- Nie było niespodzianki w głównej kategorii, bo "Operacja Argo" zgarniała wcześniej wszystkie nagrody i widać było, że dotyka tych emocji, za którymi Ameryka dziś tęskni - mówi w rozmowie z tvn24.pl Jan A. P. Kaczmarek. - Największym zaskoczeniem, moim zdaniem, było uhonorowanie za reżyserię Anga Lee, a pominięcie Stevena Spielberga i świetnego "Lincolna". Spielberg jest w ogóle największym przegranym tegorocznych Oscarów - ocenia Kaczmarek.
Polski kompozytor i zdobywca Oscara za muzykę do "Marzyciela" Jan A.P. Kaczmarek od początku przewidywał zwycięstwo filmu Bena Afflecka.
Dziś podkreśla, że można było się tego spodziewać również dlatego, że przecież Hollywood jest jednym z jego bohaterów.
- Uznając najlepszym filmem "Argo", Hollywood samo pogratulowało sobie sukcesu. Film opowiada przecież o operacji ratowania amerykańskich zakładników porwanych w Teheranie, a cały pomysł akcji oparty jest na zaangażowaniu w to Hollywood - mówi Kaczmarek.
Przegrani: Spielberg i Bigelow
Kompozytor podkreśla, że o ile nagroda za zdjęcia dla "Życia Pi" wydaje się być zasłużona, to już Oscar za bardzo średnią, jego zdaniem, muzykę dla tego filmu jest zaskoczeniem.
- Liczyłem na zwycięstwo Thomasa Newmana za naprawdę ciekawą ścieżką dźwiękową do Bonda - mówi. I dodaje: - Nikogo nie dziwi Oscar dla bezkonkurencyjnej piosenki Adele, którą od całej reszty dzieliła przepaść, ale nie bardzo wiem, co akademicy dojrzeli, czy raczej usłyszeli, w tej muzyce [z "Życia Pi" - red.]. Ale w filmie często dzieje się tak, że obraz ciągnie za sobą muzykę, i jawi się nam jako pewna całość. Być może tu właśnie zadziałał ten mechanizm.
Kaczmarek dodaje, że przegrana "Lincolna" wskazuje też na pewien zwrot w wartościowaniu filmów przez Akademików.
- To świetny film, ale starego typu, klasyczny dramat historyczny z taką głęboką wizją polityczną twórcy. Być może to znak, że takie kino już nie trafia do współczesnego odbiorcy i dziś trzeba o przeszłości opowiadać inaczej - zaznacza Kaczmarek.
Zdaniem polskiego artysty, wielką przegraną tej edycji Oscarów jest również Kathryn Bigelow i jej "Wróg numer jeden".
- Nie mam ciepłych uczuć dla tego filmu, choć to naprawdę dobre kino, ale Bigelow pokazała tortury jako skuteczną metodę do osiągnięcia celu, co dla Amerykanów jest nie do przyjęcia i rozpętało burzę - mówi Kaczmarek.
- Należało spodziewać się więc, że Akademia ostentacyjnie wręcz go pominie. Świetną kreację stworzyła w nim Jessica Chastain, ale Amerykanie zupełnie stracili głowę dla Jennifer Lawrence. To rzeczywiście piekielnie utalentowana dziewczyna i jak wiadomo to już jej druga nominacja do Oscara. Na pewno też jakąś rolę odegrała prowadzona przez Harveya Weinsteina z Miramaxu nieprawdopodobna wręcz kampania promocyjna samego filmu "Poradnik pozytywnego myślenia". Myślę, że Lawrence jej również zawdzięcza swojego Oscara - dodaje Kaczmarek.
Autor: Justyna Kobus/k / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Warner Bros.