Wysoka na metr piana i setki nieżywych ryb. Skomielnianka - potok w Skomielnej Białej (woj. małopolskie) - jest teraz, jak mówią wędkarze, "martwym dopływem" Raby. WIOŚ pobrał próbki wody do analizy, jednak na wyniki trzeba będzie jeszcze poczekać. Nie wiadomo na razie, kto jest sprawcą zanieczyszczenia Skomielnianki ani jaka substancja spowodowała lokalną ekologiczną katastrofę.
Potok Skomielnianka to przepływający przez Skomielną Białą - miejscowość znaną z wiecznie zakorkowanego skrzyżowania starej zakopianki z DK28 - dopływ rzeki Raby. 11 maja na jego powierzchni pojawiła się wysoka na około metr gęsta piana. Zgłoszenie w tej sprawie przyjęli strażacy. Na miejsce wezwano także policję i inspektorów ochrony środowiska.
- Zadysponowano także specjalistyczną grupę ratownictwa chemiczno-ekologicznego z Krakowa, dysponującą samochodem wyposażonym w sprzęt do analizy próbek. Pomiary nie wykazały jednak jednoznacznie substancji, która mogłaby spowodować skażenie środowiska - powiedział nam aspirant Bartłomiej Bednarz, oficer prasowy myślenickiej straży pożarnej.
Czytaj też: Zrzut ścieków komunalnych mógł być przyczyną zanieczyszczenia rzeki Strzelniczki. Badania trwają
Swoje próbki pobrali też do analizy pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Krakowie.
Wędkarze: dopływ jest martwy
Jak podkreślił w rozmowie z tvn24.pl Janusz Sopiarz, wiceprezes odpowiedzialny za ochronę wód w Okręgu Nowy Sącz Polskiego Związku Wędkarskiego, wędkarze w tej okolicy po raz pierwszy spotkali się z tak poważną sytuacją.
- Dopływ stał się w tej chwili martwy. Na pewno mowa jest o setkach martwych ryb, pstrągach, ślizach. Padały ślimaki, owady, inne mniejsze żyjątka. Potokiem szła jedna wielka piana - relacjonuje Sopiarz. Przedstawiciel PZW podkreślił, że o sprawie wędkarze zawiadomili policję. - W ostatnich latach w okolicy nie było tak masowych śnięć - zaznacza.
Rzeczniczka krakowskiego oddziału WIOŚ Magdalena Gala poinformowała, że w nocy z 11 na 12 maja podczas inspekcji w korycie potoku znaleziono zaledwie około 30 martwych ryb. Według inspektorów, piana na cieku widoczna była na odcinku około 300-400 metrów. Jednak, jak czytamy w komunikacie WIOŚ, "parametry wody mierzone w terenie nie odbiegały od normy".
Dzień po zdarzeniu inspektorzy ochrony środowiska ponownie pojawili się w okolicy Skomielnianki. Na wysokości tamtejszej stacji paliw, pod drogą krajową numer 28, natrafili na biały osad w wylocie kanalizacji burzowej. Piana na potoku wciąż się utrzymywała, była jednak zdecydowanie mniejsza.
- Około 1,5 kilometra od wylotu pod przepustem drogowym stwierdzono na dnie potoku Skomielnianka obecność śniętych ryb o wielkości około 10 centymetrów oraz pojedyncze sztuki śniętych ryb o wielkości około 20 centymetrów - przekazała rzeczniczka WIOŚ.
Tego samego dnia inspektorzy Powiatowego Inspektoratu Weterynarii pobrali z potoku do badań około kilograma martwych ryb.
- Prawdopodobnie powstanie piany było spowodowane wprowadzeniem do wód potoku o niewielkim przepływie (...) surfaktantów, które spowodowały gwałtowne spienienie potoku oraz czasową zmianę warunków tlenowych, co doprowadziło do śnięcia ryb - informuje nas Magdalena Gala. Dodała, że ujście potoku do Raby znajduje się około trzech kilometrów od miejsca, w którym doszło do zanieczyszczenia.
Naukowiec: możliwe detergenty, ścieki komunalne lub przemysłowe
Co kryje się pod naukowo brzmiąca nazwą "surfaktanty"? - To, w pewnym uproszczeniu, substancje powierzchniowo czynne. Z takiej ogólnej hipotezy WIOŚ trudno cokolwiek więcej powiedzieć. To spienienie mogły spowodować zarówno jakieś mało szkodliwe detergenty, jak też inne szkodliwe substancje. Ich źródłem mogą być ścieki komunalne albo przemysłowe - wyjaśnia nam profesor Mariusz Czop z Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska Akademii Górniczo-Hutniczej.
Ekspert tłumaczy, że surfaktanty czy w ogóle substancje organiczne, gdy trafiają do środowiska, zaczynają się rozkładać. - W środowisku wodnym jest to bardzo niebezpieczne, bo do rozkładu wykorzystują tlen rozpuszczony w wodzie, zabierając go rybom. Dlatego dochodzi do ich śmierci poprzez uduszenie. Do czasu dokładnego przeanalizowania pobranych próbek trudno wskazać, jaka dokładnie substancja spowodowała takie zdarzenie i skąd się wzięła. Na pewno trzeba tę sprawę wyjaśnić i zidentyfikować winnych, bo niestety takich przypadków jest całe mnóstwo i zazwyczaj służbom nie udaje się nic ustalić - zaznacza naukowiec z AGH.
Do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy od WIOŚ wyników badań, które wciąż przygotowywane są przez laboratorium GIOŚ.
Na wyniki badań czekają również policjanci. - W Komendzie Powiatowej Policji w Myślenicach prowadzone są czynności sprawdzające. Od wyników analizy przeprowadzonej przez WIOŚ zależy, pod jakim kątem będzie prowadzone dalsze postępowanie - powiedział nam młodszy aspirant Dawid Wietrzyk, rzecznik prasowy myślenickiej policji.
Potok będzie zarybiany
Jak powiedział nam Janusz Sopiarz z sądeckiego PZW, radca prawny tej organizacji pracuje nad wyceną strat w związku z zanieczyszczeniem. - Wtedy możemy wystąpić do sądu o nawiązkę i odszkodowanie, które dofinansuje zarybianie tego odcinka - powiedział Sopiarz.
Czytaj też: Skażenie Strzelniczki. WIOŚ wskazał kolejnych "potencjalnych sprawców". Kto mógł zatruć rzekę?
Problem w tym, że wędkarze nie mogą zarybiać potoku na przykład ślizem czy strzeblą potokową - czyli rybami, które, jak mówi Sopiarz, wcześniej żyły w tym cieku. - Nie jest to ryba hodowlana. Zarybiać możemy na przykład pstrągiem - powiedział wiceprezes sądeckiego oddziału PZW.
Nie wiadomo na razie, kiedy ewentualnie wędkarze mogliby rozpocząć zarybianie Skomielnianki.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: WIOŚ w Krakowie