Wyłączony ze Świętokrzyskiego Parku Narodowego obszar na szczycie Łysiec znów będzie objęty najwyższą formą ochrony przyrody. Zdecydował o tym rząd. Za rządów PiS działki na Świętym Krzyżu zostały oderwane z parku i oddane do użytkowania zakonnikom. Oblaci chcieli je przejąć. Wiceminister klimatu Mikołaj Dorożała ocenił, że działania poprzedniej ekipy były "skandaliczne", a decyzja obecnych władz to "powrót do normalności".
O przywrócenie granic Świętokrzyskiego Parku Narodowego (ŚPN) apelowali w poprzedniej kadencji Sejmu posłowie rządzącej obecnie koalicji, ale także aktywiści i naukowcy z Polskiej Akademii Nauk, już w 2021 roku. Wtedy premier Mateusz Morawiecki podjął decyzję o usunięciu z granic ŚPN trzech działek, leżących na szczycie Święty Krzyż (zwanym Łyścem lub Łysą Górą) - na tyłach klasztoru oblatów.
Najwyższa Izba Kontroli oceniła w 2022 roku, że decyzja Morawieckiego była bezprawna. Kontrolerzy stwierdzili, że według ustawy z parku narodowego można odłączyć teren tylko wtedy, gdy bezpowrotnie utracił on swoje wartości przyrodnicze i kulturowe. W tym przypadku tego nie wykazano. Gdy pytaliśmy o sprawę przedstawicieli rządu Zjednoczonej Prawicy, odpowiadano nam, że nie ma w planach przywrócenia Łyśca w granice parku. Po przejęciu władzy przez nową koalicję sytuacja się zmieniła.
Rząd chce powiększyć Świętokrzyski Park Narodowy
- Ta sprawa była bezprecedensowa w skali kraju. Nie wysłuchano opinii strony społecznej, strony przyrodników, strony naukowców - zaznaczył w środę na konferencji prasowej poseł Polski 2050 Rafał Kasprzyk. Jego opinię podzielił wiceminister klimatu Mikołaj Dorożała (Polska 2050), który poinformował, że Łysiec wróci w granice parku narodowego. Wyjaśnił, że w tej sprawie rozpoczęła się procedura legislacyjna. Nie sprecyzował, jakich narzędzi prawnych użyje resort, by cofnąć zmiany wprowadzone rozporządzeniem premiera Morawieckiego.
- Sytuacja, która miała miejsce w Świętokrzyskim Parku Narodowym, była niebezpiecznym precedensem. Nie powinno być tak, że premier podpisuje jakieś dokumenty, coś zostaje wyłączone i doprowadzamy do sytuacji, w której w sposób precedensowy parki narodowe, które są ostoją naszej kultury (...) zostają przesuwane, zmieniane, bo komuś tak się podoba albo ma jakąś inną wizję - zaznaczył wiceminister Dorożała. - Chcemy, żeby bez względu na ekipę, która w danym momencie rządzi w kraju, były pewne świętości (...). Chcemy chronić przyrody w sposób systemowy - zaznaczył wiceszef resortu.
Dorożała zaznaczył, że działki wrócą do Świętokrzyskiego Parku Narodowego z poszanowaniem interesów oblatów, "którzy funkcjonują tam od wielu lat". - Nikt nie planuje ich stamtąd wyrzucać, natomiast kwestia symbiozy z parkiem narodowym jest niezwykle istotna - powiedział.
Czytaj też: Ile żubrów żyje w Puszczy Białowieskiej?
Wiceminister dodał, że proces legislacyjny dotyczący ponownego włączenia działek na szczycie Łysiec do parku narodowego dopiero się rozpoczął. Ocenił, że wydarcie tego terenu przez rząd PiS było "skandaliczne", a decyzja obecnej ekipy to "powrót do normalności". Dorożała zapowiedział, że na Łyścu się nie skończy, bo w planach jest powiększenie terenu Świętokrzyskiego Parku Narodowego. W tej sprawie mają odbyć się konsultacje z samorządowcami i mieszkańcami.
Co z oblatami?
Oblaci argumentowali, że działki zlokalizowane na tyłach zabudowań zakonnych są im potrzebne do posługi pielgrzymom. W zabytkowych budynkach, należących dawniej do benedyktynów, chcieliby przyjmować gości, jeść posiłki i prowadzić spowiedź.
Koordynator medialny Polskiej Prowincji Oblatów ojciec Paweł Gomulak pod koniec 2022 roku podkreślał w rozmowie z tvn24.pl, że zakon "nieprzerwanie od upadku komunizmu w Polsce walczy o reintegrację zabudowań klasztornych, które zostały wybudowane jako jedna całość". - Apelujemy w tej sprawie do kolejnych rządów od ponad 30 lat. Mamy nadzieję, że doczekamy się tej sprawiedliwości dziejowej - zaznaczał duchowny. Zapewniał, że oblaci będą opiekować się cennym terenem, który wciąż znajdował się w obszarze ochrony krajobrazowej.
Obszarem dysponuje obecnie starosta kielecki, którego oblaci namawiali do sprzedania działek za jeden procent ich wartości. Tak się nie stało, za to starosta podpisał z zakonnikami umowę dzierżawy na 50 lat. Duchowni płacą za niespełna półtora hektara sześć tysięcy złotych miesięcznie. Nie wiadomo na razie, jak na tę umowę wpłyną plany legislacyjne nowej ekipy rządzącej ani czy zakonnicy będą mogli wciąż prowadzić tam swoje inwestycje. Oblaci zamierzają wyremontować część budynków, a niektóre z nich przebudować.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24