Od początku roku w Małopolsce odnotowano już kilkanaście ukąszeń przez żmije. Gady coraz częściej pojawiają się w okolicach zamieszkanych przez ludzi.
Centrum Zarządzania Kryzysowego w Chrzanowie umieściło na swojej stronie ostrzeżenie przed aktywnością jadowitych gadów. Odnotowano tam na razie dwa przypadki ukąszeń. Jeden z mieszkańców został zaatakowany we własnym ogródku.
Żmije w na podwórkach
Żmije obserwuje się też m.in. w Muszynie. Jedna z mieszkanek znalazła trzy węże na swoim podwórku: – Wylegiwały się w słońcu. Dwie małe i jedna ogromna – wspomina Pani Magda. – U sąsiadów było ich więcej.
Mimo, że najbliższy szpital w Krynicy nie odnotował żadnego ukąszenia, to ofiarami gadów padają również zwierzęta: – Dwa lata temu, żmija ukąsiła naszego psa. W tym roku ofiarą padł koń ze stadniny, w której jeździ nasza córka – relacjonuje mieszkanka miejscowości.
- Zawsze latem spotykaliśmy żmije, ale chyba jeszcze nigdy tak blisko zabudowań. Tylko w ostatnich tygodniach widziałem trzy, na drogach prowadzących do zakładu produkcyjnego – opowiada Pan Wiesław z Muszyny.
Gady na terenach górskich
- Żmije są, były i będą – tłumaczy Zbigniew Żurek główny specjalista ds. ochrony przyrody z Gorczańskiego Parku Narodowego. - Ludzie wymyślają rozmaite historie skąd tak dużo tych węży. Usłyszeliśmy nawet plotkę, że to nasz park je hoduje. To oczywiście nieprawda - zaznacza Żurek.
- Nasz teren górski jest coraz bardziej zaniedbany. Prawie nikt już nie uprawia roli, powstają zarośla. Warunki dla żmij są lepsze, więc tam się chowają – tłumaczy Żurek. - W miejscach, gdzie kiedyś hodowano ziemniaki, teraz żyją gryzonie, trudno dziwić się żmijom, że podążają za pokarmem – dodaje.
Bez przypadków śmiertelnych
W Podhalańskim Szpitalu Specjalistycznym tylko w tym roku odnotowano już kilka przypadków ukąszenia żmij. - Ciężko mi powiedzieć ile dokładnie, ale na pewno nie więcej niż rok temu o tej porze. Żaden z przypadków nie był też śmiertelny – uspokaja Ordynator Oddziału Ratunkowego Ireneusz Niziołek z Nowego Targu.
Zapobiegać ukąszeniom
- Dla każdego powinno być oczywiste, że jeśli idziemy w miejsce, gdzie mogą występować żmije, to trzeba się do tego przygotować – poucza Zbigniew Żurek. -Powinniśmy mieć wyższe buty. Żadnych adidasków czy sandałków. Tylko takie które kończą się powyżej kostki – instruuje.
Koniecznie trzeba założyć też długie spodnie. – Nawet jeśli żmija ukąsi nas przez spodnie, to mogą one ograniczyć ilość jadu, która dostanie się do organizmu – radzi Żurek. – Nie można panikować, żmija znajduje się przy ziemi, nie wchodzi na drzewa ani krzaki, dlatego przede wszystkim trzeba patrzeć gdzie się staje lub sięga ręką – tłumaczy.
Kiedy już zauważymy węża, nie wolno go drażnić – Gady odbierają drgania. Czują, że ktoś się zbliża i ucieka. Nie musi nas od razu atakować, kąsa dopiero kiedy zaczyna się bronić - przestrzega specjalista ds. ochrony przyrody.
Podanie surowicy
Jeśli ktoś zostanie poraniony przez żmiję, ma tylko jedno wyjście: niezwłocznie zgłosić się do szpitala – podkreśla lek. med. Ireneusz Niziołek z Podhalańskiego Szpitala w Nowym Targu. – Tam lekarze podadzą surowicę, która jest antytoksyną – dodaje.
W drodze do szpitala lub kiedy ofiara ukąszenia będzie czekać na pogotowie, należy przemyć rankę wodą i odkazić np. wodą utlenioną, a wyżej miejsca ukąszenia założyć opaskę uciskową. Nie wolno masować miejsca wbicia zębów - instruuje Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego w Chrzanowie.
Autor: koko/zp / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: shuterstock