Ma zakaz wykonywania zawodu i grozi mu więzienie - pozostaje jednak biegłym sądowym. Lekarzowi weterynarii, który miał przypadkiem uśpić zdrowego psa, prokuratura zarzuca bezpodstawne uśmiercenie zwierzęcia oraz posiadanie bez zezwolenia środków psychotropowych, które wstrzyknął czworonogowi. - Powinien się wstydzić i sam zrezygnować z funkcji biegłego - komentuje w rozmowie z tvn24.pl Aleksander Borowiec, rzecznik odpowiedzialności zawodowej w Świętokrzyskiej Izbie Lekarsko-Weterynaryjnej.
Maciej D., lekarz weterynarii, który w maju 2022 roku w okolicach Zagnańska pod Kielcami miał przez pomyłkę uśmiercić zdrowego owczarka niemieckiego, ma już postawione zarzuty i status oskarżonego, jednak nadal figuruje na liście biegłych Sądu Okręgowego w Kielcach. Według dokumentu jest specjalistą z zakresu weterynarii.
Pod koniec marca kielecka prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko mężczyźnie. Zastosowano wówczas środek zapobiegawczy w postaci zakazu wykonywania zawodu. Jak się okazuje, taka decyzja nie wpływa na możliwość wykonywania przez Macieja D. funkcji biegłego. Formalnie wciąż może on być powoływany w sprawach, w których potrzebna jest ekspertyza z zakresu weterynarii.
Sąd: sędziowie nie będą powoływać tej osoby w charakterze biegłego
Jako pierwsza pod koniec marca o sprawie poinformowała "Gazeta Wyborcza". Wówczas Sąd Okręgowy w Kielcach informował, że "wczesny etap śledztwa nie dawał podstaw do wszczęcia procedury związanej z odwołaniem biegłego". Po tym, jak z końcem marca prokuratura przesłała do sądu akt oskarżenia, status lekarza miał się zmienić. Po kilku tygodniach okazało się, że tak się nie stanie.
- Prezes sądu okręgowego analizował tę sprawę i uznał, że obowiązujące przepisy nie dają możliwości zawieszenia wykonywania czynności biegłego. Chcę jednak wyraźnie zaznaczyć, że sytuacja, w jakiej znalazł się biegły, jest znana sędziom, którzy z pewnością nie będą go powoływać - zapewnił nas sędzia Jan Klocek, rzecznik prasowy do spraw karnych Sądu Okręgowego w Kielcach. Lekarz może jednak zostać odwołany z funkcji, gdy usłyszy prawomocny wyrok.
Wcześniej sprawą Macieja D. zajmował się koleżeński Sąd Lekarsko-Weterynaryjny, który ukarał lekarza naganą. - Jest to etycznie wątpliwe, że lekarz ukarany prawomocnie przez sąd koleżeński jest biegłym z zakresu weterynarii. Powinien się wstydzić i sam zrezygnować z tej funkcji - komentuje w rozmowie z tvn24.pl Aleksander Borowiec, rzecznik odpowiedzialności zawodowej w Świętokrzyskiej Izbie Lekarsko-Weterynaryjnej.
Sąd koleżeński nie sięgnął jednak po najwyższą z przewidzianych kar, którą jest odebranie prawa do wykonywania zawodu. Jak mówił nam w ubiegłym roku Borowiec, sąd bardzo rzadko sięga po taką karę.
Lekarz weterynarii przez pomyłkę uśpił psa. Prokuratura o akcie oskarżenia
Maciej D. 4 maja wszedł na posesję, na której znajdował się Stefan, owczarek niemiecki, a następnie podał mu uśmiercający zastrzyk. Wcześniej zwierzęciu nic nie dolegało. - Właściciele myśleli, że ma być zaszczepiony przeciwko wściekliźnie, ponieważ wielokrotnie takie sytuacje miały miejsce i dlatego zawołali swojego psa - mówiła nam wtedy prezes kieleckiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami Anna Studzińska.
Gdy było już za późno, okazało się, że lekarz pomylił adresy. Był wezwany do innego psa, 12-letniego kundelka. Jego zresztą również miał nie uśpić, a tylko ocenić, czy można go jeszcze leczyć.
Czytaj też: Zamiast karmy miał błoto, zamiast czystej wody - deszczówkę. Właściciel psa stanie przed sądem
31 marca tego roku do Sądu Rejonowego Kielce-Wschód w Kielcach skierowany został akt oskarżenia przeciwko mężczyźnie. Lekarz odpowie za dwa zarzuty. - Pierwszy z nich związany jest z uśmierceniem psa z naruszeniem ustawy o ochronie zwierząt. Drugi z kolei dotyczy posiadania wbrew przepisom ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii środka w postaci pentobarbitalu - informuje w rozmowie z tvn24.pl prokurator Daniel Prokopowicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach.
Pentobarbital to środek nasenny, który jest wykorzystywany do eutanazji zwierząt. - Lekarze weterynarii mogą posiadać ten środek, jeśli posiadają na to stosowną zgodę Świętokrzyskiego Wojewódzkiego Inspektoratu Farmaceutycznego. W tym przypadku pozwolenie wygasło w marcu 2021 roku. Oskarżony powinien więc zwrócić preparat, jednak zamiast tego wciąż go przetrzymywał - podkreślił Prokopowicz.
Oba zarzuty stawiane Maciejowi D. zagrożone są karą do trzech lat pozbawienia wolności. Pierwsza rozprawa odbędzie się 11 maja.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock