Znachor Marek H., "lekarz" półrocznej Magdy, która zmarła w wyniku zagłodzenia, usłyszał zarzut. Dotyczy on sprawstwa kierowniczego w nieumyślnym doprowadzeniu do śmierci. Mężczyzna odmówił składania wyjaśnień. Jak udało się nieoficjalnie ustalić TVN24, matka dziecka zeznała, że odwiedziła mężczyznę kilka godzin przed śmiercią dziecka. Miał jej wtedy odradzić konsultacje z lekarzami.
Policja - na polecenie prokuratury - zatrzymała znachora we wtorek. Dziś stanął przed prokuratorem.
Śledczy przedstawili mu zarzut. Marek H. ma odpowiadać za "sprawstwo kierownicze w narażeniu zdrowia lub życia, co skutkowało nieumyślnym spowodowaniem śmierci". Grozi za to do pięciu lat więzienia.
- Po przedstawieniu zarzutów Marek H. nie przyznał się do ich popełnienia i odmówił składania wyjaśnień, więc nie znamy w tym momencie jego wersji tego zdarzenia - poinformował Piotr Kosmaty, rzecznik krakowskiej prokuratury.
H. zażądał jedynie pisemnego uzasadnienia zarzutów.
W czwartek kolejny zarzut?
Jak ustaliła reporterka TVN24 Marta Gordziewicz, w czwartek Marek H. może usłyszeć jeszcze jeden zarzut: świadczenia usług medycznych bez uprawnień i pobierania za to pieniędzy. Podejrzany zostanie doprowadzony do prokuratury o godz. 8.15.
Jak podał prokurator Kosmaty, gotowy jest już wniosek o tymczasowy areszt. Śledczy obawiają się matactwa, ucieczki i dalszego świadczenia usług przez znachora z Radzieckiej.
- Gdyby ten człowiek przebywał na wolności, mógłby wpływać bezprawnie na tok tego śledztwa. Prokurator motywuje to też obawą, że Marek H. mógłby się ukrywać. Istnieje też trzecia podstawa aresztu: zaistniała obawa, że jeśli zostanie na wolności, może się dopuścić kolejnego przestępstwa przeciwko życiu lub zdrowiu - wyjaśnił Kosmaty.
Wniosek o areszt zostanie wysłany do sądu w czwartek rano. Od chwili wpłynięcia dokumentu, sąd będzie miał 24 godziny na decyzję.
"Obiecał, że uleczy na odległość"
Zatrzymanie Marka H. ma związek ze śmiercią półrocznej Magdy, zmarłej w wyniku zagłodzenia w połowie kwietnia w Brzeznej k. Nowego Sącza Jej rodzice usłyszeli zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem i nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. Matka w ponownym przesłuchaniu przyznała, że w leczeniu córki razem z mężem korzystali z usług znachora. Jej wersję podczas wtorkowego przesłuchania potwierdził także ojciec dziecka.
Jak nieoficjalnie ustaliło TVN24 matka dziecka zeznała, że rodzice pojechali z dziewczynką do znachora kilka godzin przed śmiercią dziecka. Mężczyzna miał agresywnie zareagować na ich wizytę - nakrzyczał i zobowiązał ich do zachowania tego spotkania w tajemnicy. Odradził konsultacje z lekarzami i wizytę w szpitalu. Stwierdził, że będzie leczył dziewczynkę na odległość. Rodzice wrócili do domu. Kilka godzin później Magda zmarła. Wstępne ustalenia biegłych po przeprowadzonej sekcji zwłok wskazują, że jedyną przyczyną śmierci półrocznej Magdy było całkowite zaniedbanie i niedożywienie. Stan taki, według biegłych, musiał trwać co najmniej od kilku tygodni, prawdopodobnie od takiego czasu dziecku nie dostarczano pokarmu ani nie zapewniono mu opieki lekarskiej.
Za fałszywe zeznania
Jak podały media, z usług Marka H. korzystały setki osób. W 2006 r. rodzice chorego 5-letniego Przemka z okolic Nowego Sącza zerwali kontakty z lekarzami i oddali swoje dziecko w ręce znachora. Chłopiec zmarł, a sąd skazał jego matkę na karę pięciu lat więzienia w zawieszeniu za nieumyślne doprowadzenie do śmierci dziecka.
Izba lekarska złożyła wówczas zawiadomienie do prokuratury, ale ta odmówiła wszczęcia śledztwa. Znachor stawał w tej sprawie przed sądem, ale za składanie fałszywych zeznań.
Zeznał bowiem, że nie zna rodziny chłopca, chociaż wezwany na miejsce zgonu policjant odnotował w protokole jego obecność. Został za to skazany "na niewielki wyrok w zawieszeniu".
Autor: mac//kdj, kv / Źródło: tvn24