Nie ustają pytania wokół planowanej budowy obwodnicy Kowalewa Pomorskiego (woj. kujawsko-pomorskie). Na razie stanęło na wariancie południowym jako rekomendowanym przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. To z kolei wzbudza kontrowersje wśród grupy mieszkańców optujących za wersją północną. Mieszkańcy w nadziei na zmianę wariantu najpierw spotkali się w tej sprawie w magistracie z burmistrzem miasta, a następnie z inwestorem i projektantem na specjalnie zorganizowanym spotkaniu konsultacyjnym. Efekt? Zmiany wariantu na północny raczej nie będzie.
Od kilku miesięcy jest głośno wokół planowanej budowy obwodnicy Kowalewa Pomorskiego. Mieszkańcy tego niewielkiego miasta położonego 25 kilometrów od Torunia od 40 lat czekają na obwodnicę, która wyprowadzi tranzyt z centrum. Gdy ostatecznie udało się przeforsować inwestycję, sen z powiek części mieszkańców zacząć spędzać wariant, w jakim zostanie wybudowana obwodnica. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w porozumieniu z miastem i ministerstwem jako rekomendowany wybrała wariant południowy, protestujący forsują opcję północną.
Więcej o obwodnicy Kowalewa Pomorskiego: Smród spalin pod oknami, ciągły hałas i obawa o życie. "Mury siadają, wszystko się trzęsie"
Na początku stycznia mieszkańcy spotkali się w magistracie z burmistrzem Kowalewa Pomorskiego Jackiem Żurawskim. Chcieli się dowiedzieć, czy są jeszcze jakieś szanse na zmianę wariantu. Dyskusja była burzliwa, a rozpoczęła ją Elżbieta Kuciak-Olszewska, sołtys pobliskiego Szychowa, przez które będzie przebiegać obwodnica.
- Czy przychodząc do pana możemy poznać więcej szczegółów na temat przebiegu obwodnicy w wariancie południowym? Jestem w bardzo bliskim sąsiedztwie przebiegu obwodnicy w tym wariancie i mam pytania dotyczące osób, których budynki mieszkalne będą znajdowały się bardzo blisko placu budowy, i czy będą mogły liczyć na przeprowadzenie audytu ich budynków. Sprzęt, który pojawi się na placu budowy, będzie mocno ingerował w stan gruntu. Obawiam się, że jeśli pojawią się mocno niekorzystne warunki pogodowe jak na przykład gwałtowna ulewa, wówczas będę miała Arkę Noego. Kilka osób w tym gronie jest w podobnej sytuacji. Budując swoje domy mieliśmy nadzieję, że zostaniemy od tego hałasu oddzieleni. Zaczęliśmy dbać o tę działkę, mimo że dom nie jest jeszcze wykończony. Panie burmistrzu, co z tym dialogiem i kompromisem, o którym niedawno pan mówił? - dopytywała Elżbieta Kuciak-Olszewska.
Rozmowa burmistrza z mieszkańcami
Wywołany do tablicy burmistrz Kowalewa Pomorskiego już na samym początku wyraźnie podkreślił, że nigdy nie oceniał protestów mieszkańców.
- Na wszystkich zebraniach wiejskich mówiłem tylko o tym, że trwa kolejny etap budowy obwodnicy. Mówiłem też, że trwają protesty, nie oceniając ich. Te osoby, które protestują mają ku temu uzasadnione prawo. Nie wdawałem się w żadne komentarze - odpowiedział Jacek Żurawski, który dał jasno do zrozumienia, że od samego początku był za wariantem północnym, ale jego argumenty nie zostały wysłuchane przez drogowców i urzędników z ministerstwa infrastruktury.
- Opinię urzędu podpisaną przeze mnie pokazywałem wam wiele razy. Te argumenty, które zostały tam przedstawione, i których się trzymałem podczas wyjazdów do Warszawy, nie zostały przyjęte. Mogę to uznać za porażkę. Po decyzji, która zapadła, usłyszałem, że nie jestem fachowcem, a Generalna Dyrekcja Dróg i Krajowych ma swoje argumenty i są one silniejsze od moich. Słyszałem na swój temat komentarze, że uległem szantażowi, wystraszono mnie czymś, czy nawet podkupiono. To wszystko są jakieś insynuacje - wyjaśnił Jacek Żurawski.
