Istotne incydenty dotyczą rzeki Wilgi i jej dopływów, a także Rudawy oraz Potoku Pychowickiego - wyliczał wojewoda małopolski Krzysztof Jan Klęczar na konferencji prasowej poświęconej incydentom związanym z zanieczyszczeniem cieków wodnych w okolicach Krakowa. Służby podkreślają, że żadna z wykrytych substancji, które intensywnie zabarwiły wodę nie jest szkodliwa dla życia i zdrowia ani zwierząt, ani człowieka.
O tym, że rzeka Wilga w krakowskich Swoszowicach przybrała w środę intensywny zielony kolor informowaliśmy na tvn24.pl w środę. Niedługo potem pojawiły się doniesienia o tym, że potok Rzewny na krakowskich Klinach zmienił kolor na krwiście czerwony. W piątek zorganizowana została konferencja prasowa, podczas której wojewoda, przedstawiciele Inspekcji Ochrony Środowiska i innych służb podsumowali, czego udało im się dowiedzieć na temat zabarwienia wody.
- Na przestrzeni ostatnich kilku dni odnotowaliśmy kilka incydentów dotyczących potencjalnego zanieczyszczenia cieków wodnych w rejonie miasta Krakowa - zaczął wojewoda Krzysztof Jan Klęczar.
Czytaj też: Zamieszkują nasze jeziora, rzeki, bagna. Już wkrótce możemy stracić prawie jedną czwartą z nich
"Nie doszło do zagrożenia bezpieczeństwa ekologicznego"
Zaznaczył, że w związku z incydentami wskazującymi na zanieczyszczenie rzek, powołano specjalny zespół ekspercki działający przy wojewodzie Ryszardzie Śmiałku. - Zespół zajmuje się tematyką czystości i jakości bezpieczeństwa naszych wód (...) Mamy konkretne ustalenia. Chciałbym tylko powiedzieć, że miały miejsce cztery istotne incydenty - dotyczą rzeki Wilgi i jej dopływów, Rudawy i Potoku Pychowickiego. W żadnym przypadku nie doszło do sytuacji, w której zagrożone by było bezpieczeństwo ekologiczne, bezpieczeństwo ekosystemów wodnych - zaznaczył wojewoda.
Dodał, substancje nie są szkodliwe dla życia i zdrowia ani zwierząt, ani człowieka. Jednocześnie podkreślił, że nie doszło też do sytuacji, w której zagrożone zostałyby ujęcia wody.
Zaznaczył, że substancje, które zabarwiły wodę przedostały się do rzek "na różne sposoby":
- Przynajmniej w dwóch przypadkach doszło do sytuacji, w której substancje barwiące przedostały się do otwartych cieków wodnych, co nie powinno mieć miejsca. Jeden z tych przypadków to przypadek celowego wprowadzenia jednego ze spożywczych barwników do cieków wodnych. W innym przypadku najprawdopodobniej doszło do przedostania się substancji używanej w szeroko pojętej obróbce metali - wyliczał wojewoda.
Okrężna droga i apel
Dodał, że służby wytypowały miejsca, które mogły być źródłem zanieczyszczenia.
Jednocześnie wojewoda Krzysztof Jan Klęczar zwrócił uwagę, że do Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowym nie wpłynęło ani jedno zawiadomienie od mieszkańców. Przyznał, że to niepokojące, bo miejscowi zauważyli, co dzieje się z rzeką.
- Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego zostało zaalarmowane dopiero przez służby działające na miejscu. Przez straż miejską i strażaków. Dlatego na przyszłość bardzo proszę wszystkich naszych słuchaczy i odbiorców. Kiedy zauważycie coś, co was niepokoi, niezwłocznie dzwońcie na 112 - apelował.
Środek używany w przemyśle spożywczym
Wojciech Kozak, dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie zaznaczył, że woda w rzece Wilga została zabarwiona za pomocą uraniny.
- To środek używany do barwienia spożywczego, używany w tym przemyśle. Na szczęście nie jest toksyczny. Substancja jest biodegradowalna, niemniej jednak efekty wizualne były naprawdę bardzo, bardzo przykre dla otoczenia - zaznaczył.
Potem dyrektor Kozak opowiadał, jak badano kwestię związaną z zabarwieniem wody na czerwono. - Otwieraliśmy studzienkę po studzience, aby w końcu dojść na ulicę Zawiłą. W tej chwili jesteśmy po kontroli jednostek, które tam pracują. Mam nadzieję, że dojdzie do szybkiej identyfikacji i określenia, co się stało. Być może była po prostu pomyłka grupy sprzątającej. To, co zwykle powinno iść do cieku sanitarnego i do utylizacji poszło do cieku ogólnospławnego - zaznaczył.
Szef Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie poinformował, że woda została zabarwiona przez substancję służącą do badania ferromagnetyzmu metali. - Zbadane parametry zarówno Potoku Olszanickiego jak i rzeki Rudawy nie odbiegały od pewnej normy jeżeli chodzi o pH wody pitnej. Podobnie rzecz wyglądała z temperaturą i zawartością tlenu - podkreślił.
Barbara Żuk, pełniąca obowiązki małopolskiego wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska zaapelowała z kolei do służb, żeby po przyjeździe na miejsce zdarzenia związanego z możliwym skażeniem wody natychmiast pobierały próbki.
- Taka nieakredytowana próbka bardzo szybko pozwoli zorientować się, co to za substancja, gdyż jej stężenie w momencie, gdy pierwszy raz ją widzimy, jest najbardziej łatwe do identyfikacji - zaznaczyła.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl