Tak wielu turystów z Bliskiego Wschodu jeszcze nie mieliśmy - przyznaje Beata, właścicielka pensjonatu w Zakopanem. Wtóruje jej Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej, który mówi, że najpopularniejsza w Polsce miejscowość górska zbiera efekty marketingu szeptanego. - Najpierw trafiali do nas najbogatsi Arabowie, potem średnio zamożni. A teraz mamy nawet gości bardzo młodych i średnio zamożnych - z jedną żoną i jednym dzieckiem - opowiada.
- Najwięcej gości z krajów arabskich jest na Krupówkach, Gubałówce czy Kasprowym. Rzadziej można ich spotkać na szlaku. Lubią miejsca, gdzie łatwo się dostać - opowiada Marcin Szkodziński. Jest operatorem TVN24, mieszka w Zakopanem. Jak mówi, na rosnącą liczbę gości z krajów arabskich przyjeżdżających wypoczywać w mieście zwrócił uwagę już kilka lat temu. Trend przerwała pandemia COVID-19, ale teraz powrócił z dużą mocą.
- Korzystają z naszych atrakcji, ale strasznie lubią się targować. Lubią przyjechać na krótki pobyt, zazwyczaj wybierają miejsca, w których mogą sami gotować - dodaje Szkodziński.
Trochę inaczej
Pani Beata, właścicielka pensjonatu przy Drodze do Daniela, ma podobne obserwacje. - Ten rok jest chyba rekordowy. U mnie nocują przede wszystkim Polacy, ale znajomi, którzy mają nieco bardziej luksusowe noclegi, nie narzekają - podkreśla rozmówczyni tvn24.pl.
Wskazuje, że goście z Bliskiego Wschodu jeszcze niedawno szokowali miejscowych hotelarzy.
- Brali pokój czteroosobowy i nocowali po dziewięć osób. Najpierw budziło to oburzenie, bo niektórym wydawało się, że to sposób na oszczędność. Potem jednak szybko okazało się, że tu nie chodzi o ekonomię, tylko kulturę podróżowania. Nasi goście bardzo lubią być w grupie - mówi.
Zuzanna pracuje w modnej zakopiańskiej restauracji. W jednej części serwowane są tradycyjne góralskie dania, w drugiej części jest kuchnia włoska.
- Wieczorami więcej mamy gości z krajów arabskich niż z Polski - mówi kelnerka. Dodaje jednak, że goście z zagranicy dają niższe napiwki niż Polacy i są nieco bardziej wymagający dla obsługi.
- Nie chodzi o barierę językową, bo pod tym względem całe Zakopane sobie radzi wspaniale. Bardziej chodzi o ciągłe pytania o dania, których nie mamy w karcie. Chcieliby zjeść jak w domu. Staramy się sprostać wymaganiom, ale nie zawsze możemy - przyznaje przedstawicielka zakopiańskiej gastronomii.
Jest deszcz, bywa i śnieg
"Tygodnik Podhalański" pod koniec lipca przeprowadził ankietę wśród turystów z krajów arabskich. Pytani o to, dlaczego pojawili się pod Giewontem, najczęściej odpowiadali, że w Zakopanem jest "ładnie, chłodniej i czasem pada deszcz".
Na Krupówkach ekipa TVN24 spotkała między innymi Jusifa, turystę z Dubaju. Jak podkreśla, dla niego i jego rodziny to prawdopodobnie nie ostatnia wizyta pod Giewontem. - To pierwszy raz dla mnie, a moja rodzina jest po raz drugi. Na pewno wrócimy, może w zimie, bo u nas nie ma śniegu, więc chcemy się nim nacieszyć - zapowiada Jusif.
Mohammed - również pochodzący z Dubaju - jest w stolicy polskich gór dopiero drugi dzień. Zwraca uwagę na to, że czuje się bardzo bezpiecznie, a ludzie są bardzo mili. - Ceny? Normalne - odpowiada. Na duże poczucie bezpieczeństwa uwagę zwraca też kolejny turysta ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Ahmed.
Awaad Alghreeb z Kuwejtu przejechał wraz z przyjaciółmi do Polski samochodem. Pokonał ponad cztery tysiące kilometrów. - Wszystko jest tu dobre, to piękny kraj. To pierwszy kraj, do którego wrócę, jak tylko będę miał czas - podkreśla.
