Prokuratura postawiła zarzuty mężczyźnie ze Stalowej Woli, którego psy pogryzły 6-letnie dziecko. Dziewczynka nadal przebywa w szpitalu, lekarze założyli jej około 300 szwów.
Prokuratura Rejonowa ze Stalowej Woli zarzuca 34-latkowi brak właściwego zabezpieczenia posesji, na której znajdowały się psy, brak nadzoru nad psami, niezachowanie środków ostrożności przy trzymaniu zwierząt, wylicza prokurator Piotr Walkowicz.
- W wyniku tego właściciel psów nieumyślnie spowodował u dziewczynki liczne rany kąsane oraz otarcia naskórka całego ciała - dodaje Walkowicz.
Jeden z psów był rasy husky, drugi był mieszańcem, też tej rasy. Jak ustalili śledczy, 34-latek w ciągu ostatnich dwóch lat dwukrotnie był pociągnięty do odpowiedzialności po atakach jego psów. - Raz husky zagryzły zwierzę hodowlane, a potem innego psa - mówi tvn24.pl Piotr Walkowicz.
Zarzuty mogą się zmienić
- Cały czas jesteśmy w kontakcie ze szpitalem. Monitorujemy stan zdrowia dziecka. Zarzuty mogą się zmienić, gdyby np. rany okazały się poważniejsze - informuje prokurator. - Zapewniamy dziecku i rodzinie pomoc psychologiczną - dodaje.
Do roku więzienia
6-letnia dziewczynka ze Stalowej Woli została pogryziona przez psy w poniedziałek. Dziecko trafiło do szpitala. Policjanci ustalili właściciela zwierząt, a agresywne psy zabrali na obserwację.
Według śledczych, dziewczynka została zaatakowana przez psy, gdy bawiła się przy drodze. Zauważył to przejeżdżający tamtędy mężczyzna. Odgonił zwierzęta i wezwał pomoc.
Właścicielowi psów grozi grzywna, ograniczenie wolności lub kara więzienia do jednego roku.
Podejrzany ma zakaz opuszczania kraju, dozór policyjny i ma wpłacić poręczenie majątkowe.
Do ataku na dziewczynkę doszło w Stalowej Woli:
Autor: koko/iga / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: tvn24/sxc.hu