Urząd Skarbowy w Zakopanem przez prawie pół roku szukał nabywcy luksusowego bentleya continentala. Samochód wyceniony był przez rzeczoznawcę na 235 tysięcy złotych. Ponieważ w kolejnych dwóch licytacjach chętnych na zakup nie było, kwota była obniżana. Ostatecznie został sprzedany za 101 tysięcy złotych.
Oferta zakopiańskiej skarbówki mogła wydawać się prawdziwą okazją, gdy w październiku na licytację urzędu trafił bentley continental z 2008 roku. Rzeczoznawca wycenił wartość supersamochodu na 235 tysięcy złotych, a cena wywoławcza wyniosła 3/4 tej kwoty, czyli około 176 tysięcy złotych.
Mimo że to pojazd kojarzony z luksusem, którego wartość po 15 latach od daty produkcji wciąż jest nieosiągalna dla przeciętnego Polaka, chętnych zabrakło. Samochód odebrany przez komornika od jednego z małopolskich przedsiębiorców stał na parkingu przez blisko pół roku, zanim trafił w nowe ręce.
Bentley za półdarmo
Po zamknięciu pierwszej licytacji 6 grudnia ogłoszono kolejną. Cena wywoławcza wynosiła już połowę wartości pojazdu. - Wtedy kilka osób zainteresowało się samochodem, ale ostatecznie nikt nie złożył oferty. Bentleya udało się sprzedać z wolnej ręki dopiero na przełomie stycznia i lutego - mówi w rozmowie z tvn24.pl jedna z urzędniczek Urzędu Skarbowego w Zakopanem. Pojazd został sprzedany za 101 tysięcy złotych. To o ponad połowę mniej od wartości wyznaczonej przez rzeczoznawcę.
Gdyby po continentala nadal nikt się nie zgłosił, cena nadal szłaby w dół. - Teoretycznie najniższa kwota, za jaką moglibyśmy sprzedać pojazd, to 10 procent kwoty szacowania - słyszymy w skarbówce. Oznaczałoby to śmieszną kwotę około 23 tysięcy złotych.
Dlaczego tak długo nikt się nie zgłaszał? - Cena była bardzo atrakcyjna, ale poza stałymi bywalcami nie wszyscy potencjalni klienci trafiają na naszą stronę. Ktoś musiałby śledzić zakładkę z licytacjami urzędu - przyznaje urzędniczka z zakopiańskiej skarbówki.
Właściciel salonu: to kwota śmiesznie niska
Właściciel jednego z największych w Małopolsce salonów samochodowych w rozmowie z tvn24.pl ocenia, że kwota 101 tysięcy złotych za bentleya continentala z 2008 roku jest "śmiesznie niska". - To nie jest samochód dla przeciętnego Kowalskiego. To jest pojazd dla osoby, którą stać na utrzymanie bentleya, chce nim jeździć i wie, z czym się to wiąże - ocenia przedsiębiorca.
Czytaj też: Znaleźli walizkę pełną kartek walentynkowych. Nikt się nie zgłosił, trafiły więc na licytację
Właściciel dodaje, że taki zakup może nieświadomemu klientowi przysporzyć więcej kłopotów niż pożytku.
- Na licytacje urzędów skarbowych wystawiane są samochody z windykacji komorniczej, które zwykle są w stanie nie dobrym, ale dostatecznym. Wyobraźmy sobie, że jestem podatnikiem, mam zaległość i wiem, że będą mnie windykować. To oczywiste, że nie będę dbał o samochód, który mają mi zabrać - komentuje. - Tym bardziej że czasami w samochód z licytacji, szczególnie w taki jak ten, trzeba czasem wpakować worek pieniędzy, żeby doprowadzić go do ładu - dodaje.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock