nagraliśmy właśnie tam. Dopiero "Passé" powstawało w Warszawie, w trybie hybrydowym. W przyszłości chcielibyśmy jednak wrócić do stodoły. Niedawno mieliśmy tam pożar, ale poradziliśmy sobie już z jego skutkami.

Zabrzmiałoby dobrze, że zaczynaliście w stodole, a teraz zapełniacie Stodołę, tę na Mokotowie. W tym klubie akurat jeszcze nie graliście, ale zaliczyliście już kilka sporych festiwali. Łatwo oswajacie się z koncertową presją?

Maciek: Słyszałem wiele historii o tym, że artyści mocno stresują się przed koncertami. Nam się to już raczej nie zdarza. Staramy się podchodzić do tego na luzie. No i to jest właśnie najfajniejsza rzecz w tym całym robieniu muzyki - możliwość zobaczenia, jak ludzie śpiewają wraz z tobą twoje utwory.

Michał: Stresowaliśmy się na pewno przed pierwszym koncertem, wtedy adrenalina buzowała. Teraz większe nerwy towarzyszą nam na scenie, nazywam to stresem technicznym. Część koncertu wspomagana jest przez komputer, po drodze wiele rzeczy może się wywalić.

Zakładam, że wpadki już się zdarzały.

Maciek: W trakcie naszego pierwszego koncertu w Warszawie rozładował nam się laptop. Gdy Michałowi udało się go ponownie uruchomić, włączyła się aktualizacja. Pierwsze dziesięć minut zagraliśmy a capella. Szczerze? To była jedna z najlepszych chwil w moim życiu. Okazało się, że wszyscy zebrani znali nasze kawałki na pamięć. Po koncercie mówili, że brak podkładu wzięli za celowy chwyt.

Niedawno premierę miała nowa płyta Lordofonu - "Passé"Sony Music Poland

Wspomnieliście o pracy nad muzyką "w trybie hybrydowym". Jak ona wygląda?

Maciek: Miałem na myśli to, że Michał podsyła mi stworzone przez siebie w domu bity, a ja, siedząc u siebie w domu, piszę do nich tekst. Dziś dużo muzyków porzuca wielogodzinną pracę w studiu na rzecz takiego trybu, zdalnego czy hybrydowego.

Ile zajmuje wam stworzenie jednego kawałka?

Maciek: Nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie. Pisanie tekstu może zająć tydzień albo nawet dwa, może też kilka godzin. Tekst do "Taconafide", jednej z piosenek z "Passé", stworzyłem w jakieś dwie godziny.

Michał: Z kolei "Francoise Hardy", inny kawałek z tej płyty, miał przynajmniej trzy wersje - w różnych tonacjach, w różnym tempie, z różnym tekstem.

Tak czy siak, muzyka zabiera wam pewnie sporo czasu. Utrzymujecie się już tylko z niej?

Maciek: Jeszcze nie, ale do tego dążymy. To nasza główna pasja, coś, czym chcemy się zajmować.

Michał: Poza tym praca na dwa etaty jest naprawdę męcząca. Ja na co dzień jestem UX designerem.

Maciek: Ja akurat wiodę ciężki żywot bezrobotnego, ale jakoś sobie radzę.

Na ulicy ludzie zaczepiają was już z prośbą o wspólne zdjęcie?

Maciek: Zdarza się, choć jeszcze nie jest to częste. Na 15 minut ego rośnie wtedy do Księżyca, zaraz jednak spada.

Michał: Do dzisiaj pamiętam pierwszego chłopaka, który chciał zrobić sobie z nami zdjęcie. To było na "Pawilonach" na tyłach Nowego Światu. Nadal przypominam sobie jego twarz. Słyszeliśmy też, że dzięki naszej muzyce ludzie zawierali znajomości, zawiązywały się nawet miłości, fajna sprawa.

Wróćmy jeszcze do czasów, kiedy o wspólne zdjęcie nikt nie prosił. W wywiadach wymienialiście artystów, którzy inspirowali was, gdy nagrywaliście pierwsze kawałki: Arctic Monkeys, The Cooks, Nirvana. A ktoś z Polski?

Maciek: Do dzisiaj dużą inspiracją jest dla nas zespół Muchy. Ich frontman, Michał Wiraszko, to mój ulubiony polski tekściarz. Bardzo ważny na początku naszej przygody z muzyką był Bisz. To dzięki niemu wpadliśmy na pomysł, żeby zacząć rapować.