- Nie mogę się obrazić na Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad czy ministra, że jak tak zdecydowali, to ja teraz obwodnicy nie chcę. Dalej wykonuję wszystkie czynności, które są ode mnie wymagane. Może ktoś się pokusić o zadanie pytania, jak się czuję, że moje argumenty nie zostały przyjęte. Odpowiem wam. Na początku byłem bardzo wkurzony. Przeżywałem to bardzo mocno. Później, słuchając drogowców i ich argumentów, zacząłem się zastanawiać nad tym, że jednak nie jestem fachowcem. Ruch ma zostać tak zorganizowany, że nie będą wjeżdżały ciężarówki do Kowalewa Pomorskiego oraz traktory z burakami. Rolnicy sami ich nie wywożą, tylko robią to firmy przewozowe wynajęte przez cukrownię. Wszyscy kierowcy, w tym my wszyscy, będziemy musieli podporządkować się zorganizowanej na nowo organizacji ruchu - podkreślił burmistrz.
Z ostatnim fragmentem wypowiedzi burmistrza nie zgadzają się jednak mieszkańcy. W ich opinii wariant południowy nie wyprowadzi tranzytu z miasta.
- Czy to będzie ciągnik wywożący uprawy, czy firma transportowa, to jeśli pierwszy zjazd będzie w Bielsku, to ci rolnicy będą musieli jechać pierwszym rondem zjazdowym przez ulicę Chopina, jeśli będzie chciał się kierować na Chełmżę, czy dalej na Wąbrzeźno. Muszą ten rynek przejechać - zripostowała sołtys Szychowa.
- Nie, Elu, ty tego nie wiesz. Każda ze stron szuka argumentów, które im pasują. Jak przygotowywałem w imieniu urzędu opinię, to też szukałem argumentów, które nam pasują. Nie znam szczegółów. Na najbliższych konsultacjach (red. odbyły się 16 stycznia) dowiemy się wszystkiego - odpowiedział Jacek Żurawski.
- Jak się dowiemy, jak będziemy rozmawiać o konkretnym, południowym wariancie, a my mamy pytania do północnego. Gdzie pojadą te pojazdy od Wąbrzeźna? - odezwał się pan Adam, jeden z mieszkańców.
- Ale ja ci nie odpowiem, bo nie wiem. Nie ja projektuję obwodnicy i proszę mi takich pytań nie zadawać - szybko skwitował burmistrz Żurawski.
Dyskusja zaczęła robić się coraz bardziej burzliwa. Kolejni zaniepokojeni mieszkańcy zaczęli się do niej włączać. Tak jak pan Ireneusz, który zarzucił burmistrzowi, że ten, mimo że obiecał im z delegacją wyjazd do Warszawy do ministerstwa w sprawie obwodnicy, tego nie zrobił.
- Mieliśmy jechać z panem do Warszawy. Mieliśmy wynająć autobus i pojechać. Jak pan nam na to odpowie?
Zdaniem Jacka Żurawskiego - jak to powiedział - "było to niekonieczne".
Spotkanie w magistracie nie spełniło oczekiwań mieszkańców. Przyszli na nie z nadzieją, a jak mówili tuż po nim w rozmowie z tvn24.pl, "wyszli z kwitkiem".
- Z tego wynika, że możemy zaprosić się na kawkę, przedstawić nasze argumenty, a i tak to nie przyniesie żadnego rezultatu. Tak, panie burmistrzu? - zapytała Elżbieta Kuciak-Olszewska.
- Tak będzie - odparł Jacek Żurawski.
Na koniec burmistrz odniósł się jeszcze do kwestii podniesionej przez panią Elżbietę, która w imieniu mieszkańców starała się wpłynąć na niego, by nie podpisywał decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych, co mogłoby doprowadzić do wstrzymania budowy obwodnicy w proponowanym wariancie.
- Jeśli pan podpisze, to daje pan otwartą drogę zarówno wykonawcy jak i projektantowi do dalszego etapu - stwierdziła sołtys Szychowa.
- Odpowiadałem już na ten temat i powtórzę jeszcze raz. Od sześciu lat staję na rzęsach, żeby była obwodnica. Od kilku miesięcy wiem, jaki to będzie wariant. Gdybym nie podpisał, zrobiłbym z mieszkańców gminy i sam z siebie idiotę. Wyszłoby na to, że od sześciu lat staram się o obwodnicę, a gdybym tego nie podpisał, świadczyłoby to o tym, że coś jest ze mną nie tak - zakończył burmistrz.
Mieszkańcy kontra urzędnicy
W czwartek (16 stycznia) w miejsko-gminnym ośrodku kultury w Kowalewie Pomorskim odbyło się spotkanie dotyczące budowy obwodnicy. Oprócz około 70 mieszkańców pojawili się na nim przedstawiciele miasta, Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz projektanta.
