Mieszkaniec gminy Dobra koło Limanowej (woj. małopolskie) został dotkliwie pogryziony przez wielkiego kota. Zaatakowany mężczyzna, by się bronić, musiał zabić zwierzę. W ocenie wezwanej na miejsce specjalistki drapieżnik mógł być hybrydą kota domowego ze żbikiem. - Pracuję w zawodzie już od 20 lat i pierwszy raz spotkałam się z takim zachowaniem zwierzęcia - przyznaje w rozmowie z tvn24.pl Aneta Kawula, powiatowy lekarz weterynarii w Limanowej.
Do nietypowego zdarzenia doszło w kwietniu w gminie Dobra w Małopolsce. Jak relacjonowała podczas sesji rady tej gminy Aneta Kawula, powiatowy lekarz weterynarii w Limanowej, na terenie Dobrej doszło do niesprowokowanego ataku dużego kota na jednego z mieszkańców. O zdarzeniu jako pierwszy poinformował lokalny portal limanowa.in.
W rozmowie z tvn24.pl specjalistka podkreśliła, że drapieżnik wczepił się w nogę zaatakowanego mężczyzny i nie chciał puścić. Poszkodowany miał pogryzione także obie ręce. By się ratować, mieszkaniec musiał uśmiercić agresora.
Powiatowy lekarz weterynarii: to mogła być hybryda kota i żbika
Na miejsce wezwana została specjalistka. W ocenie Anety Kawuli, powiatowego lekarza weterynarii, mieszkaniec Dobrej mógł stoczyć walkę z kotożbikiem - hybrydą kota domowego i żbika.
- Było to zwierzę, które wyglądało jak kot, ale było osobliwie duże. Miało puszysty i zaokrąglony na końcu ogon jak u żbika, a także pręgę wzdłuż kręgosłupa - powiedziała dla tvn24.pl Kawula. Lekarka zastrzega jednak, że "ciężko powiedzieć, z jakim gatunkiem mieliśmy do czynienia i czy była to hybryda kota i żbika". - Musiałyby to potwierdzić badania genetyczne. Równie dobrze mógł to być wyrośnięty kot, który z powodu okresu godowego zareagował agresją, jednak pracuję w zawodzie już od 20 lat i pierwszy raz spotkałam się z takim zachowaniem zwierzęcia - zaznacza.
Czytaj też: Zaatakował ją kot, którego przygarnęła z ulicy. Ukryła się i czekała na przyjazd strażaków
"Pogryzienia były straszne"
- Pogryzienia były straszne. Ten pan natychmiast zgłosił się na Szpitalny Oddział Ratunkowy, tam go opatrzono, na szczęście tego samego dnia wieczorem wrócił do domu - dodaje powiatowy lekarz weterynarii.
Truchło drapieżnika przebadano pod kątem wścieklizny. Okazało się, że zwierzę było zdrowe.
Aneta Kawula podkreśliła, że "gdyby się okazało, że faktycznie była to hybryda kota i żbika, byłby to niepokojący sygnał dotyczący bezdomności zwierząt". - Bezpańskie koty mają dostęp do lasów i tam mogą spotykać się z innymi zwierzętami. Trudno jednak ocenić, czy w naszej okolicy takie spotkanie byłoby możliwe - zaznaczyła specjalistka.
Żbiki w Polsce
Taka hybryda nie byłaby w przyrodzie niczym nowym. Jak czytamy na oficjalnej stronie Lasów Państwowych, kot domowy i żbik są bardzo blisko spokrewnione, dzięki czemu mogą mieć potomstwo.
"Taka hybryda jest często niezwykle trudna do odróżnienia od prawdziwego żbika. Taka sytuacja doprowadza do zaburzenia czystości gatunku, w związku z czym określenie rzeczywistej liczby prawdziwych żbików staje się wyjątkowo trudne. Część uczonych jest zdania, że żbiki czystej krwi to już przeszłość w Polsce i w Europie. Bezpańskie i wychodzące mruczki przyczyniają się do niszczenia skromnej populacji prawdziwych dzikich kotów" - informują leśnicy.
Według szacunków Lasów Państwowych w Polsce żyje około 200 żbików. Występują głównie w Tatrach, górach Beskidu Niskiego i Sądeckiego oraz w Bieszczadach.
Źródło: tvn24.pl, Lasy Państwowe
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock