Polański, Haneke, Coppola, Lynch, Akin, Ozon, Baumbach, Doillon i wielu innych. Publiczność tegorocznej edycji Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes jako pierwsza zobaczy najnowsze filmy reżyserów, którzy zaliczani są do najciekawszych, najwybitniejszych i najbardziej twórczych na świecie. Niektóre z nich warto zapamiętać. Będzie o nich głośno.
Jeszcze na długo przed ogłoszeniem listy tytułów, które znalazły się w oficjalnej selekcji 70. edycji Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes organizatorzy obiecywali, że tegoroczna, jubileuszowa odsłona będzie pełna niespodzianek, zachwycająca i kontrowersyjna, a na program złożą się filmy najwybitniejszych światowych twórców.
Dzień przed rozpoczęciem najbardziej prestiżowego festiwalu filmowego świata trudno przesądzać, czy tak faktycznie będzie. Przedstawiony program jest jednak zachwycający. Znajdują się na nim nazwiska, których filmy satysfakcjonują każdy rodzaj kinomanów. Są klasycy i mistrzowie, tacy jak Roman Polański, Francois Ozon, David Lynch czy Michael Haneke. Są młodzi niezależni, jak Sofia Coppola, Noah Baumbach, Fatih Akin czy Yorgos Lanthimos, jak i ci, którzy poprzednimi filmami podbijali serca widzów w Cannes - Siergiej Łoźnica, Michel Hazanavicius, Todd Haynes i Jacques Doillon.
Emocje podkręca tegoroczny skład jurorski Konkursu Głównego. Jego przewodniczącym jest Pedro Almodovar. Poza tym konkursowe filmy oceniane będą przez Maren Ade, Jessicę Chastain, Willa Smitha, Paolo Sorrentino, Parka Chan-wooka, Gabriela Yareda, Agnes Jaoui, Fan Bingbing. Warto przypomnieć, że zarówno Ade, jak i Park w zeszłym roku wzbudzili wielkie zainteresowanie na francuskim festiwalu swoimi ostatnimi filmami. Taka mieszanka różnych estetyk i spojrzeń na kino może gwarantować nieoczywiste werdykty.
Na podstawie głosów pojawiających się w branżowych magazynach, sugerując się dotychczasowych dziełach reżyserów, którzy pojawią się w Cannes, wybraliśmy kilka tytułów, o których będzie głośno na długo po zakończeniu francuskiej imprezy.
"Happy End", reż. Michael Haneke
Duże szanse na Złotą Palmę ma austriacki reżyser Michael Haneke, który dwoma poprzednimi filmami: "Biała wstążka" i "Miłość" zdobył najbardziej upragniony laur filmowy, główne trofeum canneńskiego festiwalu. Jeśli jego "Happy End" będzie równie zachwycający, to Haneke zostanie pierwszym reżyserem z trzema Złotymi Palmami na koncie.
75-letni Haneke na srebrny ekran wraca po pięcioletniej przerwie. Twórca takich dzieł jak: "Miłość", "Biała wstążka", "Pianistka" czy "Funny Games", zaangażował m.in. Isabelle Huppert, Jean-Louisa Trintignanta, Mathieu Kassovitza oraz Toby'ego Jonesa.
W grudniu 2015 roku francuskie media informowały, że kwestia imigracji będzie jednym z kluczowych, ale nie głównym tematem nowego obrazu Hanekego. Zdjęcia kręcone były między innymi w okolicach Calais, gdzie znajdował się ogromny nielegalny obóz uchodźców, którzy chcieli przedostać się do Wielkiej Brytanii.
"Kilka dramatycznych dni z życia bogatej europejskiej rodziny, mieszkającej w Calais. Kilka dni, podczas których wyjdą na jaw długo skrywane sekrety, stawiając bohaterów w obliczu katastrofy. Kilka dni, które zakończą się... happy endem?" - czytamy w opisie dystrybutora.
"Prawdziwa historia", reż. Roman Polański
Do Cannes po czterech latach wraca także Roman Polański, który w 2013 roku świat zachwycił "Wenus w futrze". Chociaż Złota Palma trafiła wówczas do Abdellatifa Kechiche’a za "Życie Adeli", to i tak film jest jednym z najważniejszych w dorobku wybitnego polskiego reżysera.
"Prawdziwa historia" - która prezentowana będzie poza Konkursem Głównym - może być filmem na miarę poprzedniego. Scenariusz autorstwa Oliviera Assayasa i samego Polańskiego bazuje na najnowszej powieści francuskiej cenionej pisarki Delphine de Vigan o tym samym tytule. Jest to historia pisarki, której nowo wydana powieść, zawierająca niezbyt przychylny obraz matki samobójczyni, staje się bestsellerem. W pewnym momencie w towarzystwie autorki pojawia się młoda kobieta, której intencje są co najmniej niejasne.
