- To jest nieopisana radość dla mnie. Jestem taka szczęśliwa, widziałam się z nim wczoraj. Reaguje na mnie i na mój głos - mówi wzuszona babcia Adasia, z domu której dziecko wyszło feralnej nocy. Przyznaje, że poczucie winy będzie miała do końca życia. Jak informują lekarze, skrajnie wychłodzony dwulatek wraca do zdrowia.
Szczęśliwi i wzruszeni dziadkowie dziękują wszystkim, którzy przyczynili się do uratowania życia dziecka, i zaznaczają, że chłopczyk wielokrotnie wcześniej przebywał pod ich opieką. - Nigdy nie zdarzyło się, żeby w nocy wyszedł - zaznacza babcia. Poza Adasiem dziadkowie mają jeszcze sześcioro wnucząt.
- To jest dla mnie cud. Jestem bardzo wdzięczna - mówi babcia chłopca. Jednocześnie nie może pogodzić się z faktem, że kiedy dziecko wyszło w nocy z domu, było pod jej opieką. - Ja poczucie winy zawsze będę miała, do końca życia - przyznaje.
To, że dziecko wyszło z feralnej nocy z domu, pierwszy zauważył dziadek.
Dziękują wszystkim
Dziadkowie są ogromnie wdzięczni osobom, które przyczyniły się do uratowania Adasia.
- Dziękujemy doktorowi Skalskiemu, praktycznie to on go uratował. Dziękujemy sąsiadom i policjantom - mówi wzruszony dziadek.
Dziadkowie doceniają też zachowanie policjanta. - Dobrze, że to on go znalazł. Gdybyśmy my go znaleźli, to pewnie wyrządzilibyśmy mu większą krzywdę - twierdzi kobieta.
"Wrócił do żywych"
Dziecko trafiło do szpitala w krakowskim w niedzielę Prokocimiu. W czwartek po raz pierwszy od wybudzenia ze śpiączki farmakologicznej zobaczyło swoich rodziców. Lekarzom udało się już nawiązać kontakt z Adasiem.
- Dziecko, które było już na drugim świecie, zebrało się i jest z nami, wróciło do nas, do świata żywych - mówił prof. Janusz Skalski ze Szpitala Dziecięcego w Krakowie, który zajmuje się chłopcem.
Dwulatek wraca do pełnej sprawności. - Dziś na śniadanie Adaś zażyczył sobie parówki - poinformował w piątek rano dyrektor szpitala.
Podnieśli temperaturę ciała
Chłopiec został podpięty do urządzenia ECMO, które umożliwia pozaustrojowe utlenowanie krwi. Dzięki niemu udało się podnieść temperaturę ciała chłopca z 12,7 do 36 st. C.
Rodzice dziecka nie wiedzą, dlaczego Adaś wyszedł w środku nocy z domu babci ubrany jedynie w piżamę. - Czy szedł do domu, czy w śnie był? Nie wiadomo. Nie zdarzało mu się to wcześniej - mówił tata chłopca.
Autor: mmw,ps/b / Źródło: TVN24 Kraków