Oprah Winfrey, najbardziej wpływowa kobieta telewizji, nie będzie równie wpływowa w świecie filmu - została pominięta w walce o Oscara. A Joaquin Phoenix, choć uprawia seks z komputerem, nie rozkochał w sobie decydujących o oscarowych nominacjach. Na tym szokujących faktów nie koniec - Akademia Filmowa dała plamę też w innych przypadkach. Piszemy, w jakich.
Czy 5,7 tys. członków Akademii Filmowej - wśród których są nagrodzeni i nominowani do Oscara - myli się w swoich wyborach? Nie chodzi tylko o niezwykle skomplikowany sposób liczenia głosów na filmy i ich twórców.
Oto 10 najbardziej szokujących faktów dotyczących tegorocznych nominacji. "Możemy współczuć" - zawyrokował portal Daily Beast.
1. Nie Oprah?
Wszyscy jej mówili: "Dostaniesz nominację! Dostaniesz nominację!". Sama Oprah Winfrey też była jej bardzo pewna. Jak twierdzą znawcy, nie można się domagać swojego Oscara za wcześnie i za głośno. Wtedy Akademia ma zwyczaj karać aktora czy aktorkę, która ich zdaniem jest zbyt pewna siebie. I to spotkało najbardziej wpływową kobietę telewizji - Oprah Winfrey, która w "Kamerdynerze" Lee Danielsa zagrała Glorię Gaines, niewierną i uzależnioną od alkoholu żonę głównego bohatera. "Ukradła każdą scenę" - piali z zachwytu krytycy, ale nie członkowie Akademii Filmowej.
Raz ją jednak docenili - w 1986 roku przyznali nominację do Oscara dla najlepszej aktorki drugoplanowej za "Kolor purpury". To był jej debiut filmowy.
2. Biedny Tom Hanks
Większość ekspertów prorokowała, że Tom Hanks będzie nominowany nie do jednego, ale do dwóch Oscarów za kreację marynarza w "Kapitanie Phillipsie" oraz Walta Disneya w "Ratując pana Banksa". Ale niestety, biedny Hanks - dwukrotny laureat Oscara dla najlepszego aktora i pięciokrotnie nominowany do tej nagrody - został całkowicie zignorowany przez Akademię.
"To wstyd, w ostatnich pięciu minutach w »Kapitanie Phillipsie«, gdy zabrany do szpitala bohater, umazany krwią, trzęsie się w niekontrolowany sposób, Hanks daje prawdopodobnie najlepszy aktorski popis w karierze" - ocenił Daily Beast.
3. Robert Redford też pominięty
Zapewne już sam tytuł filmu "Wszystko stracone" wykrakał szanse Roberta Redforda na Oscara, na długo zanim wyścig się w ogóle zaczął. Choć dla wielu to rola życia wielkiego aktora, filmowej ikony i gwiazdy takich dzieł, jak "Żądło" czy "Butch Cassidy i Sundance Kid", to po raz kolejny został pominięty przez Akademię.
Zdaniem mediów szkoda, bo "Wszystko stracone" to pozbawiony dialogów koncert jednego aktora, osamotnionego w łódce pośrodku oceanu. Poza krzykiem rozpaczy nie padają tu żadne słowa, a Redford urzeka szeregiem pomruków i jednym głośnym "Fuuuuuuck!". Niestety, film zarobił tylko nieco 6 mln dolarów w USA, co nie pomogło w zwiększeniu szans Redforda na nagrodę. Akademia Filmowa lubi liczyć kasę.
4. Jonah Hill dostał drugą szansę
Więcej oscarowych nominacji niż Robert Redford ma na swoim koncie Jonah Hill. Za drugoplanową rolę w filmie "Wilk z Wall Street" - portret kumpla głównego bohatera (w tej roli Leonardo DiCaprio), narkomana, konesera prostytutek i maklera giełdowego - dostał drugą nominację. Pierwszą otrzymał w 2011 roku za "Moneyball". Tymczasem Redforda ten zaszczyt spotkał tylko raz i to aż 41 lat temu - za główną rolę w "Żądle" (na szczęście ma statuetkę jako reżyser - za "Zwyczajnych ludzi").
Hill, znany z balansującej na granicy dobrego smaku humoru komedii "Supersamiec", ma teraz więcej nominacji do Oscara nie tylko od Redforda, ale także od Gary'ego Oldmana, Ryana Goslinga, Alana Rickmana, Mii Farrow, Donalda Sutherlanda i wielu innych wybitych aktorów.
5. Jennifer Lawrence zawstydza
Jennifer Lawrence ma 23 lata i trzy nominacje do Oscara. "Ten fakt jest smutny tylko dlatego, że teraz wszyscy zastanawiacie się, co robiliście w wieku 23 lat" - żartuje Daily Beast.
Młoda aktorka pomogła ustanowić też inny rekord. Przez 31 lat żaden film w Hollywood nie zdobył wszystkich nominacji aktorskich, ale reżyserowi Davidowi O. Russellowi już drugi raz z rzędu się to udało - również dzięki Lawrence. Pomógł "American Hustle", bo nominację dla najlepszego aktora zdobył Christian Bale, dla najlepszej aktorki Amy Adams, dla najlepszego aktora drugoplanowego Bradley Cooper i dla najlepszej aktorki drugoplanowej Jennifer Lawrence. To dało opowieści o operacji FBI, która miała ujawnić rozmiary korupcji w amerykańskim Kongresie, tytuł "czternastego filmu w historii, który zdobył nominacje w czterech aktorskich kategoriach".
