Najnowszy film Agnieszki Holland "Franz Kafka" (oryginalny, międzynarodowy tytuł "Franz") będzie reprezentować polską kinematografię w wyścigu o Oscara w kategorii najlepszy film międzynarodowy. To piąta produkcja w dorobku reżyserki, która zgłoszona została jako oficjalny kandydat do Oscara w tej kategorii.
Dotychczas na Nagrodę Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej (AMPAS) szansę miały:
- "Gorzkie żniwa" - film zgłoszony został jako kandydat Republiki Federalnej Niemiec i nominowany do Oscara 1986 w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny;
- "W ciemności" - polski kandydat do Oscara 2012 i nominowany w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny;
- "Pokot" - polski kandydat do Oscara 2018 - bez nominacji;
- "Szarlatan" - czeski kandydat do Oscara 2021 - film znalazł się na krótkiej liście tytułów z szansą na nominację.
Ponadto sama Holland za film "Europa Europa" otrzymała nominację do Oscara w kategorii najlepszy scenariusz adaptowany w 1992 roku.
Wszystkie dotychczasowe filmy Holland z ostatniej dekady swoje światowe premiery miały w ramach Konkursów Głównych festiwali w Berlinie lub w Wenecji. Uroczysta premiera "Franza Kafki" natomiast odbyła się w ramach Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Toronto (TIFF). Jest to jedno z najważniejszych i największych tego typu wydarzeń świata filmowego, zaliczanego do Wielkiej Piątki, obok: Festiwalu Filmowego Sundance, Berlinale, Festiwalu Filmowego w Cannes i MFF w Wenecji. Chociaż toroncki festiwal nie ma Konkursu Głównego, to jest bardzo ważną platformą do zaprezentowania się w Ameryce Północnej. Od lat TIFF umacnia swoją pozycję ważnego prognostyka sezonu nagród filmowych.
"Agnieszka jest zaprawiona w oscarowych bojach"
Marcin Wierzchosławski z firmy Metro Films, koproducent filmu, wyjaśnił w rozmowie z tvn24.pl, że film był zgłaszany również na festiwale europejskie. - Nie jest tajemnicą, że filmowcy walczą przede wszystkim o te festiwale. Jeśli chodzi o Berlin natomiast, film jeszcze nie był gotowy. Czekając na informację z Wenecji, otrzymaliśmy zaproszenie i propozycję, żeby zrobić premierę w Toronto, gdzie "Franz" bardzo się spodobał - zdradził.
- Myślę, że film ma wiele zalet, elementów, które zwiększają jego szansę w oscarowym wyścigu - ocenił Wierzchosławski. - Wielkim atutem jest autorka, znana w świecie filmu, również za Oceanem, jej filmy są oczekiwane, zawsze szeroko komentowane. Do tego sam bohater filmu - postać ikoniczna nie tylko w literaturze, wręcz symbol. Ale najważniejszy jest sam film, bardzo oryginalny, jeśli chodzi o podgatunek "biopic" (kino biograficzne -red.). Te wszystkie elementy będą się liczyć w zbieraniu głosów członków Akademii - doprecyzował.
- Czy one przerodzą się w samą nominację? Okaże się za kilkanaście tygodni. Agnieszka jest zaprawiona w tych bojach. Swoją charyzmą będzie w stanie dużo wnieść do tej rywalizacji, w której najważniejszy jest film, ponieważ na końcu członkowie Akademii Filmowej zagłosują na ten lub inny tytuł. A tego typu głosowania bardzo różnie przebiegają - stwierdził.
W czym tkwi siła fabuły Holland? - Dla mnie, jako widza, największą siłą jest pokazanie Kafki jako człowieka, z jego własnymi zmaganiami, trudnościami, zaburzeniami. Być może był osobą w spektrum, ale tego nie wiemy i nigdy się tego nie dowiemy. Agnieszka w fantastyczny sposób uchwyciła jego wrażliwość oraz pokazała jego ludzką naturę - przekonywał Wierzchosławski.
Przykład "mocno odjechanego kina"
"Franz Kafka” zaskakuje stylistyką, artystycznym podejściem do podejmowanego tematu, co potwierdza sam koproducent.
- Styl i forma odbiega od tych, do jakich przyzwyczaiła nas Agnieszka Holland w poprzednich filmach. Godne podziwu jest to, że zrobiła to poniekąd wbrew własnemu artystycznemu emploi. Widać to szczególnie w sposobie prowadzenia narracji, przenikaniu się różnych czasoprzestrzeni. Niektórzy recenzenci to doceniają, inni tego nie kupują - mówiąc kolokwialnie. Bardzo dobrze, że się tak dzieje, że "Franz Kafka" skłania do dyskusji. Sam cieszę się, że mogłem zrobić z Agnieszką taki film po "Zielonej granicy", która była naturalistyczna i dotyczyła bieżących wydarzeń - zwrócił uwagę.
- A "Franz Kafka" to przykład mocno odjechanego kina. Przynajmniej momentami - dodał.
Marcin Wierzchosławski: zadziałała magia Franza Kafki i Agnieszki Holland
Najnowszy film Agnieszki Holland to koprodukcja czesko-niemiecko-polska. Zdjęcia trwały 40 dni, przede wszystkim w Czechach i w Niemczech.
- Mieliśmy między innymi zamknięty na kilka godzin most Karola w Pradze, co zdarza się bardzo rzadko. Wydaje mi się, że zgodę dostaliśmy za sprawą magii przede wszystkim Franza Kafki, który jest praską ikoną, ale także magii samej Agnieszki Holland - ocenił Marcin Wierzchosławski. Budżet filmu wyniósł około siedmiu milionów euro, czyli około 30 milionów złotych.
Wybór "Franza Kafki" na polskiego kandydata do Oscara został przedstawiony w poniedziałek podczas konferencji prasowej tegorocznej komisji oscarowej w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej. Obecny na niej Wierzchosławski odczytał wiadomość od Agnieszki Holland:
"Dziękuję za uznanie komisji dla naszego filmu. Jako twórczyni bardzo wierzę we 'Franza', ale grzeje serce, gdy wierzą w niego również najbliżsi, moje koleżanki i koledzy. Konkurencja w naszej kategorii w tym roku jest wyjątkowo mocna, ale obiecuję, że będziemy starać się godnie reprezentować polską kinematografię i naszych koproducentów. Czasy są takie, że wrażliwy, kruchy człowiek i bezkompromisowy artysta, jakim jest Franz Kafka, jest światu szczególnie niezbędny. Dziękuję wam z całego serca, Agnieszka Holland".
"Franz Kafka" został zakwalifikowany do Konkursu Głównego 73. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w San Sebastian (19-27.09), Konkursu Głównego 50. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni (22-27.09.) oraz sekcji Icons 30. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Busan (17-26.09).
Do polskich kin film trafi 24 października.
Autorka/Autor: Tomasz-Marcin Wrona
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: fot. Marlene Film Production / Kino Świat