- Wykonam wszelkie możliwe kroki, by Zakrzówek uchronić od zabudowy - zapewnił w środę prezydent Krakowa Aleksander Miszalski. W ten sposób odniósł się do planów budowy przez dewelopera bloku z 30 mieszkaniami na użytku ekologicznym przy parku Zakrzówek. Samorządowiec poinformował, że w związku z decyzją sądu wydane w tej sprawie pozwolenie na budowę nie obowiązuje. - Wojna się oczywiście nie skończyła, ta bitwa będzie trwała - zastrzegł.
Zakrzówek to jeden z najbardziej atrakcyjnych terenów Krakowa. Oprócz chętnie odwiedzanego przez mieszkańców, otoczonego skałami zalewu - dawnego kamieniołomu - i utworzonego niedawno w jego rejonie parku, to także obszar cenny przyrodniczo.
Potwierdza to fakt, że około 18 hektarów terenu w pobliżu kąpieliska od 2018 roku jest użytkiem ekologicznym. To forma ochrony przyrody, która praktycznie zakazuje jakiejkolwiek budowy. Ustanowiono ją ze względu na siedliska chronionych gatunków zwierząt i roślin, w tym m.in. węża gniewosza plamistego.
Prezydent: pozwolenie na budowę nie obowiązuje
Obszar użytku miał zostać powiększony o 1,5 hektara, tzw. "enklawę wschodnią" - tak zadecydowali w ubiegłym roku radni. Uchwałę unieważnił jednak wojewoda małopolski Krzysztof Klęczar (PSL), w praktyce torując deweloperowi - firmie Apollo Investment Twardowskiego - drogę do uzyskania pozwolenia na budowę; chodzi właśnie o działkę, na której użytek ekologiczny miałby obowiązywać.
Pozwolenie na budowę zostało wydane, co wzbudziło niepokój osób walczących o zielony Zakrzówek. - Zgodnie z przepisami musieliśmy zmieścić się w terminie 65 dni od złożenia wniosku, a pozwolenie wydaliśmy w 64. dniu. Nie mieliśmy wyjścia - wyjaśniał w rozmowie z tvn24.pl Dariusz Nowak, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Krakowa.
Miasto odwołało się od rozstrzygnięcia wojewody do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który 30 stycznia br. przyznał rację urzędnikom Miszalskiego. Oznacza to, że użytek obowiązuje. Przynajmniej do czasu, aż wojewoda Klęczar ewentualnie nie zdecyduje się na skargę do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Przyszłość pozostaje więc niepewna, co w szczególności trapi ekologów. - Wróżenie z fusów - komentował Mariusz Waszkiewicz z Towarzystwa na rzecz Ochrony Przyrody.
W środę do sprawy odniósł się podczas sesji Rady Miasta Krakowa prezydent Miszalski, który poinformował, że ze względu na rozstrzygnięcie WSA wydane przez magistrat pozwolenie na budowę nie obowiązuje.
- Dzisiaj jestem umówiony z wojewodą Klęczarem na rozmowę w sprawie tego, by nie odwoływali się od tej decyzji sądu. Nie mogę jeszcze powiedzieć na sto procent, czy się uda, ale jest na to duża szansa. Jeśli wojewoda się nie odwoła, to pozwolenie nie funkcjonuje - zapewnił prezydent miasta.
Wojewoda małopolski Krzysztof Klęczar w czwartek rano potwierdził w rozmowie z tvn24.pl, że spotkał się w tej sprawie z Aleksandrem Miszalskim. Prezydent nie usłyszał jednak konkretnej deklaracji. - Czekam jeszcze na uzasadnienie wyroku. Dla mnie kluczowa będzie treść tego uzasadnienia i dopiero po jego analizie będę mógł podjąć decyzję, czy składać skargę kasacyjną. Nie mogę jeszcze niczego zadeklarować, byłbym nieodpowiedzialny, gdybym to zrobił - powiedział nam wojewoda.
Miasto ma jednak plan awaryjny. Droga do inwestycji przecina użytek, dlatego na jej budowę zgodę musieliby wydać radni. Jeśli tego nie zrobią, budowa nie ruszy.
