"Był przekonany, że pasieka jest nieprawidłowo prowadzona" i dlatego "w trosce o los pszczół" wyniósł sześć uli - tak próbę kradzieży w Orzelcu Małym (woj. świętokrzyskie) tłumaczył policjantom 42-latek z Łubnic. Mężczyzna został przyłapany na gorącym uczynku.
W niedzielę po godzinie 23 policjanci otrzymali zgłoszenie o ujęciu mężczyzny, który miał ukraść z pasieki w Orzelcu Małym (powiat staszowski) sześć z 20 znajdujących się tam uli. Zatrzymania dokonał właściciel hodowli, położonej w kompleksie leśnym.
Zniknięcie uli wraz z pszczołami zauważył gospodarz, który przyjechał na działkę. Pozostałe 14 właściciel zaczął przenosić w bezpieczne miejsce, obawiając się, że również one zostaną skradzione.
- Podczas załadunku zauważył pojazd marki Audi, który zbliżał się do pasieki. Na widok gospodarza auto zaczęło nagle cofać. Próbę odjechania z miejsca uniemożliwił właściciel pasieki, który ujął 42-latka i wezwał policję - poinformowała w komunikacie aspirant Joanna Szczepaniak, rzeczniczka staszowskiej policji.
Tłumaczył się troską o pszczoły
Ujęty mężczyzna, mieszkaniec gminy Łubnice, przyznał się do kradzieży sześciu uli. - Jak tłumaczył, był przekonany, że pasieka jest nieprawidłowo prowadzona i w trosce o los pszczół postanowił zabrać ule - przekazała Szczepaniak.
45-letni właściciel pasieki oszacował wartość skradzionych uli na 1800 złotych. Policjanci odzyskali je i oddali gospodarzowi. 42-latek "zatroskany" o los pszczół usłyszał za to zarzut kradzieży, za który grozi mu do pięciu lat więzienia.
Źródło: KPP w Staszowie
Źródło zdjęcia głównego: KPP w Staszowie