Michał: Po Biszu naturalnie przyszedł Taco Hemingway. To, że się nim inspirowaliśmy, słychać zresztą w naszych kawałkach, nie ma co ukrywać.

I nie chodzi tylko o klimat utworów. Maćkowi słuchacze często piszą w komentarzach, że brzmi jak Taco.

Maciek: Już się do tego przyzwyczaiłem, ale ostatnio słyszę to coraz rzadziej. Faktycznie, mam tego pecha, a może to szczęście, że brzmimy z Taco dość podobnie. Próbowaliśmy nawet to obejść. Przy tworzeniu pierwszej płyty nagrywaliśmy niektóre utwory po kilka razy tylko po to, żeby mój głos brzmiał inaczej. Nie wyszło. Brzmiałem dziwnie, jakbym nie był sobą.

Michał: Zgadzam się, że w rapowych kawałkach Maciek przypomina trochę Taco. Ale zdarza się, że ludzie znajdują to podobieństwo również w piosenkach bardziej popowych. Tam kompletnie tego nie wyczuwam.

Taco Hemingwayowi często przypisywane jest miano głosu swojego pokolenia. Widziałem, że was niektórzy też już tak nazywają. Wielu artystów ucieka od tego określenia, a wy?

Maciek: Przede wszystkim spotykamy się z nim na razie rzadko. Na pewno nie staramy się być głosem swojego pokolenia. Piszemy głównie o rzeczach, które dotyczą nas i naszych bliskich. Inna sprawa, że często pokrywa się to z przeżyciami całej generacji. Ale głosem pokolenia bym nas nie nazwał. Sporo naszych teksów jest albo tak naprawdę o niczym, albo bardzo insajderskich.

Michał: Z drugiej strony fajnie usłyszeć, że ludzie utożsamiają się z naszymi problemami. Bo przecież, gdyby się nie utożsamiali, nie byłoby mowy o żadnym głosie pokolenia.

ZOBACZ TEŻ: Media: Taylor Swift wypłaciła kierowcom ciężarówek po 100 tysięcy dolarów premii

Autorka/Autor:

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Sony Music Poland

Pozostałe wiadomości

Senator Marek Borowski stwierdził w "Faktach po Faktach" w niedzielę, że spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z prezydentem USA Donaldem Trumpem w sobotę "trochę nie wyszło". Zaznaczył jednak, że takie próby trzeba podejmować.

"To miało wyglądać trochę inaczej". Spotkanie Duda-Trump

"To miało wyglądać trochę inaczej". Spotkanie Duda-Trump

Źródło:
TVN24

Czy na pewno otoczenie prezydenta postawiło we właściwej sytuacji głowę państwa, wysyłając go na tego rodzaju spotkanie? - pytał w programie "W kuluarach" dziennikarz "Faktów" TVN Piotr Kraśko, odnosząc się do rozmowy Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem na marginesie prawicowej konferencji. Reporterka "Faktów" TVN Arleta Zalewska przekazała, że Pałac Prezydencki dwukrotnie przez ostatnie pół roku starał się o doprowadzenie do rozmowy obu przywódców. Duda miał jednak warunek, by doszło do niej w Białym Domu lub rezydencji Trumpa. Dodała, że po informacji o planowanej wizycie Emmanuela Macrona w Waszyngtonie w poniedziałek, "ktoś przekonał prezydenta, że to on powinien być pierwszy".

Andrzej Duda miał warunek, ale "ktoś przekonał prezydenta"

Andrzej Duda miał warunek, ale "ktoś przekonał prezydenta"

Źródło:
TVN24

Papież Franciszek pozostaje w stanie krytycznym - poinformował Watykan. Papież jest w szpitalu od 14 lutego. Trafił tam z powodu problemów z oddechem.