Mieszkańcy chcieli przede wszystkim dowiedzieć się od pracowników Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, czy rekomendowany wariant, czyli wariant południowy, jest już wariantem ostatecznym.
Usłyszeli, że "jakiś wariant musiał zostać rekomendowany". Jak wyjaśnił Jan Pawlak z bydgoskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, że "jeśli wariant jest rekomendowany, to znaczy, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad jako inwestor chciałaby go zrealizować".
- Wydana decyzja środowiskowa da nam taką możliwość - podkreślił Pawlak. - Decyzja o rekomendowanym wariancie została podjęta w toku naszych wewnętrznych uzgodnień na poziomie oddziału na bazie pracy wykonanej przez biuro projektowe. Decyzja ostateczna zapadła na szczeblu centralnym z udziałem ministerstwa - dodał Jan Pawlak.
Mieszkańcy dopytywali również między innymi o kwestię związaną z audytami budynków, które znajdują się wzdłuż trasy. - Co z budynkami, które przylegają wzdłuż trasy, w momencie gdy będzie przebiegała już budowa? Po czyjej stronie będą leżały audyty? Czy jako mieszkańcy będziemy musieli je sami wykonać i opłacić, czy będą leżały po stronie państwa? Jak będą wyglądały drogi dojazdowe i cała organizacja ruchu? - pytała Elżbieta Kuciak-Olszewska.
- Jeśli chodzi o audyty, to mówimy już o etapie realizacji. To zadanie jest przewidziane do realizacji w trybie projektuj i buduj. W momencie, gdy skończymy nasze prace projektowe, będziemy mieli rozpoznanie gruntu oraz decyzję środowiskową. Przystąpimy też do pisania programu funkcjonalno-użytkowego. Będziemy ogłaszać przetarg, w którym wyłonimy wykonawcę, który wykona projekt budowlany i dla tego projektu uzyska decyzję zezwalającą na realizację inwestycji drogowej. W momencie, gdy będzie miał w ręku tę decyzję, będą w tym czasie prowadzone wykupy oraz odszkodowania za zajęte nieruchomości. Przed przystąpieniem do robót obowiązkiem wykonawcy jest przeprowadzenie inwentaryzacji nie tylko budynków przyległych, ale także dróg, którymi wykonawca planuje prowadzić dostawy i wykonywać część robót za ich pośrednictwem - wyjaśnił Jan Pawlak.
Odniósł się również do zarzutów mieszkańców dotyczących tego, że południowy wariant nie wyprowadzi calkowicie ruchu tranzytowego z Kowalewa Pomorskiego.
- Obwodnica, która nie jest ringiem, nigdy nie załatwi całości spraw związanych z ruchem tranzytowym. Jeśli chodzi o ewentualną budowę obwodnicy po stronie północnej, tworzącej de facto ring, to decyzja leży w przyszłości po stronie zarządu dróg powiatowych i wojewódzkich - podkreślił Pawlak.
Wśród obecnych na spotkaniu mieszkańców nie brakowało jednak i takich mieszkańców, którzy są za budową wariantu południowego obwodnicy.
- Nie mówmy o tym, że większość miasta jest za budową obwodnicy po północnej stronie. Osobiście jestem za budową obwodnicy po południowej stronie. Nie mam w tym żadnego interesu. Mieszkam w centrum miasta przy drodze powiatowej, więc ten ruch nie jest dla mnie tak uciążliwy. Żaden z tych wariantów nie przynosi mi żadnej ujmy, ani korzyści. Mówimy ciągle o tym, że obwodnica powinna nam pomóc w dojeździe do pracy, szkoły czy zrobieniu zakupów. Jest jedna zasada. Co mówi samo słowa obwodnica? Ma wyprowadzić ruch z miasta. Koniec, kropka. To wszystko. Nie chodzi o to, żeby to był nowy ciąg komunikacyjny dla nas. Ma te drogi powiatowe i wojewódzkie, które już mamy, odciążyć i sprawić, że będą bardziej przejezdne i będziemy czuć się bezpieczniej. To także ograniczenie kosztów dla nas. Przecież koszty naprawy dróg gminnych czy powiatowych, też ponosimy. Musimy wybrać mniejsze zło. Przysiedli nad tym fachowcy i dajmy im popracować - stwierdziła jedna z mieszkanek.
- Wariant północny też nam wyprowadzi ruch z miasta, tym bardziej, że po tamtej stronie mamy punkt zasilania prądem, jest również gaz. Dla Kowalewa Pomorskiego potrzebny jest rozwój, by młodzi ludzie nie wyjeżdżali stąd. Tam jest nasza energia, nasza przyszłość - odparł pan Ireneusz, jeden z mieszkańców.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl