Czuła, że ktoś za nią idzie, a po chwili poczuła szarpnięcie. Kiedy 26-latka z Krakowa odwróciła się, natręt przeprosił i odszedł. Dopiero po chwili kobieta zorientowała się, że obciął jej połowę włosów. "Fryzjer" sam zgłosił się na komendę. Jak się tłumaczył?
Grzywna, a nawet rok pozbawienia wolności – taka kara grozi młodemu mężczyźnie, który 10 stycznia obciął włosy 26-latce w Krakowie. Do zdarzenia doszło wieczorem koło przystanku Stary Kleparz przy ul. Basztowej.
Jak podawała policja, 26-latka czuła, że ktoś za nią idzie, potem poczuła szarpnięcie. Kiedy się odwróciła, zobaczyła mężczyznę z nożyczkami, ten ją przeprosił i odszedł. Kobieta zorientowała się wówczas, że ma o połowę krótsze włosy.
Patrol, który przybył na miejsce, wraz z pokrzywdzoną obserwował okolicę, ale nie pomogło to w ustaleniu sprawcy.
Dlaczego to zrobił?
Po dwóch miesiącach policja zdecydowała się opublikować wizerunek poszukiwanego mężczyzny. I sprawa od razu się wyjaśniła.
- Po publikacji wizerunku mężczyzna sam zgłosił się na komendę w sobotę. Nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego tak się zachował. Do tej pory nie był karany. Wszystko wskazuje na to, że był to jednostkowy przypadek – mówi Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji.
Mężczyzna usłyszał już zarzut naruszenia nietykalności cielesnej.
Źródło: PAP/TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: Małopolska policja