Papież wciąż w stanie krytycznym

Papież wciąż w stanie krytycznym

Źródło:
Reuters, TVN24, PAP

Poparcie Elona Muska dla skrajnie prawicowej partii AfD w Niemczech nie jest tajemnicą. Sam przyznawał jednak, że do pewnego czasu nie znał w pełni tej formacji. Według mediów zmieniło się to, po tym jak zaczął wchodzić w interakcje z niemiecką prawicową influencerką i aktywistką Naomi Seibt. 24-latka mówiła w wywiadzie dla Reutersa, że miliarder i współpracownik Donalda Trumpa napisał do niej w czerwcu, chcąc dowiedzieć się więcej o partii. - Wyjaśniłam mu, że AfD nie jest podobna do ideologii nazistowskiej ani Hitlera - powiedziała Seibt. Media wyliczają, że przez ostatnie miesiące wielokrotnie reagowali wzajemnie na swoje treści w serwisie X.

To jej opinii słucha Musk. Tajna broń AfD

To jej opinii słucha Musk. Tajna broń AfD

Źródło:
Reuters, The Guardian, PAP, The Independent

Bardzo dobre, doskonałe - tak określił spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą Donald Trump. Dodał, że "to fantastyczny facet", a "Polska to wspaniały przyjaciel". Ich rozmowa trwała około 10 minut i odbyła się w sobotę na marginesie konferencji konserwatystów pod Waszyngtonem.

"To fantastyczny facet". Donald Trump o Andrzeju Dudzie

"To fantastyczny facet". Donald Trump o Andrzeju Dudzie

Źródło:
tvn24.pl

Skrajnie prawicowa partia Alternatywa dla Niemiec (AfD) uzyskała w niedzielnych wyborach do Bundestagu wynik 19,5 procent. To najlepszy rezultat tego ugrupowania w historii. - Nasza ręka będzie zawsze wyciągnięta do wspólnego utworzenia rządu - mówiła po ogłoszeniu wyników liderka partii Alice Weidel. Wybory - według wyników exit poll - wygrał chadecki blok CDU/CSU, ale będzie musiał szukać koalicjantów. Przed wyborami główne niemieckie ugrupowania odżegnywały się od pomysłów utworzenia rządu z AfD.

AfD z najlepszym wynikiem w historii

AfD z najlepszym wynikiem w historii

Źródło:
Reuters, PAP

Głosowanie w wyborach federalnych w Niemczech dobiegło końca. Chadecki blok CDU/CSU zdobył 28,9 procent, a prawicowo-populistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD) 19,5 procent. Na trzecim miejscu znaleźli się socjaldemokraci z SPD z wynikiem 16 procent - wynika z sondażu exit poll opublikowanego tuż po zamknięciu lokali wyborczych. Zieloni zdobyli 13,5 procent głosów.

Niemcy zagłosowali. Są wyniki exit poll

Niemcy zagłosowali. Są wyniki exit poll

Źródło:
PAP, Reuters, Tagesschau, BBC

Jestem gotowy odejść ze stanowiska prezydenta, jeśli przyniesie to pokój w Ukrainie lub doprowadzi do przyjęcia jej do NATO - powiedział w niedzielę prezydent Wołodymyr Zełenski. Odniósł się również do udziału prezydenta USA Donalda Trumpa w negocjacjach pokojowych z Rosją.

"Jestem gotowy odejść". Deklaracja Zełenskiego

"Jestem gotowy odejść". Deklaracja Zełenskiego

Źródło:
Reuters, PAP

W jednym z tuneli w Bostonie doszło do bardzo poważnej sytuacji. Ze stropu oderwał się osłabiony przez zmiany pogody duży kawał betonu.

Kawał betonu spadł w tunelu, którym jechały samochody

Kawał betonu spadł w tunelu, którym jechały samochody

Źródło:
CNN, cbsnews.com

Choć temperatura jest dodatnia i trwa odwilż, wiele osób postanowiło spacerować w niedzielę po zamarzniętej tafli Jeziorka Kamionkowskiego w Parku Skaryszewskim. Do równie niebezpiecznych sytuacji dochodzi na Jeziorku Czerniakowskim. Na lód wchodzą dorośli z dziećmi.

Trwa odwilż, lód szybko topnieje, a na zamarzniętych jeziorach całe rodziny

Trwa odwilż, lód szybko topnieje, a na zamarzniętych jeziorach całe rodziny

Źródło:
Kontakt24

Kobieta jest w ósmym miesiącu ciąży, ale nie chciała korzystać z noclegowni, bo musiałaby się rozdzielić ze swoim mężem. Dlatego rozbili namiot w jednym z łódzkich parków. Tam mieszkali, nawet podczas mrozów. Dzięki strażnikom miejskim, urzędnikom i wolontariuszom mają już dach nad głową.

