Chłopcy, którzy w niedzielę zostali potrąceni we wsi pod Żywcem, wciąż przebywają w szpitalach. Ich stan jest stabilny. Kierowca jeszcze nie usłyszał zarzutów.
Śledczy wciąż ustalają przyczyny wypadku, do którego doszło w niedzielę po południu we wsi Lipowa pod Żywcem. Kierujący oplem astrą 21-latek wjechał na chodnik i potrącił dwóch chłopców, którzy jechali rowerami.
- Kierowca nie został jeszcze przesłuchany i usłyszał zarzutów, ponieważ czekamy na opinie biegłych - mówi Mirosława Piątek, rzeczniczka policji w Żywcu.
Biegli mają ustalić, z jaką prędkością jechał 21-latek. Na razie wszystko wskazuje na to, że przekroczył dozwoloną. - To, że wypadł na łuku drogi i dachował - uściśla Piątek.
Kierowca miał prawo jazdy i był trzeźwy, ale pobrano mu także krew do badań. Wyniki nie są jeszcze znane.
Jak mówi Piątek, brzmienie zarzutów zależy także od obrażeń, jakie ponieśli chłopcy, a w tej sprawie lekarze jeszcze się nie wypowiedzieli.
8 i 10-latek zostali przetransportowani do szpitali w Bielsku-Białej i Katowicach śmigłowcem. Byli w stanie ciężkim. - Dzisiaj ich stan się polepszył, jest stabilny i nie zagrażający życiu - mówi Piątek.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja