Jak podała JSW w komunikacie, 40-letni górnik był pracownikiem spółki JSW Szkolenie i Górnictwo, pracował w kopalni dwa lata. "Pracownicy, zarząd i rada nadzorcza Jastrzębskiej Spółki Węglowej składają wyrazy głębokiego współczucia rodzinie, najbliższym oraz kolegom zmarłego górnika" - przekazała spółka.
Dodała, że pięciu z ośmiu górników, którzy po wstrząsie trafili do okolicznych szpitali, zostało już wypisanych do domów.
Wstrząs na poziomie 850 metrów
W akcji ratowniczej brało udział 26 zastępów ratowniczych z kopalń JSW oraz Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. Ustaleniem okoliczności i przyczyn wypadku zajmuje się Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku, Państwowa Inspekcja Pracy oraz powołany przez pracodawcę zespół powypadkowy.
Do silnego wstrząsu doszło w poniedziałek o godzinie 21.26 na poziomie 850 metrów, podczas drążenia przodka w tzw. Ruchu Knurów, który jest częścią kopalni Knurów-Szczygłowice, należącej do JSW. W rejonie wstrząsu przebywało dziewięciu górników. Ośmiu pracowników przodka wycofało się o własnych siłach, z jednym z górników nie było kontaktu. Wiadomo jednak było, w którym miejscu pracownik ten się znajduje.
Pracownicy, którzy po wstrząsie samodzielnie opuścili zagrożony rejon, zostali zaopatrzeni przez kopalniane służby, a następnie przewiezieni do szpitali w Knurowie, Zabrzu i Gliwicach. Według wstępnych informacji nie odnieśli poważniejszych obrażeń – doznali otarć i stłuczeń, skarżyli się na bóle pleców.
Akcja ratunkowa
Według relacji biorących udział w akcji ratowników wstrząs nie skutkował zniszczeniem wyrobiska, nie trzeba było przedzierać się przez zawał skał. Ratownicy mieli do przejścia ok. 200 metrów chodnika, w którym największym problemem stało się zagrożenie metanowe.
Wstrząs zniszczył bowiem tzw. lutniociąg, czyli rękaw, którym do przodka doprowadzane było powietrze. Ratownicy stopniowo odbudowali lutniociąg, ale przed tymi miejscami stężenia metanu sięgały 70 procent. Metan wypiera bowiem z atmosfery tlen, sprawiając, że staje się ona niezdatna do oddychania. Z kolei w stężeniu od 5 do 15 proc., przy odpowiedniej ilości tlenu, gaz ten grozi wybuchem.
Ratownicy musieli odtworzyć instalację, transportując i montując kolejne elementy lutniociągu. W ten sposób sukcesywnie zwiększali wentylowany odcinek chodnika, dzięki czemu zmniejszało się zagrożenie metanowe i możliwe było posuwanie się w wyrobisku.
Rejon prowadzenia akcji ratowniczej został wyłączony z funkcjonowania kopalni, pozostała część zakładu prowadzi normalne wydobycie. Działania ratowników koordynowała Centralna Stacja Ratownictwa Górniczego i nadzór górniczy.
Autorka/Autor: tas, wini, FC, mjz/tok
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Dawid Lach/KWK S.A.