Soczyście zielona jezdnia, przy niej plastikowe pomarańczowe sofy. Czy to Disneyland? – pytają internauci. Nie, to Plac Nowy, samo serce krakowskiego Kazimierza.
Wcześniej toczyły się tędy samochody, a między nimi przemykali piesi. Unosił się smród spalin, słychać było okazjonalnie dźwięk klaksonów. Teraz jezdnia dookoła krakowskiego Placu Nowego jest - chwilowo - deptakiem. I chociaż sam pomysł wzbudza aprobatę krakowian, to jego wykonanie jest mocno krytykowane. Kością niezgody stały się kolory.
Bo teraz dawna jezdnia ma kolor zielony, a po bokach postawiono jaskrawopomarańczowe, plastikowe sofy. To połączenie rzuca się w oczy.
"Miejska zieleń po krakowsku?" – kpią internauci. Inni porównują zieloną farbę na jezdni do... "malowania trawy na zielono przed wizytą 1. Sekretarza KC".
O specyficzną kolorystykę zapytaliśmy fundację Napraw Sobie Miasto, która realizowała projekt na zlecenie urzędu miasta. – To są drogie rzeczy, wypożyczyliśmy je od Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. Kolorystyka musiała być taka wyraźna, dzięki temu ludzie wiedzą, że coś się tu dzieje, rozmawiają o tym – wyjaśnia Magdalena Jochemczyk z fundacji.
"Sprawdzamy na żywym organizmie"
I przekonuje: - Żeby usiąść na Kazimierzu zawsze trzeba zapłacić. Za kawę, za wodę, za ciastko. Bo są tam tylko ogródki. Nie ma tam miejsca, żeby po prostu posiedzieć i pogadać. A przecież miasto powinno należeć do obywateli i stąd nasz eksperyment.
Dlatego Plac Nowy, znajdujący się w centrum Kazimierza, został w ramach eksperymentu częściowo zamknięty dla samochodów. Na trzy tygodnie. - Teraz na żywym organizmie sprawdzamy, jak takie rozwiązanie się sprawdza, co trzeba ewentualnie poprawić – mówi Jochemczyk.
"Masakra" czy "przestrzeń zabrana samochodom"?
Eksperyment podzielił internautów. Na stronie projektu "Nowy Plac Nowy APP" na portalu społecznościowym, gdzie zostały opublikowane zdjęcia odmienionego placu, pojawiły się bardzo zróżnicowane komentarze (pisownia oryginalna).
"Masakra i kicz. Wstyd! Kto na to pozwolił i kto dał pieniądze ? Jak można niszczyć tak piękne miejsce." – pisze jedna z internautek. "to jest estetyczna katastrofa i dramat" – ocenia ktoś inny.
Są też jednak tacy, którym się podoba. "Widzę w komentarzach ze chyba nie wszyscy rozumieją idee. I choć mocny kolor może budzić emocje to takie ma zadanie. Ma podkreślić i wyróżnić przestrzeń zabrana samochodom. Brak "rozmachu" spowodowany jest czasowym charakterem instalacji.” – tłumaczy jeden z dyskutantów. Kto inny deklaruje, że "trzyma kciuki za pomysł".
Montreal w Krakowie
Takie "oddawanie ulic pieszym" nie jest wcale ani nowym, ani krakowskim pomysłem. To tak zwany "system montrealski" – próbne wyłączanie ulic z ruchu samochodowego i tworzenie w takim miejscu deptaków dla pieszych i rowerzystów. Jeśli rozwiązanie się przyjmie i nie spowoduje poważniejszych korków w okolicy – zostaje na stałe. Jeśli nie, wszystko wraca do wcześniejszego porządku.
"Test muszą przejść także sami mieszkańcy. Udowodnić, że umieją wykorzystać niedawną ulicę jako nową przestrzeń publiczną. Miasto pomaga w jej renowacji oraz wyposażeniu. Nie mniej istotnym czynnikiem jest także to, jak nowy układ ulic wpływa na okoliczny biznes. Chodzi o to, aby na końcu korzyści przeważyły koszty i to z punktu widzenia wszystkich mieszkańców" – tłumaczą autorzy strony Miasto 2077, zajmującej się między innymi nowymi rozwiązaniami w metropoliach oraz innowacjami udoskonalającymi miejski ekosystem.
Jak podają autorzy strony, kanadyjska metropolia jest liderem w we wprowadzaniu tego typu zmian. Dotychczas na deptaki "przerobiono" w sumie siedem kilometrów ulic w 45 miejscach miasta. W 2017 roku programem zostaną objęte trzy kolejne ulice.
Ruch samochodowy w centrum redukuje też Barcelona. Stolica Hiszpanii od 2014 roku (wtedy przyjęła Urban Mobilty Plan, który ma przywrócić miasto pieszym) ogranicza przepustowość niektórych ulic, tworząc "mini-dzielnice".
"Powstanie podział funkcjonalny: cztery zewnętrzne ulice opasujące kwartał wezmą na siebie ciężar przepuszczania aut, a cztery wewnętrzne utworzą wewnętrzny układ komunikacyjny dedykowany głównie pieszym." – czytamy na stronie Miasto 2077.
"Bardziej zrównoważony podział"
Krakowski eksperyment ma potrwać do 6 sierpnia, po tym czasie samochody znów będą mogły wjechać w okolice Placu Nowego.
- Przez te 3 tygodnie mieszkańcy zobaczą, jak funkcjonuje nowy, bardziej zrównoważony podział przestrzeni miejskiej pomiędzy pieszych, rowerzystów i kierowców samochodów – tłumaczy Jan Machowski z krakowskiego urzędu miasta. Jak dodaje, zmiana ma "umożliwić zbadanie reakcji użytkowników na zmianę otoczenia".
Autor: wini/i / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: ZIKiT Kraków