Na ekranie ponownie zobaczymy żonę i muzę reżysera Emmanuelle Seigner, która wcieli się w znaną pisarkę. Jej nową "przyjaciółkę" zagra Eva Green. W obsadzie znalazł się między innymi Vincent Perez. Za muzykę odpowiedzialny jest nagrodzony Oscarem (za muzykę do "Grand Budapest Hotel" Wesa Andersona) Alexandre Desplat.
- Do podjęcia pracy nad tym filmem skłoniła mnie myśl bardzo prosta: zdałem sobie sprawę, że jeszcze nigdy nie pokazałem na ekranie starcia dwóch kobiet - mówił o filmie Polański. - W moich dotychczasowych filmach, poczynając od pierwszego "Noża w wodzie", nieustannie mocują się mężczyźni, w przeróżnych konfiguracjach, tragicznych i groteskowych. Ważne miejsce zajmuje w tych filmach wojna płci. Kobieta bywała u mnie wielokrotnie osią intrygi, czasami wręcz jako główny temat opowieści, stawka, o którą idzie gra - podkreślił reżyser.
"Twin Peaks", reż. David Lynch
W oficjalnej selekcji, także poza konkursem, znalazła się jedna z najbardziej wyczekiwanych produkcji telewizyjnych ostatniej dekady - kontynuacja "Miasteczka Twin Peaks" Davida Lyncha. Akcja nowej odsłony serialu, w całości wyreżyserowanej przez Lyncha, zaczyna się ćwierć wieku po informacji o zamordowaniu Laury Palmer. Jeszcze w listopadzie 2015 roku produkcja informowała, że w rolę agenta FBI Dale’a Coopera ponownie wcieli się Kyle MacLachlan. Z oryginalnej obsady serialu powrócą także: David Duchovny, Alicia Witt, David Patrick Kelly oraz Harry Dean Stanton.
Ponadto udział wzięli: Monica Bellucci, Jim Belushi, Jeremy Davies, Laura Dern, Hailey Gates, Balthazar Getty, Ernie Hudson, Ashley Judd, David Koechner, Matthew Lillard, Tim Roth, Amanda Seyfried, Tom Sizemore, Jessica Szohr oraz Naomi Watts.
W serialu pojawi się kilkanaście zanych postaci ze świata muzyki: Trent Reznor, Robin Finck z Nine Inch Nails, Sky Ferreira, Eddie Vedder, Sharon Van Etten oraz Ruth Radelet z zespołu Chromatics.
Nowa seria, która ma łącznie trwać 9 godzin (czyli około 13 odcinków) będzie w całości wyreżyserowana przez Lyncha. Słynny reżyser nad scenariuszem współpracował z Markiem Frostem - tak jak przy oryginalnych, pierwszych dwóch sezonach.
"The Beguiled", reż. Sofia Coppola
Szeroko komentowany jest również najnowszy film Sofii Coppoli "The Beguiled". Laureatka Oscara za scenariusz do "Między słowami", tym razem napisała scenariusz na podstawie powieści Thomasa Cullinana.
Jak sama reżyserka zapowiedziała, jest to także nowa, feministyczna wersja filmu "Oszukany" Dona Siegela z 1971 roku z Clintem Eastwoodem w roli głównej.
"Historia dzieje się w czasach wojny secesyjnej w jednej z południowych szkół dla dziewcząt. Młode kobiety opiekują się rannym żołnierzem wroga (w tej roli Colin Farrell). Wraz ze stopniowym, powolnym powrotem mężczyzny do zdrowia dom zaczyna wypełniać napięcie seksualne i nieoczekiwana rywalizacja, która każe dziewczętom łamać wszelkie tabu i zmieniać rzeczywistość wokół nich" - opisuje film dystrybutor.
Nicole Kidman wcieliła się w dyrektorkę szkoły (w 1971 roku rolę tę zagrała Geraldine Page), a u jej boku pojawiły się Kirsten Dunst oraz Elle Fanning. To pierwszy remake w dorobku filmowym córki Francisa Forda Coppoli. - Pomysł kręcenia nowych wersji istniejących filmów nie ma dla mnie sensu - powiedziała reżyserka i scenarzystka. - Jednak ta historia pozostała mi w pamięci. Pomyślałam później, że mogłoby to być interesujące, gdyby opowiedzieć ją jeszcze raz z kobiecego punktu widzenia - wyjaśniła. Film do polskich kin trafi we wrześniu.
"The Killing of a Sacred Deer", reż. Yorgos Lanthimos
Sugerując się pierwszymi komentarzami w amerykańskiej prasie, można założyć, że z nagrodą do domu może wrócić Kidman, która zagrała w sumie w czterech tytułach znajdujących się w tegorocznej oficjalnej selekcji, w tym główną rolę w "The Killing of a Sacred Deer" Yorgosa Lanthimosa.