Jest w ósmym miesiącu ciąży, mieszkała z mężem w namiocie w miejskim parku

Jest w ósmym miesiącu ciąży, mieszkała z mężem w namiocie w miejskim parku

Źródło:
tvn24.pl

Trzeba było wyciąć 29 klonów i topoli rosnących wzdłuż drogi powiatowej w Kisielicach (Warmińsko-Mazurskie). Ktoś podciął drzewa w taki sposób, że mogły przewrócić się na jezdnię. Policja szuka sprawcy. 

Ktoś podciął 29 drzew rosnących wzdłuż drogi

Ktoś podciął 29 drzew rosnących wzdłuż drogi

Źródło:
PAP

Nadchodzące dni przyniosą przewagę chmur, choć niewykluczone są miejscowe przejaśnienia lub rozpogodzenia. Lokalnie będą pojawiać się mgły ograniczające widzialność. Będzie cieplej.

Nawet 12 stopni. Cena, jaką zapłacimy za ciepło, to chwilami przygnębiająca aura

Nawet 12 stopni. Cena, jaką zapłacimy za ciepło, to chwilami przygnębiająca aura

Źródło:
tvnmeteo.pl

Bomba ekologiczna - tak mówi się o skażonych terenach po dawnych zakładach chemicznych Zachem w Bydgoszczy. Miasto nie jest w stanie wziąć na siebie kosztów oszyszczenia, które są szacowane na kilka miliardów złotych. Bez pomocy państwa lub Unii Europejskiej jest to niemożliwe. Hydrogeolog dr hab. inż. Mariusz Czop, profesor Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie mówi wprost o "gigantycznej porażce naszego państwa".

To tykająca bomba ekologiczna. "Gigantyczna porażka naszego państwa"

To tykająca bomba ekologiczna. "Gigantyczna porażka naszego państwa"

Źródło:
tvn24.pl

Miliarder, 94-letni Warren Buffet, sprzedał pod koniec 2024 roku akcje o wartości ponad 134 miliardów dolarów. Zwiększył tym samym zapas gotówki firmy Berkshire, w której jest prezesem, do rekordowej sumy 334 miliardów dolarów - wynika z rocznego raportu. Nie wyjaśnia jednak powodów swojej decyzji.

Warren Buffet pozbywa się kolejnej puli akcji. Analitycy spekulują dlaczego

Warren Buffet pozbywa się kolejnej puli akcji. Analitycy spekulują dlaczego

Źródło:
PAP

Skute lodem o tej porze roku jezioro White Bear Lake w stanie Minnesota to zwyczajny widok. Ale uwięziony w nim samochód marki Buick to, zdaniem miejscowych, "coś niezwykłego".

Auto uwięzione w zamarzniętym jeziorze. Właściciel zwleka, policjanci apelują

Auto uwięzione w zamarzniętym jeziorze. Właściciel zwleka, policjanci apelują

Źródło:
CBS News
Leki, psychodeliki i elektrowstrząsy. Jak naukowcy szukają źródła depresji

Leki, psychodeliki i elektrowstrząsy. Jak naukowcy szukają źródła depresji

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Ceny pączków w zbliżający się tłusty czwartek powinny zostać na stabilnym poziomie, pomimo, że koszty podstawowych produktów wykorzystywanych do ich smażenia, takich jak jaja, masło i mąka, wzrosły - ocenił BNP Paribas. Z kolei za cukier i olej piekarnie zapłacą mniej. Ile trzeba będzie zapłacić za pączki w zbliżający się Tłusty Czwartek?

Z lukrem, z konfiturą i te dietetyczne. Ile zapłacimy za pączki w Tłusty Czwartek?

Z lukrem, z konfiturą i te dietetyczne. Ile zapłacimy za pączki w Tłusty Czwartek?

Źródło:
PAP
Tak wytrenowano chińską AI

Tak wytrenowano chińską AI

Źródło:
tvn24.pl
Premium
Pan Schmidt daje żółtą kartkę, "księgowy" może stracić stołek. Dokąd zmierzają Niemcy?

Pan Schmidt daje żółtą kartkę, "księgowy" może stracić stołek. Dokąd zmierzają Niemcy?

Źródło:
tvn24.pl
Premium