190 filmów z 55 krajów, stu filmowców, cztery różne konkursy, trzy kina i tylko dziesięć dni na to wszystko. Dziś rusza 23. Warszawski Festiwal Filmowy. To jedyna okazja, by zobaczyć filmy, których większość nie trafi nigdy do polskich kin.
Choć festiwal otwierają i zamykają polskie filmy ("Sztuczki" Andrzeja Jakimowskiego i „Korowód” Jerzego Stuhra), wśród 190 produkcji dominuje kino z często bardzo odległej zagranicy. Organizatorzy obiecują, że są to najnowsze i najbardziej interesujące filmy z całego świata, wybrane spośród setek zgłoszeń oraz z programu najważniejszych festiwali. Od Sri Lanki do Boliwii i od Armenii do Filipin.
Żeby obejrzeć wszystkie pokazywane na festiwalu filmy należałoby rzucić pracę\szkołę\studia, zaniedbać życie rodzinne, towarzyskie i uczuciowe i najlepiej jeść niczym muzułmanie w Ramadan – tylko przed wschodem i po zachodzie słońca. Z pewnością znajdą się tak ortodoksyjni miłośnicy ambitnego kina, pozostali będą musieli wybierać. A jest w czym.
Festiwal jest podzielony na cztery sekcje konkursowe. Po raz szósty jury Międzynarodowego Konkursu "Nowe Filmy, Nowi Reżyserzy" wybierze najlepszego wśród debiutujących reżyserów. Kolejna sekcja to druga już edycja Konkursu Pełnometrażowych Filmów Dokumentalnych. Wśród nowości - Konkurs Warszawski (będzie w nim walczyć 13 filmów, m.in. z Bułgarii, Iranu, Izraela i Węgier) oraz Wolny Duch - to forum dla twórców kina offowego. Tradycyjnie swoją nagrodę przyzna publiczność.
Sekcje niekonkursowe to: Mistrzowskie Dotknięcie, Odkrycia, Panorama Niemiecka, Filmy Krótkometrażowe oraz Premiery Sezonu 2007/2008.
Oprócz pokazów festiwal oferuje także spotkania z gośćmi – filmowcami z całego świata oraz targi filmowe i warsztaty dziennikarskie i montażu filmowego. Filmy – po zamknięciu kina Relaks – będzie można obejrzeć w trzech kinach festiwalowych” Kinotece, Palladium i Lunie.
Festiwal potrwa od 12 do 21 października.
Katarzyna Wężyk
Źródło zdjęcia głównego: materiały promocyjne