O radzie miasta w Katowicach mówiło się "27 do jednego". Tą jedynką był Dawid Durał. Trybun ludowy. Pod prąd z władzą. Jedyne zagrożenie dla partii, która rządzi miastem od ćwierćwiecza i stworzyła armię pijarowców. Mógł przejść do drugiej tury z Marcinem Krupą. W przededniu wyborów został zatrzymany przez policję.
"Kandydat na prezydenta Katowic z zarzutami. Dawid Durał miał znęcać się nad żoną i dzieckiem" - podały lokalne media.
Chodzi o sprawę z 29 marca. Żona Durała wezwała policję, został zatrzymany, przed wizytą w prokuraturze zaliczył izbę wytrzeźwień i wrócił do domu jako podejrzany o przemoc psychiczną wobec rodziny. Wszyscy o tym pisali. Sprawa błyskawicznie obiegła śląskie media.
Do artykułu o zarzutach Durała dodano "nagranie z zatrzymania". Durał sam to nagranie rozesłał, na dowód, że - jak twierdził - interwencja przebiegała bezprawnie. Na początku faktycznie radny grzecznie dopytuje policjantów o podstawę prawną, ale po tym, jak zaczynają go skuwać, z jego ust pada potok przekleństw i wulgarnych wyzwisk.
- Dawid zaliczył ogromny, niewybaczalny wybryk. Dał Krupie prezent - mówi aktywista miejski Piotr Ziegler, szef KATO Protest, stowarzyszenia, które zrzesza katowickie ruchy obywatelskie i które stały za Durałem. - To był trybun ludowy. Było nawet takie powiedzenie "27 do jednego", bo Dawid zawsze jako jedyny w radzie stawał po stronie mieszkańców, szedł pod prąd. Jako jedyny z kandydatów był zagrożeniem dla Krupy. Miał szansę przejść do drugiej tury.
Jednoosobowa opozycja
"Marcin Krupa bez wysiłku wygra wybory w Katowicach" - pisał portal slazag.pl, zanim wystartowała kampania. "Jego największy sukces to brak opozycji. No, prawie. Wśród radnych jest ona skromna – jednoosobowa".
Ta opozycja to właśnie był Durał.
Krupa zajmuje gabinet prezydenta Katowic od 2014. Wcześniej był radnym i zastępcą Piotra Uszoka, którzy rządził miastem przez 16 lat. Stworzył ugrupowanie Forum Samorządowe i przekazał je w spadku następcy. Forum pod egidą Krupy najpierw współpracowało z PiS, a po zeszłorocznych wyborach parlamentarnych weszło w koalicję z PO. Zawsze trzymali ze zwycięzcą i dyktowali warunki. Dzięki temu nie mieli w radzie miejskiej oponentów, a dwie największe polskie partie nie przygotowały liderów, którzy mogliby zagrozić prezydenturze Krupy.
Widać to było także w minionej kampanii. Jarosław Makowski z PO, który w poprzednich wyborach samorządowych ostro rywalizował z Krupą, teraz już był jego wiceprezydentem. PO nie wystawiła żadnego kandydata, poparła Krupę. PiS, które popierało Krupę w poprzednich wyborach, długo tego kandydata szukało. Publicyści spekulowali: może były premier Mateusz Morawiecki? Zebrał najwięcej głosów w Katowicach wyborach parlamentarnych 2023. Może minister w jego drugim rządzie poseł Michał Wójcik albo szef klubu katowickich radnych PiS Piotr Pietrasz? Czy niedawny wiceprezydent Katowic Mariusz Skiba, który musiał zwolnić miejsce obok Krupy dla przedstawiciela PO Jarosława Makowskiego? Wreszcie zaproponowali byłego senatora z ramienia PO Leszka Piechotę, który w ostatnim czasie pod sztandarami PiS ponosił porażkę za porażką, począwszy od walki o prezydenturę w Chorzowie po próby zdobycia mandatów posła i senatora.
Konfederacja wystawiła Jacka Budnioka, biznesmena, który z samorządem dotąd nie miał nic wspólnego. Podobnie jak Marek Strzałkowski, ostatni z pięciu kandydatów, niezwiązany z żadną partią.
Metro, darmowy tramwaj i milion amerykańskich dolarów
Budniok zapowiadał budowę metra na Śląsku. Piechota stawiał na darmową komunikację publiczną, na początek tramwajami. Strzałkowski chciał oddać władzę w mieście superkomputerowi. - Chodzi o to, żeby zunifikować dane i umieścić je w jednym systemie, co poprawi transparentność i dostęp do informacji oraz pomoże mieszkańcom uczestniczyć w procesach decyzyjnych - wyjaśniał.
Nie było ich widać w kampanii. Za to Krupa był wszędzie. 4 kwietnia zawieszał wiechę na budowie nowego osiedla przy alei Korfantego. 31 marca gościł na metropolitarnym śniadaniu wielkanocnym dla samotnych. 29 marca na Europejskim Kongresie Gospodarczym. 24 marca na Wielkiej Gali Izby Rzemieślniczej oraz Małej i Średniej Przedsiębiorczości. Oczywiście jako prezydent miasta. Jako prezydent pokazywał się w szkołach na konkursach muzycznych, szachowych, piłkarskich. A w międzyczasie jako kandydat na prezydenta spotykał się z mieszkańcami w dzielnicach.
