Zorganizowaną grupę przestępczą, która pomagała Ukraińcom w nielegalnym przedostaniu się do Wielkiej Brytanii, rozbiła Straż Graniczna. Podejrzani mieli zdobywać polskie paszporty i dowody osobiste, i charakteryzacją upodabniać Ukraińców do osób ze zdjęć w dokumentach.
Jak poinformowała Elżbieta Pikor, rzeczniczka prasowa Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej, w sprawie podejrzane są cztery osoby: trzech Polaków i Ukrainiec.
Liderem grupy miał być 32-letni bezrobotny mieszkaniec Przemyśla. Jego zadaniem, według ustaleń funkcjonariuszy, było koordynowanie działań innych osób, zarówno na Ukrainie, jak i w Polsce.
- Ukraińscy członkowie grupy mieli za zadanie wyszukiwać w swoim kraju osoby chętne do wyjazdu do Wielkiej Brytanii. Mieli także przekazywać ich fotografie do Polski – mówiła mjr Pikor.
Charakteryzacja, farba, doklejane wąsy
Następnie polscy członkowie grupy przestępczej mieli poszukiwać m.in. wśród mieszkańców woj. podkarpackiego osób podobnych do klientów z Ukrainy. Nakłaniali też Polaków do sprzedaży ich dowodów osobistych lub paszportów. Za dokumenty płacili od 200 do 500 zł.
- W razie potrzeby ukraińskim klientom dopasowywano wizerunek do polskiego dokumentu odpowiednią charakteryzacją, na przykład farbowano, czy przedłużano włosy, doklejano wąsy, albo podrabiano zdjęcia w polskich dokumentach – wyjaśniła rzeczniczka BiOSG.
Dodała, że za polskie dokumenty Ukraińcy musieli zapłacić od 2 do 3 tys. euro, a jeżeli usługa obejmowała także przerzut do Wielkiej Brytanii, kwota wzrastała o tysiąc euro.
Areszty i dozory
Według ustaleń, grupa przerzuciła w ten sposób na Zachód Europy co najmniej kilkunastu obywateli Ukrainy.
- Podejrzani organizowali Ukraińcom transport do granicy z Niemcami, a stamtąd Ukraińcy kontynuowali podróż już na własną rękę, między innymi komunikacją publiczną – dodała mjr Pikor.
Wobec polskiego lidera grupy oraz Ukraińca sąd na wniosek prokuratury zastosował trzymiesięczny areszt. Wobec dwóch pozostałych Polaków zastosowano zakaz opuszczania kraju i dozór policji.
Rozpracowanie grupy przestępczej przez funkcjonariuszy SG z Krościenka trwało półtora roku. Śledztwo toczy się pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Przemyślu.
Autor: wini / Źródło: PAP (mae)
Źródło zdjęcia głównego: Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej