W sytuacji, gdy nie ma możliwości odsunięcia się od innych osób i metalowego przedmiotu, który przewodzi ładunek, należy przykucnąć tak, by nie być najwyższym punktem w okolicy - mówi Maciej Cepin, taternik jaskinowy i operator TVN24, który komentował to, co stało się w czwartkowe popołudnie w Tatrach. W wyniku burzy, która przeszła nad górami pioruny raziły kilkanaście osób, co najmniej dwie zginęły.
Maciej Cepin, taternik jaskiniowy i operator TVN24 pytany był o to, jak dużo czasu na ucieczkę mają osoby znajdujące się w zagrożonym burzy terenie.
- To wszystko zależy od tego, jak wcześnie rozpoznają symptomy tego, że coś dzieje się nie tak. Każdy kto na zorganizowanych kursach uczy się chodzić po górach, uczy się też rozpoznawać groźne sytuacje - mówi Cepin. I podkreśla, że to wcale nie muszą być tak oczywiste znaki, jak nadejście ciemnych chmur i odgłos grzmotów. - Gdy w takiej sytuacji zostaniemy złapani w górach, to jest już oczywiście za późno. Ale nawet wtedy, jak najszybciej starajmy się oddalić z takiego miejsca - apeluje taternik.
"Jest kilka ważnych elementów"
- Tam musiał być jeszcze jakiś dodatkowy element, który spowodował aż taką przewodliwość, aż taką siłę tego wyładowania. W zasadzie ten krzyż mógł zadziałać jako odgromnik, jako piorunochron, wyłapać to wyładowanie i ściągnąć je bezpośrednio w skałę w której jest osadzony - uważa taternik jaskiniowy. Jego zdaniem w tym przypadku zadziałać musiały dodatkowe czynniki, takie jak: padający deszcz, ludzie stojący w kałużach, stłoczeni blisko siebie.
Według "Tygodnika Podhalańskiego" piorun uderzył na Giewoncie w łańcuch, którego trzymało się około 20 osób.
- Gdybym znalazł się w takiej sytuacji, to starałabym się zwiększyć odstęp. Jeżeli w pobliżu mnie uderzy piorun, to im dalej od niego jestem, tym jestem bezpieczniejszy. Jednak jeżeli jedna moja noga znajduje się bliżej tego pioruna, a ja stoję w rozkroku, to druga noga znajduje się dalej. To różnica potencjału, który przeze mnie przejdzie jest tym większa, im większy mam rozkrok - tłumaczy Cepin. Jak więc zachować się w takiej sytuacji? Powinniśmy kucnąć ze złączonymi nogami. Przesuwać się noga za nogą, tak by ewakuować się w bezpieczne miejsce.
Naczelnik TOPR: mamy bardzo ciężką sytuację
Jak poinformował Jan Krzysztof, naczelnik TOPR, kilkanaście osób zostało rażonych piorunem w okolicy Giewontu. W Tatrach zginęły co najmniej dwie osoby.
- Mamy bardzo ciężką sytuację - przyznał. W akcji biorą udział śmigłowce LPR i śmigłowiec ratowniczy Sokół z TOPR.
Metalowy krzyż na szczycie Giewontu często przyciąga wyładowania atmosferyczne. Przebywanie na szczycie podczas burzy jest niebezpieczne, podobnie jak wędrowanie szlakami, które są uzbrojone w łańcuchy pomocnicze.
W czwartek rano w Tatrach świeciło słońce i panowały dogodne warunki do wędrówki, jednak prognozy pogody się nie sprawdziły i w miarę upływu dnia niebo nad górami zasnuły gęste chmury. Około południa rozpętała się zaś gwałtowna burza.
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24, PAP