- Komentarze, żeśmy tę bitwę przegrali, że Zakrzówek będzie zabudowywany, że będzie wbrew obietnicom, są nieprawdziwe. Ta wojna się oczywiście nie skończyła, ta bitwa będzie trwała, natomiast mam nadzieję, że niedługo - powiedział Aleksander Miszalski. - Wykonam wszelkie możliwe kroki, by Zakrzówek uchronić od zabudowy - zadeklarował prezydent.
Kosztowny bój o Zakrzówek
Miszalski mówił podczas sesji również między innymi o tym, że walka o Zakrzówek to bój kosztowny, twierdząc jednak, że "to dziedzictwo trzeba chronić bez względu na koszty". Chodzi o odszkodowania, które miasto prawdopodobnie będzie musiało wypłacić w związku z wprowadzeniem użytku ekologicznego. Wszystko dlatego, że przepisy o użytku praktycznie uniemożliwiają realizację dużych inwestycji nawet na działkach budowlanych.
O jakich kwotach mowa? Justyna Habrajska, dyrektorka wydziału skarbu Urzędu Miasta Krakowa, poinformowała podczas środowej sesji, do magistratu trafiło 12 wniosków o odszkodowania na łączną kwotę 123 milionów złotych. Prezydent Krakowa wydał w tym zakresie decyzje odmowne, więc sprawy trafiły do sądu. Dotąd zapadł tylko jeden nieprawomocny wyrok, w którym oddalono powództwo.
Kluczowy jest jednak spór między miastem a firmą Kraków City Park, do której należy 10 spośród 18 hektarów, na których znajduje się "stary" użytek ekologiczny. Jak informowaliśmy, portugalski deweloper zamierzał wybudować tam apartamentowce. W 2021 roku spółka zażądała od miasta co najmniej 109 milionów złotych odszkodowania. Magistrat odmówił, dlatego sprawa trafiła do sądu, przed którym toczą się mediacje. Pierwsze spotkanie mediacyjne miało miejsce 28 stycznia.
Kraków może kupić nowe tereny na Zakrzówku
- Spółka potwierdziła wolę prowadzenia rozmów ugodowych, wskazując na możliwości zawarcia ugody - przekazała Jusytna Habrajska.
Na stole leżą trzy możliwości. Pierwsza z nich to zgoda na realizację inwestycji na Zakrzówku - do tego obecne władze nie zamierzają jednak dopuścić. Drugą możliwością, którą dopuszcza deweloper, jest zamiana prywatnych działek na Zakrzówku z działkami gminnymi. W ostateczności w grę wchodzi sprzedaż działek miastu. Za jaką kwotę? Nie wiadomo, bo mediacje są prowadzone za zamkniętymi drzwiami.
Co do enklawy wschodniej, czyli terenu, którego dotyczy aktualny spór z wojewodą, miasto może ponieść kolejne konsekwencje finansowe ochrony tego terenu przed zabudową. - Jeżeli ten użytek ekologiczny się utrzyma, to należy liczyć się z tym, że będą kolejne wnioski o odszkodowanie i w konsekwencji kolejne pozwy - wyjaśniła dyrektorka wydziału skarbu.
A co do tego, że okolicę zalewu należy bezwzględnie chronić przed zabudową, w radzie miasta panuje konsensus. - Jeżeli zapowiadana ugoda z deweloperem dojdzie do skutku i nastąpi wykup terenów pod użytki ekologiczne, chociaż w ich części, będzie to jedna z najlepszych rzeczy dla naszego miasta (...). Mam nadzieję, że pieniądz i chęć zysku za wszelką cenę nie będzie najważniejszym i jedynym czynnikiem rozwoju naszego wciąż jeszcze pięknego miasta - mówiła w imieniu klubu PiS radna Małgorzata Kot.
Z kolei radny Łukasz Maślona z klubu Kraków dla Mieszkańców podkreślał, że w Polsce nie zapadł jeszcze w kontekście użytków ekologicznych prawomocny wyrok, który byłby po myśli deweloperów. - Nie może być tak, że inwestorzy będą żądali od nas kwot takich, jakby to były tereny inwestycyjne - tłumaczył radny. I dodał, że walory przyrodnicze istniały na tym terenie jeszcze zanim została ustanowiona forma ochrony przyrody w postaci użytku.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Łukasz Gągulski