Obsypany nagrodami dokument Pawła Łozińskiego "Film balkonowy" ma szansę powalczyć o oscarową nominację. Stało się tak dzięki zwycięstwu na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Dokumentalnych It's All True, odbywającym się w Sao Paulo i Rio de Janeiro.
Organizowany w Brazylii Międzynarodowy Festiwal Filmów Dokumentalnych - It's All True, znany również jako É Tudo Verdade, przyniósł kolejne zwycięstwo "Filmowi balkonowemu" Pawła Łozińskiego. Polski reżyser pokonał rywali w konkursie na najlepszy międzynarodowy film pełno- lub średniometrażowy.
Wygrana na brazylijskim festiwalu kwalifikuje film do Oscarów, co oznacza, że dokument polskiego reżysera bez dodatkowych warunków trafia na tzw. długą listę filmów branych pod uwagę do nominacji oscarowych.
Dwa lata na własnym balkonie
Nagroda publiczności 18. edycji festiwalu Millennium Docs Against Gravity, nagrody festiwali w Locarno oraz Off Cinema, to tylko nieliczne z wyróżnień dla znakomitego dokumentu Pawła Łozińskiego "Film balkonowy".
Film polskiego reżysera będący dowodem na to, że można w sztuce, stosując minimum środków, uzyskać maksimum treści, przeszedł jak burza przez ponad 40 festiwali kina dokumentalnego na świecie. Paweł Łoziński zafundował nam radykalny powrót do początków kina, do czasów, kiedy to człowiek przychodził do kamery.
Stojąc z kamerą przez ponad dwa lata na własnym balkonie (podczas 165 dni zdjęciowych!) i filmując przechodzących ludzi, "stworzył miejsce dialogu, świecki konfesjonał, przy którym każdy może się zatrzymać i opowiedzieć o sobie innym ludziom".
Udowodnił też, i to w sensie dosłownym, że tematy na wielkie kino naprawdę leżą na ulicy.
Arcydzieło trafiające "do serc i dusz"
Jak dziwnie i niewiarygodnie by to nie zabrzmiało, Paweł Łoziński, filmując ludzi z własnego balkonu, zdołał pokazać cały przekrój naszego społeczeństwa. Może dlatego, że reżyser nie tylko zadaje pytania, ale też uważnie wsłuchuje się w odpowiedzi. To od bardzo dawna nie udało się żadnemu z naszych twórców filmów fabularnych.
Bo kogóż tu nie ma pośród rozmówców Łozińskiego! Słuchamy więc wstydliwych zwierzeń kobiety, która nie ukrywa radości z odejścia wyrodnego męża, przedstawiciela społeczności LGBT, narodowca, oderwanego od ziemi artysty, więźnia, który właśnie opuścił areszt i nie wie, co zrobić ze swoim życiem, ale także biznesmena, który nie ma powodów na nie narzekać. Co ciekawe, niemal wszyscy oni okazują się postaciami nieoczywistymi, kryjącymi w sobie jakąś tajemnicę.
ZOBACZ TEŻ W TVN24 GO: Tadeusz Łysiak o nominacji do Oscara: To film studencki. Nie spodziewaliśmy się tego
Ktoś powie, że to kwestia manipulacji montażem i wybór tych właśnie, a nie innych spośród ponad dwóch tysięcy rozmówców. I będzie miał rację, bo na tym właśnie polega sztuka reżyserii.
Pytając swoich rozmówców o rzeczy najważniejsze: jak żyją, czego oczekują od przyszłości i kim naprawdę są, Łoziński wydobywa z nich zaskakująco intymne zwierzenia, chciałoby się powiedzieć, że trafia "do serc i dusz". Czyni to w na wpół żartobliwym tonie, dzięki któremu i jemu i jego rozmówcom nie grozi popadnięcie w banał.
Wręcz przeciwnie: skrywane lęki i tęsknoty na ekranie zyskują wymiar uniwersalny.
Reżyser od trudnych tematów
Paweł Łoziński jest absolwentem łódzkiej "Filmówki", synem wybitnego dokumentalisty Marcela Łozińskiego. Reżyserem, którego wpływy widać w podejmowanej przez niego tematyce, jest jednak Krzysztof Kieślowski, również skupiający się na ważnych społecznie i historycznie, często bolesnych tematach.
Taki właśnie był stworzony na początku jego reżyserskiej drogi, wstrząsający dokument "Miejsce urodzenia", z udziałem znanego pisarza Henryka Grynberga. Na oczach widzów odnajdował on szczątki swego ojca i odkrywał prawdę o tym, który z jego polskich sąsiadów był jego mordercą.
Łoziński ma także za sobą udany debiut fabularny - nagrodzoną za najlepszą reżyserię na festiwalu filmowym w Gdyni komedię "Kratka", z przejmująca rolą Jerzego Kamasa. Po realizacji tej opowieści o dojmującej samotności reżyser wrócił jednak do dokumentu. Objawił się wówczas drugi nurt jego twórczości: tym razem skupiający się na zwyczajności i z pozoru błahych sprawach.
Należy do niego nagrodzony m.in. Złotym Lajkonikiem na Krakowskim Festiwalu Filmowym dokument krótkometrażowy "Siostry", ukazujący kilkanaście minut życia dwóch starszych kobiet, mieszkanek warszawskiego bloku. Ponadto - oryginalny serial dokumentalny "Nasz spis powszechny".
W 2009 roku reżyser nakręcił nagrodzoną Białą Kobrą na Festiwalu Mediów "Człowiek w zagrożeniu" przejmującą "Chemię". Film jest niekonwencjonalnym zapisem spotkań i rozmów różnych ludzi poddawanych chemioterapii. To trochę smutna, chwilami refleksyjna, a chwilami nawet zabawna opowieść o chorych i zdrowych, o tym, jak wzajemnie się wspierają.
Cztery lata później powstał także nagrodzony Białą Kobrą, zrealizowany podczas podróży po Europie z ojcem, Marcelem Łozińskim "Ojciec i syn". Dla ojca był to powrót do miejsca urodzenia, dla syna - próba rozliczenia wspólnej przeszłości. Każdy na swój sposób rejestrował ten dialog. "Ojciec i syn" to podróż oczami Pawła Łozińskiego.
Pięć lat później powstał bodaj najgłośniejszy (do czasu powstania "Filmu balkonowego") dokument Łozińskiego, "Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham". Ponownie nagrodzona Białą Kobrą - a także Srebrnym Lajkonikiem na KFF - opowieść, skupia się na dwóch bohaterkach - matce i córce, od lat żyjących w konflikcie. Kobiety spotykają się w gabinecie znanego psychoterapeuty, Bogdana Jerzego de Barbaro, którego zadaniem jest polepszenie ich wzajemnych relacji. Łoziński pokazuje jak przebiega ten proces "uzdrawiania".
"Zalążek" pomysłu rozwiniętego potem w "Filmie balkonowym" mogliśmy obejrzeć w jednym z odcinków antologii "W domu", w ramach której twórcy podejmowali temat izolacji wymuszonej przez pandemię.
Źródło: SFP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Against Gravity