Ksiądz prałat Zdzisław Sochacki, proboszcz parafii archikatedralnej na Wawelu zmarł w czwartek w Krakowie w wieku 67 lat. W ostatnim czasie przebywał w szpitalu. Dla upamiętnienia zmarłego w czwartek po południu zabrzmiał dzwon Zygmunt.
Komunikat o śmierci duchownego opublikowała w czwartek archidiecezja krakowska.
Dzwon Zygmunt zabrzmi dla uczczenia pamięci księdza Zdzisława Sochackiego
Ksiądz Zdzisław Sochacki był proboszczem parafii archikatedralnej św. Stanisława i św. Wacława na Wawelu od 2007 roku. Na stanowisko to mianował go ówczesny metropolita krakowski kardynał Stanisław Dziwisz. Duchowny był również kanonikiem gremialnym Kapituły Metropolitarnej. Dla upamiętnienia zmarłego w czwartek około godziny 17.30 zabrzmiał dzwon Zygmunt.
Ks. Sochacki urodził się w 1954 roku w Suchej Beskidzkiej. Studiował w Papieskiej Akademii Teologicznej. Święcenia kapłańskie przyjął 29 kwietnia 1979 roku z rąk kardynała Franciszka Macharskiego.
Przez cztery lata pracował w parafii Chrystusa Króla w Bielsku-Białej Leszczynach, a od 1983 do 1989 roku w parafii Najświętszej Rodziny w Zakopanem. Od 1989 roku pracował w Wyższym Seminarium Duchownym w Krakowie, gdzie był wychowawcą kleryków, a także dyrektorem ds. ekonomicznych.
Abp Jędraszewski o ks. Sochackim: Wawel był jego wielkim ukochaniem
Metropolita krakowski arcybiskup Marek Jędraszewski przyznał, że "z żalem przyjął informację o nagłej śmierci księdza prałata Zdzisława Sochackiego". - Spodziewaliśmy się, że dzisiaj, najpóźniej jutro, opuści szpital. Tymczasem odszedł, głęboko wierzymy, do domu Ojca - mówił.
Dodał, że kapłan w ostatnim czasie cierpiał, ale się nie poddawał. - Był twardym góralem, który uważał, że trzeba stać na posterunku. Tym jego posterunkiem, bardzo szczególnym, była katedra na Wawelu, jego oczko w głowie. Znał tę świątynię jak mało kto i bardzo dbał o jej wygląd, a przede wszystkim o wielkie przesłanie płynące z Wawelu dla Polski, o groby świętych, królów i o grób świętej pamięci Marii i Lecha Kaczyńskich, prezydenta RP, który wraz z małżonką i innymi członkami delegacji zginął 10 kwietnia 2010 pod Smoleńskiem - kontynuował Jędraszewski.
Jako gospodarz katedry ks. Sochacki uczestniczył w uroczystościach pogrzebowych pary prezydenckiej. Prowadził i współprowadził modlitwy odmawiane przy sarkofagu w miesięcznice pogrzebu.
Jak mówił metropolita krakowski, "bardzo zależało mu, aby postać pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego była otaczana wielkim szacunkiem". - Wszystkim nam będzie brakowała księdza Zdzisława Sochackiego, dla którego Wawel był wielkim ukochaniem - powiedział Jędraszewski.
Wojewoda małopolski: trudno sobie teraz wyobrazić katedrę wawelską bez księdza Sochackiego
Wojewoda małopolski Łukasz Kmita ocenił zaś, że "ksiądz Zdzisław Sochacki był człowiekiem niesłychanie życzliwym, a przede wszystkim oddanym Kościołowi i katedrze wawelskiej". - Dyscyplina, którą wprowadził, powodowała, że każdy wiedział, w jakim szczególnym dla Polski miejscu jest. Trudno sobie teraz wyobrazić katedrę bez księdza Sochackiego – powiedział.
Szczególną opieką proboszcz otaczał materialne dziedzictwo świątyni. Za jego posługi realizowany był m.in. trzyletni, dofinasowany przez Społeczny Komitet Odnowy Zabytków Krakowa, program renowacji sarkofagów 19 królów, wieszczów i bohaterów narodowych pochowanych w katedrze.
- Zależy nam na tym, żeby bezpowrotnie nie zostało zdegradowane świadectwo dziedzictwa narodowego, jakim jest miejsce pochówku ludzi, którzy wpisują się na trwale w naszą historię – mówił w 2017 roku ks. Sochacki. Renowacji poddane zostały także krypty.
W katedrze na Wawelu powiększono i zmodernizowano system monitoringu wizyjnego, a na poddaszu i w trzech wieżach świątyni zamontowany został nowoczesny system ochrony przeciwpożarowej, który zapewnia wykrycie zagrożenia w ciągu kilku sekund. Po pożarze Notre Dame przeprowadzona została zbiórka pieniędzy na odbudowę tej świątyni – w pełni upalnego lata w katedrze na Wawelu ustawiona była bożonarodzeniowa szopka wykonana przez rodzinę Markowskich i skarbonka, do której udało się zebrać około 90 tysięcy złotych.
Ksiądz Zdzisław Sochacki "w sposób heroiczny żył troską o katedrę" na Wawelu
Jako człowieka, który pracuje dla dobra Kościoła bez oglądania się na siebie, opisał zmarłego ks. Jacek Urban. - Właściwie to był człowiek, który nie miał dni wolnych, nie myślał o sobie, natomiast w sposób heroiczny żył troską o katedrę – podkreślił kanonik krakowskiej kapituły katedralnej.
Zaznaczył, że zmarły duchowny bardzo mocno angażował się w sprawy parafii – organizował tam życie liturgiczne i turystyczne, nie szczędził nakładów finansowych na konieczne inwestycje. - To że odszedł tak nieoczekiwanie, wskazuje, że nie szczędził serca – uznał ks. Urban. - To naprawdę niepowetowana strata dla katedry, dla archidiecezji i dla Kościoła – dodał.
Przypomniał też, że ks. Sochacki spędził w seminarium prawie 20 lat. - Nie jest wcale łatwo trwać w seminarium, gdy zmieniają się pokolenia kleryków, przychodzi coraz to nowe pokolenie, które ma inne oczekiwania, wydaje się, że są potrzebni inni ludzie – mówił.
Ksiądz Sochacki o powołaniu kapłańskim
W cyklu wideorozmów kleryków krakowskiego seminarium z kapłanami archidiecezji krakowskiej ks. Sochacki mówił, że chciałby, "by katedra odgrywała wielką rolę w życiu każdego kapłana", bo właśnie na Wawelu przyjmują oni święcenia diakonatu i prezbiteratu, a wcześniej przez sześć lat posługują przy największych uroczystościach.
Duchowny mówił też, że zarówno jego rolą, jak i jego poprzedników proboszczów, każdorazowego arcybiskupa krakowskiego czy członków kapituły katedralnej jest "zbliżyć to miejsce do świadomości ludzi, a przez to zbliżenie, żeby zobaczyli ingerencję Pana Boga w historię naszego narodu". Zapytany o swoje powołanie kapłańskie podkreślał, że jest to "wielka łaska". - Łaska powołania nie jest tylko naszą decyzją. (…) Za naszym "tak" jest łaska Boża i nie ma się czego lękać, chociaż wiemy, że kapłaństwo jest coraz bardziej narażone na różne próby i doświadczenia – mówił.
Źródło: tvn24.pl, PAP