Sędzia Waldemar Żurek uległ wypadkowi w czasie pracy - uznał w czwartek Sąd Rejonowy Katowice-Zachód. Chodzi o zdarzenie z 2018 roku. Sędzia Żurek, wychodząc z toalety, został uderzony przez maszynę do czyszczenia podłóg, doznając urazu kolana. Nominowane przez resort Zbigniewa Ziobry władze sądu nie chciały jednak uznać zdarzenia za wypadek w pracy i od pięciu lat odmawiają wypłaty odszkodowania.
Waldemar Żurek to znany ze swojej nieprzychylności wobec zmian w sądownictwie sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie. W 2018 roku, wychodząc z toalety, sędzia został uderzony w nogę przez maszynę do czyszczenia podłóg. Władze sądu nie chciały jednak uznać zdarzenia z wypadek w pracy, odmawiając wypłaty odszkodowania.
W czwartek rozpoznający sprawę Sąd Rejonowy Katowice-Zachód przyznał rację sędziemu Żurkowi. - Sąd uznał, że doszło do wypadku przy pracy, że maszyna na mnie najechała i wywołała uszczerbek na zdrowiu. Wszystkie ustawowe przesłanki zostały spełnione - poinformował nas po wyroku sędzia Żurek.
- Sąd pracy z aptekarską skrupulatnością przesłuchiwał świadków tego zdarzenia oraz opiniował. Tutaj sporządzono pięć opinii. Wszystkie opinie, zarówno mechanoskopijna, jak i opinie medyczne, wskazywały na to, że był wypadek i że jest uszczerbek na zdrowiu - zaznaczył sędzia.
Wyrok jest nieprawomocny.
Wypadek sędziego Żurka
2018 rok. Sędzia Żurek wychodzi z toalety, tuż za drzwiami zostaje uderzony przez pełną wody maszynę do czyszczenia podłóg. Pracownik, który ją obsługiwał, nie zauważył wychodzącego z łazienki sędziego. Po uderzeniu sędzia odchodził z miejsca zdarzenia utykając, jednak początkowo miał nadzieję, że ból szybko minie. Tak się nie stało. Konieczny okazał się zabieg, po którym sędzia poszedł na zwolnienie lekarskie w celu rehabilitacji.
Władze Sądu Okręgowego w Krakowie odmawiały jednak uznania zdarzenia za wypadek. Sądem kierowała wówczas powołana przez resort Zbigniewa Ziobry Dagmara Pawełczyk-Woicka, obecnie przewodnicząca Krajowej Rady Sądownictwa. Jak relacjonuje Waldemar Żurek, prezes nie chciała podpisać protokołu z prac komisji powypadkowej. Tłumaczyła, że w materiałach brakuje nagrania z monitoringu. - Tego samego monitoringu, którego wcześniej władze sądu nie chciały mi udostępnić - mówi Żurek.
Potem Pawełczyk-Woicka znów nie podpisała protokołu, tym razem tłumacząc się wadliwym powołaniem komisji. Dlatego komisję powołano od nowa. Następny skład stwierdził, że zdarzenie nie było wypadkiem w czasie pracy.
Sąd powoływał kolejnych biegłych, chciał opinii instytutu
Sędzia Waldemar Żurek poskarżył się więc do sądu pracy. Sprawą zajął się Sąd Rejonowy Katowice-Zachód, w którym w czwartek zapadł wyrok korzystny dla sędziego.
- Od 2018 roku sporządzono szereg opinii. Pytano między innymi Narodowy Fundusz Zdrowia, na wniosek mojego pracodawcy, o urazy, jakich doznawałem przez ostatnie lata. W sprawę zaangażowano nawet Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie, mimo że tej instytucji nie wolno opiniować w sprawach takich jak moja - powiedział Waldemar Żurek.
- To było zrobione cichaczem. Pojawił się jakiś biegły, który ponoć miał dostęp do dokumentacji medycznej i do maszyny czyszczącej. Nie powiadomiono o tym ani mnie, ani mojego adwokata, w dodatku nie ma z tego ani protokołu, ani faktury - wymienia sędzia Żurek.
Sędzia zaznacza, że sprawa ciągnie się już od pięciu lat. - Tak działa państwo bezprawia - komentuje. I dodaje, że jego zdaniem przewlekanie sprawy nosi znamiona mobbingu.
Michał Kaleta, pełnomocnik krakowskiego sądu, odpierał w czwartek zarzuty sędziego. Jego zdaniem pracodawca nie chce utrudnić rehabilitacji, a uzyskać materiał dowodowy. - Nie mogę się zgodzić żeby jakiekolwiek działania pracodawcy zmierzały do przewlekania postępowania - powiedział Kaleta.
Zapowiedział apelację od wyroku.
Żurek: nie oczekuję odszkodowania
Mimo wyroku sądu - jak na razie nieprawomocnego - sędzia Waldemar Żurek podkreśla, że nie oczekuje wykonania tego wyroku przez jego macierzysty sąd.
- Nawet jeśli wygram we wszystkich instancjach, na pewno będą wykonywane dalsze bezprawne działania, żeby mnie zaatakować. Każdy kolejny wyrok może podważyć Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego - zaznaczył Żurek.
W sprawie działań władz krakowskiego sądu pełnomocniczka sędziego Żurka złożyła zawiadomienie do prokuratury. - W styczniu wysłaliśmy do Prokuratury Okręgowej w Krakowie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez byłą prezes Sądu Okręgowego Dagmarę Pawełczyk-Woicką oraz byłego dyrektora tego sądu Piotra Słabego - powiedziała nam mecenas Justyna Borucka.
To dyrektor Słaby miał odmawiać udostępnienia nagrania z monitoringu. - Pomimo tego, że według Państwowej Inspekcji Pracy, którą prosiłem o opinię w tej sprawie, powinien był to zrobić - zaznaczył Żurek.
Złożone przez pełnomocniczkę sędziego zawiadomienie zostało przekazane z Krakowa do Prokuratury Krajowej w Warszawie. - Prokuratura nie informuje nas jak dotąd o jakichkolwiek krokach - mówi mecenas Borucka.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24