Dla polityków PiS to "złoty pociąg", dla części mieszkańców "trasa ludzkich krzywd". Mieszkańcy podkrakowskiej gminy Mogilany zablokują w sobotę zakopiankę w proteście przeciwko budowie linii kolejowej Kraków-Myślenice. Nie zgadzają się z jej przebiegiem, który ma podzielić ich osiedla i skutkować wyburzeniami. Protest zbiegnie się czasowo z rozpoczęciem sezonu narciarskiego na wyciągach w Tatrach.
Mieszkańcy podkrakowskiej gminy Mogilany zablokują w sobotę zakopiankę w proteście przeciwko przebiegowi linii kolejowej Kraków-Myślenice. Mieszkańcy planowaną linię nazywają "trasą ludzkich krzywd". Mówią o wyburzeniach, podzielonych miejscowościach, zagrożeniu powodziowym i o pociągu, który miałby przejeżdżać niemal pod oknami. Trasa ma zaczynać się na obrzeżach Krakowa - w Swoszowicach - a kończyć w centrum Myślenic.
ZOBACZ: Polska kolej zapomniała, w jakich czasach żyjemy. "Maszyniści usłyszeli przemówienia Putina"
Tego samego dnia w Tatrach rozpocznie się sezon narciarski. Otwarcie stoków 14 grudnia zapowiedziały już ośrodki w Białce Tatrzańskiej, Bukowinie Tatrzańskiej i w Zakopanem - jednak z powodu protestu dostanie się tam będzie utrudnione.
Jak zapowiedzieli protestujący, blokada ma rozpocząć się o godzinie 10 w Gaju, na przejściu dla pieszych na wysokości ul. Wąwozowej. Protest ma potrwać do godziny 13.
Dlaczego mieszkańcy gminy Mogilany protestują?
Jak czytamy w oświadczeniu przesłanym nam przez organizatorów blokady, będą oni protestować "przeciwko budowie linii kolejowej Kraków-Myślenice na trasie przebiegającej przez Gminę Mogilany". Twierdzą, że obecny wariant trasy został im narzucony, podczas gdy wcześniejszy - publikowany jeszcze w 2019 roku - przebiegał przez sąsiednie gminy Świątniki Górne i Siepraw. Twierdzą też, że gminy Mogilany, zadłużonej na niespełna 49 milionów złotych, nie będzie stać na wydatki, takie jak drogi dojazdowe czy budowa parkingów.
"Oczekujemy przywrócenia trasowania kolei do jej oryginalnego i najbardziej ekonomicznego przebiegu, tj. przez Gminę Świątniki Górne i Siepraw, które o tę kolej wnioskowały" - czytamy w oświadczeniu organizatorów.
Latem przedstawiony został projekt 22-kilometrowej trasy, której budowa wiązałaby się z wyburzeniem kilkudziesięciu domów i budynków gospodarczych w miejscowościach położonych na trasie pociągu. Inni straciliby spokój - pociąg przejeżdżałby niemal pod ich oknami. W reakcji na uwagi mieszkańców w projekcie naniesiono zmiany, dzięki którym wiele budynków zostało zachowanych. Nowa propozycja przebiegu została ujawniona przez PKP PLK z końcem października.
Ale to nie uspokoiło wszystkich - stąd sobotni protest.
"Ostatnia korekta trasy wprowadziła zmiany polegające na przesunięciach rzędu kilka-kilkanaście metrów. W żaden sposób nie zmienia to naszej sytuacji, nikt nie chce mieszkać z koleją 10 metrów od ścian i kilkumetrowym nasypem za oknem" - podkreślają organizatorzy protestu. Dodają, że nie są przeciwnikami idei kolei, a jedynie jej obecnego przebiegu.
"Złoty pociąg" czy "trasa ludzkich krzywd"?
Latem 2019 roku politycy PiS nazywali inwestycję "złotym pociągiem" i pod takim hasłem promowali ją przez następne miesiące i lata. Przygotowano wówczas dwa warianty trasy.