"Russell po raz kolejny udowadnia, że ma świetną rękę do aktorów, którzy pod jego wodzą wyciskają ze swoich ról absolutne maksimum" - podsumowali krytycy.
6. Meryl Streep - tak, Emma Thompson - nie
- Jestem w szoku. Wysłałam Emmie długi, szczery mail, w którym napisałam, jak negatywnie jestem zaskoczona decyzją Akademii. Nie spodziewałam się wyróżnienia za "Sierpień w hrabstwie Osage" i najchętniej swoją nominację oddałabym Emmie - powiedziała Meryl Streep tuż po tym, jak dowiedziała się, że Emma Thompson za rolę w "Ratując pana Banksa" została pominięta w oscarowych nominacjach.
Czterokrotnie nominowana do Oscara oraz z jedną statuetką na koncie za rolę w "Powrót do Howard's End" (plus za scenariusz do "Okruchów dnia") za bardzo pokazywała Akademii, jak bardzo nie obchodzą ją nagrody i cały oscarowy cyrk. No i Akademia Emmę za to ukarała. A może po prostu bardziej uwielbia Meryl?
7. "Jest lepsza niż sądzi Akademia"
"Co jest grane, Davis" został pominięty w najważniejszych kategoriach (w tym najlepszy film i najlepszy aktor), zdobywając nominację tylko za zdjęcia i dźwięk.
Ale najbardziej szokujące jest to, że film braci Coen nie został doceniony za muzykę, choć kompozycje T-Bone'a Burnetta i Marcusa Mumforda (z zespołu Mumford & Sons) są jednymi z najlepszych w roku. A piosenki "Please, Mr. Kennedy", "Hang Me, Oh Hang Me" czy "Fare thee Well (Dink’s Song)" pozostaną w głowie przez wiele miesięcy. "Ścieżka dźwiękowa jest lepsza niż sądzi Akademia" - zawyrokował Daily Beast.
8. Żadnych kobiet, proszę
To już 82. raz w historii Oscarów, kiedy żadna kobieta nie została nominowana w kategorii najlepszy reżyser.
Tylko cztery panie miały szansę na Oscary. W 1977 roku nominowana była Włoszka Lina Wertmueller za film pt. "Siedem piękności i Pasqualino", ale nagroda przypadła Johnowi Gilbertowi Avildsenowi za film "Rocky". Druga szansa pojawiła się dopiero w 1994 roku - Jane Campion nominowano za reżyserię filmu "Fortepian", ale Australijka przegrała ze Stevenem Spielbergiem i jego "Listą Schindlera". Trzecia szansa była w 2004 roku - Sophię Coppolę nominowano za reżyserię filmu "Między słowami", nagroda powędrowała jednak do Petera Jacksona, który zachwycił akademików "Władcą pierścieni. Powrotem króla".
Dopiero w 2010 roku bieg historii zmieniła Kathryn Bigelow. Jako pierwsza kobieta reżyser dostała Oscara za "Hurt Locker. W pułapce wojny" i, co ciekawe, w walce o statuetkę pokonała swojego byłego męża, Jamesa Camerona. - Myślę o sobie jako o filmowcu, a nie o specjalnym gatunku, kobiecie filmowcu - tak Bigelow odcięła się potem od doniesień medialnych, które kładły główny nacisk na jej płeć.
9. Kasa i ambicje
Tylko jeden z dziesięciu najbardziej dochodowych filmów roku zdobył nominację w kategorii najlepszy film. Jest to "Grawitacja" (w USA film zarobił 270 mln dol.), a smutną informacją jest to, że wśród najbardziej dochodowych produkcji roku poza tym filmem są: "Iron Man 3", "Człowiek ze stali", "Szybcy i wściekli 6" i "Thor: Mroczny świat".
Smutne jest też to, że żaden z 16 najlepiej ocenianych filmów na portalu Rotten Tomatoes nie został nominowany w kategorii najlepszy film, bo, niestety, widzowie mają dużo mniejsze ambicje.
10. Ani głos, ani seks z komputerem
Piękna opowieść o samotności, naturze miłości i ludzkich relacjach w dobie nowych technologii spodobała się akademikom - film "Ona" ma szansę na Oscara w pięciu kategoriach, ale zabrakło nominacji dla aktorów. Chodzi o Joaquina Phoenixa (Theodore Twombly) i Scarlett Johansson (Samantha). On zakochuje się w systemie operacyjnym, a ona daje systemowi głos i nie dość, że doskonale odgaduje potrzeby mężczyzny, to staje się jego bratnią duszą, aż wreszcie miłością, z którą bohater nawet uprawia seks.
Choć Phoenix stworzył jedną z najpiękniejszych męskich kreacji w historii kina, a Johansson sprawiła, że wirtualna kochanka ma najbardziej seksowny i ciepły głos na świecie, Oscara nie dostaną. "Ona" ma największe szanse w kategorii "najlepszy scenariusz". - To najlepsza historia o miłości od czasów "Annie Hall", która naprawdę przemawia do przedstawicieli swojej generacji - powiedział Alfonso Cuarón, reżyser konkurencyjnej "Grawitacji". 2 marca okaże się, czy ma rację.
Newsy, ciekawostki o aktorach i samych Oscarach możecie śledzić w naszym specjalnym magazynie Oscary 2014. Zapraszamy też na relację na żywo tvn24.pl z oscarowej gali w nocy z 2 na 3 marca.
Autor: am/kka/kwoj / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe