Trailer najnowszego filmu Woody'ego Allena "To Rome With Love" kusi obecnością gwiazd - Penelope Cruz, Aleca Baldwina, Judy Dench i samego reżysera. Ale obiecuje też znakomitą zabawę, pełną fantazji, seksualnych podtekstów i humoru.
Po Londynie, Barcelonie i Paryżu, gdzie powstały jego ostatnie filmy, Woody Allen pokochał Rzym. I to tak bardzo, że swój nowy obraz, który już 20 kwietnia będzie miał premierę, opatrzył tytułem "To Rome With Love". Po 6 latach nieobecności na ekranie (od czasu filmu „Scoop. Gorący temat” artysta wyłącznie reżyserował, rezygnując z grania), wraca także do roli aktora, wcielając się w rolę sfrustrowanego męża.
Jego żonę gra australijska gwiazda Judy Davis. W roli pięknej, wodzącej na pokuszenie zacnych mężów call girl, zobaczymy urodziwą Hiszpankę Penelopę Cruz. Plotka głosi, że o jej rolę bardzo zabiegała inna, amerykańska piękność - Angelina Jolie. Allen miał jednak uznać, iż "brak jej finezji, która charakteryzuje Penelope".
Miłość w wiecznym mieście
Po sukcesie ostatniego filmu "O północy w Paryżu", który nie tylko zarobił 150 mln dolarów - więcej niż którykolwiek z filmów Allena, ale i zdobył Oscara za scenariusz, Amerykanie mieli nadzieję, że kolejny obraz reżyser nakręci w Ameryce. Ale nic z tego. Allen kontynuuje swoją podróż po Europie, tym razem akcję filmu sytuując w Wiecznym Mieście. I zapowiada, że ani myśli wracać do Nowego Jorku.
Fabuła filmu - jak zwykle w przypadku Woody’ego – skupia się na skomplikowanych relacjach miłosnych i zabawnych przygodach bohaterów. Allen gra zdziwaczałego, neurotycznego męża, który jedzie z żoną do Rzymu, by poznać rodzinę włoskiego narzeczonego córki (w tej roli znana z "Incepcji" młodziutka Ellen Page). W roli jej narzeczonego pamiętny odtwórca roli Marka Zuckerberga z filmu "The Social Network", Jesse Eisenberg.
Tak naprawdę, nie ma zresztą w obsadzie filmu ani jednego aktora, który nie miałby statusu międzynarodowej gwiazdy - od Amerykanów (Allen, Baldwin) poczynając, poprzez Hiszpankę (Cruz), Włochów (Ornella Mutti i Roberto Benigni) aż po Australijkę (Judi Davis). No, ale czy znalazłby się aktor, który odmówiłby Allenowi?
Już króciutkie fragmenty mini-dialogów z trailera zapowiadają kapitalną zabawę, dowodząc, że Allen jest w świetnej formie. Ot, choćby taki przykład, pochodzący z rozmowy z żoną nt. przyszłych teściów córki: "Co to za rodzina u licha - dzieciak jest komunistą, ojciec jest grabarzem… Brakuje tylko tego, by matka zakładała kolonię dla trędowatych". Znając Allena, można podejrzewać, że podobnych dialogów–perełek znajdziemy w filmie mnóstwo.
Broszura dla zamożnych - ale jaka!
Początkowo film miał nosić tytuł "The Bop Decameron", ale Allen obawiał się, że przeciętny widz może nie zrozumieć odniesień do XV-wiecznego dzieła Boccaccia i zmienił właśnie na "To Rome With Love". Jak sam twierdzi, chodziło mu o to, by dać wyraz z jednej strony bujnemu życiu pełnego miłości, jak w "Dekameronie", a z drugiej wyrazić też podziw wobec siły ludzkiej inteligencji bystrości i sprytu. Dokładnie tak, dzieje się też w dziele Boccaccia.
Zapowiadając nowy film Allena złośliwy dziennikarz brytyjskiego "The Guardian" napisał, że ostatnie obrazy reżysera to "przeniesione na ekran broszury podróży po Europie dla zamożnych". Miał trochę racji, bo od kilku lat artysta wybiera właśnie kolejne, piękne miasta Europy na miejsca akcji swoich opowieści. Ale oby więcej takich "broszur", jak te preparowane dla nas przez Woody’ego, w dodatku z takimi "podróżnikami" jak Cruz, Benigni czy sam Allen.
Do polskich kin film ma trafić dopiero w sierpniu br.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mat. promocyjne