Konkurencja wytykała mu, że od roku prowadził za pieniądze miasta prekampanię. Jego wizerunek pojawił się między innymi na autobusach, osobiście pojawiał się na otwarciach domów kultury. A na starcie kampanii, w imię dbania o estetykę miasta, zabronił wieszania plakatów wyborczych na latarniach.
Strzałkowski próbował kupić uwagę za dolary amerykańskie. 4 kwietnia zapraszał na konferencję prasową obietnicą przekazania miastu na cele publiczne miliona dolarów po wygranych wyborach. Jego konferencję relacjonował portal katowice24.info. Okazało się, że chodziło o dolary w usługach.
– Zobowiązuję się przekazać na cele publiczne dla miasta, prywatnie od siebie, milion dolarów amerykańskich w postaci usług IT, po to, żeby jak najszybciej zacząć wdrażać superkomputer GAIA. Zaproponowałem to już miastu w 2021 roku, prototyp oraz usługi na rzecz miasta, które zostały odrzucone. Superkomputer GAIA mógł więc funkcjonować w mieście już od trzech lat – mówił Strzałkowski. – Jeżeli ktoś myśli, że taka sytuacja się powtórzy, czyli że ktoś, kto odniósł sukces za granicą, odniósł sukces w USA, przyjedzie do Katowic płacić tu podatki i proponować miastu różnego rodzaju usługi, po to, żeby je zreformować, to wydaje mi się, że prawdopodobieństwo jest bardzo małe. To jest sytuacja jedna na milion i to jest właśnie ten jeden raz.
Konkurs piękności
Rywale Krupy wzywali go do wspólnej debaty. - Mam tak zajęty grafik, że trudno w nim zmieścić czas na debatę. Tym bardziej, że mieszkańcy wiedzą, co realizuję, w jaki sposób realizuję, ile tego już udało się zrealizować i jakie mam plany na przyszłość. Moja gwarancja prawdomówności, działalności w sferze miejskiej nie wymaga jakiegoś większego debatowania. Nic więcej nie dodam, nic więcej nie ujmę - wyjaśnił prezydent w mediach 18 marca.
Następnego dnia kontrkandydaci zorganizowali konferencję prasową w reakcji na tę odmowę. - Dialog to podstawa demokracji. To, że urzędujący prezydent miasta nie chce debatować, nie chce podjąć dialogu, jest dla mnie bardzo niepokojące - mówił Strzałkowski. - Jestem osobą prywatną, nie żyję z pieniędzy publicznych, nikt z mieszkańców mi nie płaci. Dlatego ja, jako osoba, która płaci za jedzenie Marcina Krupy, za jego krawat, za jego limuzynę, mówię: Marcin, przyjdź na debatę, my tam będziemy, ja na pewno będę.
Nic to nie dało.
- Ja miałem spotkać się z Maciejem Biskupskim i Łukaszem Borkowskim na debacie w radiu TOK FM - mówi Ziegler. To kandydaci na radnych Katowic, pierwszy z wymienionych z Forum Samorządowego, drugi z Platformy Obywatelskiej, czyli obaj od Krupy. - W ostatniej chwili odwołali swój udział - kwituje Ziegler. - Jak nie debatujemy, nie ścieramy idei, proces wyborczy jest niepełny i zamienia się w konkurs piękności.
- O czym chciał pan debatować?
- Przed nami prace nad planem ogólnym dla Katowic, który ma zdefiniować miasto, gdzie co budować. Patrząc na to, jak łatwo deweloperzy realizują swoje interesy kosztem mieszkańców, teraz albo nigdy musimy stanąć w obronie ładu przestrzennego w mieście. To główna oś, o którą kruszymy kopię.
Zarzuty
Po zarzutach Durał tłumaczył się, że to ze stresu związanego z kampanią, że czuł się atakowany, że jest w terapii małżeńskiej, że nie wiedział, że nierozmawianie z żoną to przemoc psychiczna, że żona wycofała zarzuty. Nie pomogło. Poparcie dla Durała wycofał KATO Protest oraz inne ugrupowania, których był kandydatem, Polska 2050 Szymona Holowni i Ruch Autonomii Śląska. "Jednocześnie wzywamy kandydata do rezygnacji ze startu w nadchodzących wyborach samorządowych" - napisali na stronie wspólnego komitetu Katowice 2050.
Durał się nie wycofał. - Nie ma ku temu powodu. Rodzina mnie wspiera. Bliscy, przyjaciele i znajomi mówią, abym absolutnie nie rezygnował. Małżonka, teściowie będą na mnie głosować. Ktoś złamał prawo, aby mnie uwalić. Nie poddaję się - przekazał nam 4 kwietnia.
- Na finiszu wyborów podciął nam skrzydła - komentował Piotr Ziegler, który wierzył, że z Durałem mają szansę "rozbić układ rządzący miastem od ćwierćwiecza". - Straciliśmy jedną armatę, ale jesteśmy jeszcze w stanie odbić to miasto. KATO Protest ma ośmiu kandydatów do rady - mówił przed wyborami. Jest jednym z nich.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: arch. prywatne