Ustawiają się w kolejce po węgiel przed kopalnią "Janina" w Libiążu (Małopolska). Od kilku tygodni przyjeżdżają tam osoby z całego regionu, a także innych województw. Klientów kusi dostępność węgla i niska cena. Muszą jednak uzbroić się w cierpliwość.
Na początku września w kopalni "Janina" w Libiążu zaczęły ustawiać się długie kolejki na zapisanie się do zakupu węgla. Klienci oczekiwali nawet kilka dni tylko po to, by wpisać się na listę oczekujących. Teraz, dzięki wprowadzonemu przez kopalnię obowiązkowi wcześniejszej rejestracji, w kolejkach każdego dnia trzeba odstać od około dwóch do sześciu godzin. Popularność kopalni nie maleje.
Klienci z całej Polski
Jak dowiedział się reporter TVN24 Konrad Borusiewicz, do kopalni w Libiążu cały czas przyjeżdżają klienci z całego regionu, ale i innych województw. Zdarza się, że przyjeżdżają tu także mieszkańcy okolic Warszawy.
Klienci nie odjeżdżają jednak do domów od razu z załadowanym węglem. Po wpisaniu się na listę oczekujących chętni muszą poczekać na informację o możliwości odbioru surowca. Jeśli ktoś zapisał się dzisiaj (21 września), to węgiel odbierze najprawdopodobniej na przełomie października i listopada.
Chętnych na zakup węgla prosto z kopalni kusi cena. Za tonę kruszcu w "Janinie" trzeba zapłacić około 1450 złotych. Tymczasem na składach ceny sięgają czterech tysięcy złotych za tonę.
"Poobjeżdżam wszystkie kopalnie"
Nasza reporterka rozmawiała z osobami, które we wtorek czekały na zapisanie się na zakup węgla. Jeden z kupujących zebrał zamówienia od mieszkańców swojej gminy i stara się w ich imieniu kupić węgiel. - Jedna osoba potrzebuje tony, druga dwóch, trzecia trzech (...). Ze trzy dni spędzę na Śląsku, poobjeżdżam wszystkie możliwe kopalnie. Jeśli będę miał możliwość, to załatwię ludziom ten węgiel. Jeśli nie, no to trudno. Niech palą czym popadnie, jak powiedział ktoś z rządu - stwierdził.
Inny z mężczyzn jechał do domu wyposażony w 1,5 tony surowca. Pytany o to, czy taki zapas wystarczy na cały sezon, odpowiedział: - Wiadomo to, jaka zima będzie?
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24