Ilu turystów z arabskich krajów myśli podobnie? Z danych Polskiej Organizacji Turystycznej wynika, że już w 2017 roku Polskę odwiedziło ponad 30 tysięcy gości z Bliskiego Wschodu. Ta liczba rosła aż do pandemii choroby COVID-19, teraz obserwujemy odbicie. Dwa lata temu turystów było nieco ponad 10 tysięcy.
Krakowski rykoszet
Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", która jako pierwsza zwróciła uwagę na eksplozję zainteresowania arabskich turystów pobytem pod Giewontem, nazwał Zakopane "nowym Disneylandem".
- Przyjeżdżają do nas ludzie skuszeni marketingiem szeptanym. On ma miejsce tylko wtedy, kiedy za reklamą stoi bardzo wysoka jakość, a my tę jakość po prostu mamy - mówi nam Wagner.
Opowiada, że wzrost liczby turystów z Bliskiego Wschodu Izba obserwuje już od 2016 roku. - Nie mamy zdiagnozowanego, z których krajów najczęściej są nasi goście - mówi. I dodaje, że wśród turystów są m.in. przyjezdni z Kataru, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Arabii Saudyjskiej i Kuwejtu. - Najpierw było zdziwienie wśród naszych przedsiębiorców, potem nastąpiła autodiagnoza i adaptacja. Dzisiaj mamy w Zakopanem restauracje, które nie tylko serwują dania hallal, ale też mają karty w języku arabskim - podkreśla Wagner.
Jak to się jednak stało, że stolica polskich gór zwróciła na siebie uwagę arabskich turystów? Karol Wagner twierdzi, że jest to "krakowski rykoszet". - Do Krakowa od dawna zjeżdżają turyści z całego świata. Arabowie przyjeżdżają na dłuższe pobyty. Goście szukali sobie atrakcji, stąd było duże zainteresowanie Wieliczką czy Oświęcimiem. W końcu przyszła kolej na Zakopane - wyjaśnia przedstawiciel Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
- Goście z krajów arabskich zachwycili się kulturą Zakopanego. Podkreślają, że jest żywa i prawdziwa, czego nie można już powiedzieć o kurortach w wielu krajach Europy Zachodniej. Podoba się im nasza muzyka, stroje ludowe i gościnność - opisuje Wagner.
Coraz taniej
Przedstawiciel Tatrzańskiej Izby Gospodarczej podkreśla, że obecność turystów uzależniona jest od siatki połączeń lotniczych. - Najpierw połączeń było mało, a bilety były drogie. Odwiedzali nas tylko najbogatsi. Potem liczba połączeń się zwiększyła, a na Krupówkach byli już nie tylko bardzo bogaci, ale też "tylko" zamożni. Obecnie jesteśmy już w sytuacji, kiedy na urlop pod Giewontem stać młodych Arabów, którzy przyjeżdżają z jedną żoną i dzieckiem. W ich kulturze to ludzie na dorobku - podkreśla rozmówca tvn24.pl.
Pytany o to, czy wzrost liczby zagranicznych turystów powetuje miejscowym przedsiębiorcom straty związane z nieco bardziej ekonomicznym podróżowaniem Polaków (którzy oszczędzają pieniądze przez szalejącą inflację), Wagner mówi, że tak - ale tylko częściowo.
- Miejsca, w których pojawiają się arabscy goście, to jednocześnie miejsca, które odwiedzają zamożni Polacy. A oni nie zaprzestali podróżowania - mówi Wagner. A w magazynie "Polska i Świat" wyjaśnia różnice między turystami z krajów arabskich, a tymi z Polski. - Ten gość dociera na Podhale w dużych grupach, kilkunastoosobowe rodziny, zostaje na dłuższe terminy niż turysta z Polski, konsumuje dużo więcej niż przeciętny turysta z Polski - wylicza.
Ilu gości z krajów arabskich w tym sezonie pojawi się w Zakopanem? Wagner nie chce zgadywać, chociaż podejrzewa, że może być to rekord. - Na razie wróżymy z fusów. Musimy poczekać na dane statystyczne, które zostaną przygotowane już po sezonie - kończy rozmówca tvn24.pl.
Źródło: tvn24.pl, "Polska i Świat"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24