W mieszkaniu na parterze bloku w Tychach, gdzie w poniedziałek doszło do wybuchu gazu, przebywał 27-letni mężczyzna. Wypadł na zewnątrz wraz ze ścianą frontową, jest w ciężkim stanie, z tego powodu prokurator nie mógł go przesłuchać. Kamery monitoringu wyłączyły się w momencie eksplozji. Mieszkańcy mogli wrócić do siebie tylko na chwilę, by zabrać jedzenie, które kupili na święta. Prokuratura Rejonowa w Tychach wszczęła śledztwo.
Jak przekazała nam tyska prokurator rejonowa Maria Paszek, postępowanie prowadzone jest pod kątem artykułu 163 paragraf 1 punkt 3 Kodeksu karnego.
Kto sprowadza zdarzenie, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mające postać eksplozji materiałów wybuchowych lub łatwopalnych albo innego gwałtownego wyzwolenia energii, rozprzestrzeniania się substancji trujących, duszących lub parzących podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Nieszczęśliwy wypadek czy celowe działanie
- Bezpośrednią przyczyną zdarzenia był wybuch gazu, natomiast w jakich okolicznościach do niego doszło, czy był to nieszczęśliwy wypadek czy celowe działanie osób trzecich - to będzie przedmiotem śledztwa - mówi Paszek.
W mieszkaniu na parterze, gdzie doszło do wybuchu, nie było butli gazowej. Strażacy od początku informowali, że blok podłączony jest do instalacji gazowej. Już w dniu katastrofy w trakcie pierwszych oględzin śledczy z udziałem biegłego z zakresu budownictwa i gazownictwa zabezpieczyli w mieszkaniu kuchenkę gazową z płytą, która jest dowodem w sprawie i będzie dodatkowo badana przez biegłych.
- Doszło do rozszczelnienia instalacji gazowej - mówi Paszek, co może oznaczać na przykład, że kurki z gazem były odkręcone.
W sprawie nikt jeszcze nie usłyszał zarzutów.
CZYTAJ TEŻ: "Długo nie będą mogli wrócić do swoich mieszkań"
Wczoraj do późnych godzin wieczornych policjanci zabezpieczali nagrania z monitoringu z okolicznych kamer. - Moment wybuchu uchwyciła kamera znajdująca się z tyłu bloku. Widać pył i wypadające okna. Kamery od frontu bloku wyłączyły się w momencie eksplozji. Ale jeszcze poszukujemy nagrań - mówi Paulina Kęsek, rzeczniczka tyskiej policji.
Dzisiaj śledczy ponownie oglądają blok - tym razem szacują zniszczenia w mieszkaniach.
27-latek w ciężkim stanie, po operacji chirurgicznej
27-letni mężczyzna, który przebywał w mieszkaniu na parterze w momencie wybuchu, jest w ciężkim stanie, dlatego nie został jeszcze przesłuchany.
- Siła wybuchu wyrzuciła go z mieszkania na zewnątrz wraz ze ścianą w kuchni, czyli ścianą frontową bloku - powiedziała Paszek.
- Po operacji chirurgicznej został przeniesiony z powrotem na oddział intensywnej terapii - mówi Jolanta Wołkowicz, rzeczniczka Górnośląskiego Centrum Medycznego Szpital w Ochojcu w Katowicach. Mężczyzna ma poparzone 80 procent powierzchni ciała. Miał być transportowany do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, ale z uwagi na inne obrażenia wciąż nie jest to możliwe.
W sumie hospitalizowanych było sześcioro z trzynaściorga mieszkańców, którzy wymagali pomocy medycznej. W ochojeckim szpitalu jest także inna poszkodowana w katastrofie, młoda kobieta, która doznała złamania nogi i jest na oddziale ortopedii.
Dwójka rodzeństwa, ośmioletni chłopiec i czteroletnia dziewczynka, którzy w dobrym stanie trafili do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, już w dniu wybuchu została wypisana ze szpitala.
Wybuch gazu i zniszczenia
Do wybuchu doszło po 9 rano w poniedziałek, 1 kwietnia, w mieszkaniu parterowym w klatce numer 4. Strażacy ewakuowali z niej wszystkich mieszkańców. Jest tam zameldowanych prawie 100 osób. Dotąd nie wrócili do domu.
Długi, pięcioklatkowy, siedmiokondygnacyjny blok przy ul. Darwina jest administrowany przez Miejski Zarząd Budynków Mieszkalnych. Lokale są komunalne i prywatne.
W dniu wybuchu mieszkańcy w asyście strażaków mogli wejść do bloku po niezbędne rzeczy, takie jak leki czy dokumenty. - Dzisiaj razem ze strażakami mogli zabrać stamtąd także inne rzeczy. Zgłaszali na przykład, że mają jedzenie w lodówce, które kupili na święta - mówi Ewa Grudniok, rzeczniczka Urzędu Miasta w Tychach.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wybuch gazu w bloku. 15 osób poszkodowanych
Powrót na stałe na razie nie jest możliwy. Konstrukcja bloku nie jest naruszona, ale mieszkania wymagają remontu. W najbardziej zniszczonych uszkodzone są stropy, trzeba je będzie odtworzyć. W innych wymienione muszą być instalacje wodne, kanalizacyjne, elektryczne, gazowe oraz okna i drzwi.
- Jutro zaczniemy przekazywać poszkodowanym mieszkańcom klucze do lokali zastępczych - zapowiada Grudniok.
Kim jest mężczyzna z mieszkania na parterze?
- 27-letni mężczyzna nie był zameldowany w tym bloku. Był w mieszkaniu siostry, która przebywała za granicą i już wróciła - mówi Ewa Grudniok.
Jak dodaje, do MZBM nie wpłynęły od mieszkańców żadne skargi dotyczące tego lokatora. Pytana o ewentualną przeszłość kryminalną 27-latka, prokurator Peszek odpowiedziała, że do czasu przesłuchania mężczyzny nie będzie udzielać takich informacji.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24