Ulicami Krakowa przeszła po raz 18. manifa. Barwny tłum protestujących domagał się m.in. dostępu do aborcji, wyrównania płac dla obu płci oraz godnego życia m.in. dla opiekunów osób niepełnosprawnych. Marsz zakończył się na krakowskim Rynku.
O godzinie 14 z Placu Wielkiej Armii Napoleona ruszyła Krakowska Manifa. Przeszła m.in. ulicą Retoryka, przed siedzibą PiSu, a zakończyła się na Rynku w Krakowie. Manifa staje się pełnoletnia, bo ulicami tego miasta kroczy już po raz 18. Tegoroczne hasło to "Każda z nas jest ważna i głos każdej z nas się liczy".
Poza dostępną aborcją postulaty pikietujących to przede wszystkim feminizm inkluzywny i intersekcjonalny, zdrowie reprodukcyjne, walka z mobbingiem i łamaniem prawa pracy, uznanie pracy opiekuńczej, zniesienie wykluczenia menstruacyjnego, walka o godne życie dla opiekunów osób niepełnosprawnych, potrzeba większej reprezentacji kobiet w polityce, równość małżeńska i prawa osób transpłciowych, potrzeby uchodźców i migrantów.
W tym roku po raz manifest po raz pierwszy został odczytany w trzech językach: polskim, angielskim i ukraińskim.
- Uważamy, że w roku wyborczym szczególnie istotnym jest przypomnienie o tym, że prawa kobiet nie są tematem zastępczym, nie są czymś, czym można zająć się później, tylko są realnością ponad połowy polskiego społeczeństwa. (...) Będziemy się upominać o pracę, w tym także nieodpłatną pracę kobiet w domu, pracę związaną z macierzyństwem, o prawa osób LGBT+, prawa osób transpłciowych i niebinarnych oraz o wszystko to, co czasem schodzi na drugi plan, co jest związane z istnieniem kobiet - wymienia aktywistka Wiktoria Aleksandra Barańska.
Krakowska Manifa. Solidarni ze skazaną za pomoc w aborcji
Pomysłodawcy wydarzenia chcą zwrócić uwagę na dyskusję w Sejmie wokół odrzuconego projektu ustawy, zakładającego m.in. kary więzienia np. za podanie numeru Aborcji Bez Granic oraz tę po wyroku skazującym dla Justyny Wydrzyńskiej z Aborcyjnego Dream Teamu, którą uznano winną pomocy osobie, potrzebującej aborcji.
- We wtorek protestowałyśmy i solidaryzowałyśmy się z Justyną [Wydrzyńską - przyp. red.] w sprawie wyroku, który usłyszała za pomoc innej kobiecie w aborcji, za podzielenie się z nią tabletkami. To też jest coś, co jest dla nas wyjątkowo istotne. Przypominanie o tym, że aborcje były, są i będą, że Polki mają prawo do przerwania ciąży, tak samo jak wszystkie inne Europejki. I to się dzieje niezależnie od tego, jak opresyjny rząd próbuje nas skontrolować. Chcemy, żeby działo się to legalnie, w cywilizowany sposób, żebyśmy mogły po prostu iść do lekarza, powiedzieć, że potrzebujemy aborcji, antykoncepcji, sterylizacji. To są nasze prawa reprodukcyjne. Tylko my powinnyśmy decydować same o tym, czy chcemy zostać matkami - podkreśla Barańska.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24