Nagranie otrzymaliśmy na Kontakt24.
Pan Mateusz, autor nagrania wyjaśnił, że sytuacja miała miejsce w środę po południu w centrum miasta.
- Przejeżdżam tamtędy w drodze do pracy i wczoraj po południu, jadąc od strony rzeki, która przepływa przez centrum Ustronia, zatrzymałem się przed szlabanem na strzeżonym przejeździe kolejowym. Przez ten przejazd prowadzi również chodnik dla pieszych, którzy razem z autami czekają na przejazd pociągu. Stałem tak może pięć minut, kiedy od strony rzeki przyszła grupa kolonijna. Dzieci wyglądały jak uczniowie pierwszych klas podstawówki, było ich około 20, może 30, a z nimi szli dorośli opiekunowie, chyba pięć osób w wieku między 20 a 35 lat - ocenił.
- Postali chwilę z resztą pieszych, ale niezbyt długo, po czym zobaczyłem, jak zarówno dzieci, jak ich opiekunowie przechodzą pod zamkniętym szlabanem i przebiegają przez tory. Słyszałem z auta, że kilka osób z innych oczekujących zaczęło do nich krzyczeć, ale nic to nie pomogło i cała grupa przebiegła na drugą stronę - relacjonował.
Mężczyzna podkreślił, że - na szczęście - tym razem nic się nie stało.
- To było zachowanie skrajnie nieodpowiedzialne, zwłaszcza biorąc pod uwagę dzieci i ich bezpieczeństwo, jak również złe nawyki, których w ten sposób się uczą. Tyle mówi się o tragicznych zdarzeniach na przejazdach kolejowych, a w tym przypadku zachowanie dorosłych było tym bardziej karygodne, że mieli pod opiekę nie swoje dzieci. Rodzice im zaufali. Dlatego też zdecydowałem się na przesłanie nagrania do redakcji, bo uważam, że konieczne jest ciągłe edukowanie ludzi o tym, jak powinni i jak nie powinni zachowywać się na drodze - podkreślił.
Za wejście na przejazd kolejowy przy zamkniętych szlabanach grozi mandat w wysokości dwóch tysięcy złotych.
Autorka/Autor: est, mm/gp
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24/ Matiussss