Brian O'Conner, policjant, którego w "Szybkich i wściekłych" grał zmarły tragicznie Paul Walker, nie zostanie uśmiercony, ale odejdzie na emeryturę. Taką decyzję podjęła wytwórnia, która nie chciała zrezygnować z prac nad siódmą częścią hitu. Ze scen nakręconych tuż przed śmiercią aktora uda się zmontować nową wersję.
Reżyser James Wan i scenarzysta Chris Morgan zmienią scenariusz "Szybkich i wściekłych 7", by dodać nowe sceny, których pierwotnie nie przewidywali. Chodzi o postać Briana O'Connera, którego grał Paul Walker - wytwórnia chce, by pozostał częścią historii. Dlatego, jak pisze magazyn "Hollywood Reporter", O'Conner nie zostanie uśmiercony, lecz przejdzie na emeryturę.
Zmiany będą wymagać dodatkowych scen, które mają być napisane i nagrane. Ośmiomiesięczne opóźnienie w wejściu filmu do kin (premiera odbędzie się 10 kwietnia 2015 roku) daje szansę na to, że wystarczy czasu, by wykorzystać nakręcony wcześniej materiał z udziałem Walkera i połączyć go ze świeżymi ujęciami tak, by seria mogła być kontynuowana.
Zwłaszcza, że w planach są już "Szybcy i wściekli 8". Bo dla Universalu słynny cykl jest kurą znoszącą złote jajka - już pierwsza część z 2001 roku przyniosła wytwórni 207 mln dol, a ostatnia 800 mln. Wszystkie części zarobiły 2,4 miliarda dolarów.
Bez narkotyków i alkoholu
40-letni Paul Walker zginął 30 listopada w wypadku samochodu Porsche Carrera GT. Pojazd prowadzony przez kolegę aktora, Rogera Rodasa, wypadł z drogi na przedmieściach Los Angeles, po czym uderzył w latarnię oraz drzewo i stanął w płomieniach. Obaj mężczyźni zginęli na miejscu.
Powodem wypadku była nadmierna prędkość, czyli około 160 km/h. Jak wynika z raportu policji Los Angeles, w ciałach obu zabitych podczas sekcji zwłok nie znaleziono śladów alkoholu czy narkotyków.
Gwiazdor "Szybkich i wściekłych" osierocił 15-letnią córkę Meadow.
Autor: am//gak / Źródło: Hollywood Reporter, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Universal Pictures