Ostatecznie wybrano wariant, który przebiega przez gminę Mogilany.
"Złoty pociąg" jest oczkiem w głowie burmistrza Myślenic Jarosława Szlachetki z PiS, dla którego to sztandarowa inwestycja. Wnioskodawcą w programie "Kolej Plus" był jednak Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego.
- Pierwsze plany kolei były tworzone ponad 100 lat temu. Powrót do tego pomysłu był jednym z moich głównych założeń dla Myślenic w czasie kampanii w wyborach samorządowych w 2018 roku. Jestem przekonany, że mieszkańcy, wybierając mnie już na drugą kadencję, popierają ten projekt - powiedział tvn24.pl burmistrz Myślenic.
"Realizacja tak dużego przedsięwzięcia inwestycyjnego zawsze spotyka się z licznymi napięciami wśród mieszkańców. Wyznaczając przebieg trasy linii kolejowej spotykamy się z różnicą interesów i potrzeb. Zdarzają się osoby rozgoryczone przebiegiem trasy, co najczęściej wynika z przebiegu linii przez ich działki i posesje. Większość z niemal 200 osób, które indywidualnie w UMiG Myślenice zapoznały się z propozycją przebiegu linii kolejowej, wyraziło aprobatę dla tej koncepcji i samej inwestycji" - tak burmistrz Szlachetka odnosił się do krytyki części mieszkańców na początku września.
Część mieszkańców miejscowości leżących na trasie kolei uważa jednak, że nowy przebieg linii kolejowej to "trasa ludzkich krzywd" - stronę pod taką nazwą założyli na Facebooku, by tam informować o swoich wątpliwościach wokół inwestycji.
Przeciwne przebiegowi trasy przez Mogilany były też poprzednie władze tej gminy. W 2022 roku radni Mogilan przegłosowali rezolucję, w której wyrazili stanowczy sprzeciw wobec przebiegu połączenia kolejowego Kraków-Myślenice przez tę gminę. We wrześniu br. podjęli drugą uchwałę, w której domagali się zmian w projekcie. Zwolennikiem budowy jest jednak - w przeciwieństwie do swojego poprzednika - nowy wójt Mogilan Jerzy Przeworski.
Punktem zapalnym są również Krzyszkowice w gminie Myślenice - ta miejscowość ma zostać, jak obawia się część mieszkańców, przecięta na pół.
Kolej ma przydać się przede wszystkim mieszkańcom Myślenic, którzy do Krakowa dojadą dzięki niemu w 43 minuty, zamiast stać na wiecznie zakorkowanej zakopiance - tej samej, którą mieszkańcy gminy Mogilany zablokują w dniu rozpoczęcia sezonu narciarskiego. Według zwolenników linii kolejowej, w podobny sposób na inwestycji skorzystają mieszkańcy miejscowości leżących na trasie pociągu. Liczące nieco ponad 17 tys. mieszkańców Myślenice są jednym z największych miast Małopolski pozbawionych linii kolejowej.
Konsultacje społeczne mają odbyć się w czasie pozyskiwania przez kolejarzy decyzji środowiskowej dla inwestycji, czyli najprawdopodobniej dopiero w 2026 roku. PKP PLK tłumaczy w przesłanym nam oświadczeniu, że prace nad projektem budowlanym zakończą się po ostatecznym ustaleniu przebiegu trasy.
"Po wielobranżowym uszczegółowieniu zakresu inwestycji zostaną ustalone ostateczne granice projektu. Będzie z nich wynikać liczba obiektów budowanych, w tym budynków do rozbiórki oraz działek do wykupienia" - napisał nam Piotr Hamarnik z zespołu prasowego PKP PLK. Dodał, że "proces konsultacji społecznych będzie prowadzony zgodnie z obowiązującymi przepisami".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Grzegorz Momot/PAP