Grecki reżyser wraca do Cannes po tym, jak w 2015 roku zachwycił krytyków i canneńską publiczność poprzednim filmem. "Lobster" otrzymał wówczas Nagrodę Jury oraz Palmę "Queer" - nagrodę specjalną festiwalu, nieco później był nominowany do Oscara za najlepszy scenariusz oryginalny. Warto przypomnieć, że "Kieł" greckiego reżysera wygrał w sekcji Un Certain Regard w 2009 roku.
Obok Kidman główną rolę zagrał także Colin Farrell (są tu filmowym małżeństwem). Irlandczyk wcielił się tu w chirurga, który pod swoimi skrzydłami ma nastoletniego chłopca i którego traktuje jak syna. Matkę chłopca gra Alicia Silverstone. Chirurg staje przed niewyobrażalnie trudnym wyborem i bez względu na to jaką decyzję podejmie, stanie się sprawcą tragedii we własnej rodzinie.
Film opisywany jest jako mroczny thriller pełnego napięcia na granicy szaleństwa i klaustrofobicznego poczucia zagrożenia. Jednak jeśli film ma powtórzyć sukces "Lobstera", to można się spodziewać surrealistycznej opowieści wypełnionej czarnym humorem.
"W ułamku sekundy", reż. Fatih Akin
Po raz drugi w Konkursie Głównym swój film zaprezentuje jeden z najważniejszych niemieckich reżyserów XXI wieku - Fatih Akin. Twórca głośnego "Głową w mur", za który otrzymał Złotego Niedźwiedzia Berlinale w 2004 roku (była to pierwsza niemiecka wygrana w Berlinie od 1982 roku), w 2007 roku pokazał "Na krawędzi nieba" nagrodzony za najlepszy scenariusz.
Akin, który urodził się w Hamburgu w rodzinie tureckich gastarbeiterów, w swojej twórczości dużo miejsca poświęca swojej dwukulturowej tożsamości.
Reżyser nie zdradza zbyt wiele szczegółów o filmie "W ułamku sekundy". - Jest to film o młodej matce, jaką znam także z własnego otoczenia i jaką podziwiam. Jest to film o sprawiedliwości zarówno w sensie prawnym, jak i moralnym. O tym jak sprawiedliwość może być sprzeczna, jak to pojęcie może być elastyczne - wyjaśnił 43-letni Niemiec w rozmowie z "Blickpunkt: Film".
"W ułamku sekundy życie Katji (Diane Kruger) eksploduje i rozpada się bezpowrotnie, gdy jej mąż i kilkuletni synek giną w zamachu bombowym. Przyjaciele i rodzina w trakcie żałoby próbują podtrzymać kobietę na duchu i zapewniają, że sprawcom zostanie wymierzona sprawiedliwość. Jednak z czasem, gdy policja zaczyna podejrzewać o udział w zamachu dwoje młodych neonazistów, w Katji narasta potrzeba osobistej zemsty na ludziach, którzy odebrali jej tych, których kochała" - czytamy w opisie filmu.
"Le Redoutable", reż. Michel Hazanavicius
O francuskim reżyserze świat usłyszał w 2011 roku, gdy w Cannes pokazał "Artystę", film, który podzielił krytyków i publiczność. Czarno-biała, niema konwencja, którą wówczas powrócił do początków kina, spotkała się z zachwytem, ale i oburzeniem widowni, przyzwyczajonej do zupełnie innej estetyki.
W 2014 Hazanavicius powrócił do Cannes z dramatem wojennym "Rozdzieleni", ale nie powtórzył sukcesu "Artysty". W tym roku powraca historią opartą na autobiograficznej powieści Anne Wiazemsky "Un an apres".
Jest to historia burzliwego romansu pomiędzy legendą francuskiego kina, reżyserem Jean-Lukiem Godardem a młodą aktorką Anne Wiazemsky. Oboje spotkali się na planie jednego z filmów (najprawdopodobniej jak podaje Screen Daily chodzi o "Chinkę" z 1967 roku).
Film "Le Redoutable" ma być pewnego rodzaju hołdem dla Godarda, ale z dozą poczucia humoru, właściwego dla końca lat 60. "Podziwiając głęboko dzieła Godarda, fascynując się zawsze tym okresem w naszej historii i wyobrażeniami o niej, absolutnie chciałem zaadaptować tę książkę na potrzeby komedii" - napisał reżyser na Facebooku.
Na ekranie pojawi się żona Hazanaviciusa - Berenice Bejo, a także Louis Garrel, Stacy Martin oraz Gregory Gadebois.
Autor: Tomasz-Marcin Wrona / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: ShOWTIME/HBO/Philippe Aubry- Les Compagnons du Cinema/Festival de Cannes