Pieszy przewrócił się na jezdnię po tym, jak na pasy wjechała czerwona toyota. Zdarzenie zarejestrowała kamera samochodowa innego kierowcy. W tej sprawie jest wiele zwrotów. Był mandat dla pieszego, potem cofnięty. Było umorzenie, jest ponowne badanie sprawy.
Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu zażądała od podległej prokuratury rejonowej akt sprawy wypadku z 18 lutego 2023. Tego dnia po godzinie 18 w Sosnowcu czerwona toyota yaris, skręcając z ulicy Warszawskiej w lewo w ulicę Sienkiewicza potrąciła mężczyznę, który przechodził przez przejście z sygnalizatorem świetlnym. Sprawa zakończyła się umorzeniem.
- Prokurator nadzorca przeanalizowała materiał dowodowy i wzruszyła (zmieniła lub uchyliła - przyp. red.) decyzję o umorzeniu jako przedwczesną - przekazał nam Waldemar Łubniewski, rzecznik sosnowieckiej prokuratury. Jak dodał, prokuratura planuje dotrzeć do oryginalnego nagrania, jeszcze raz je przeanalizować, a także przesłuchać ponownie jego autora, świadka wypadku, pana Adriana.
Relacja świadka zdarzenia
- Widziałem moment wypadku, ale nie byłem pewny, jakie było wtedy światło. Zakładałem, że piesi powinni mieć zielone. Często tamtędy jeżdżę i reguła jest taka, że przy lewoskręcie zapala się zielone dla pieszych - opowiada nam świadek, pan Adrian.
Zatrzymał się na pobliskiej stacji benzynowej i wrócił pieszo na miejsce wypadku. - Gdy dzwoniłem na 112, powiedziałem przez telefon, że pieszy został potrącony na pasach, na co pani kierowca z toyoty podniosła głos, żebym nie gadał głupot, że pieszy przebiegał przez jezdnię - pan Adrian wyjaśnia, dlaczego uparł się i do dzisiaj nie zostawił sprawy, mimo że nie zna pokrzywdzonego.
- Najpierw przyjechali ze straży i z pogotowia, na końcu policja. Powiedziałem policjantom, że mam nagranie, tylko muszę wrócić do auta i je zgrać. Powiedzieli, że w porządku, poczekają. Wiedzieli, gdzie zaparkowałem - 25 metrów od tego przejścia. Gdy po 10 minutach wróciłem na miejsce wypadku, nikogo już nie było.
Pan Adrian wrócił do domu i telefonicznie przekazał policji, że ma nagranie wypadku. Jak opowiada, odsyłali go od komisariatu do komisariatu. - Najpierw byłem na Niwce, na Wojska Polskiego. Potem bliżej centrum. Znowu powiedzieli że to nie tu, że mam iść do komendy głównej. A tam dyżurny powiedział, że sprawa jest już zakończona. Że pieszy jest winny, że się przyznał i dostał mandat. Nie chciał ode mnie nagrania.
Sprawa rusza ponownie dzięki dziennikarzowi Łukaszowi Zboralskiemu, który dwukrotnie opisał okoliczności zdarzenia na portalu brd24.pl i pokazał nagranie.
"Z mandatu (dla pieszego - przyp. red.) się wycofano i postępowanie powypadkowe prowadzono pod nadzorem prokuratury. Ta jednak mimo nagrania, na którym widać, że pieszy miał zielone światło, sprawę umorzyła" - napisał w drugim artykule.
Podał także, jak Prokuratura Rejonowa Południe w Sosnowcu, która nadzorowała postępowanie, wyjaśniała mu to umorzenie. "Dokonano oględzin monitoringu, na którym widoczna była migająca pomarańczowa lampa. Przed kierowcą, który rejestrował sytuację poruszały się dwa samochody. Pierwszy koloru czerwonego, który wjechał na przejście, po czym gwałtownie zahamował. Brak możliwości stwierdzenia dlaczego z uwagi na jakość nagrania oraz panujące warunki atmosferyczne, takie jak: pora nocna, mokra jezdnia" - przekazał.
Pytani przez nas o to zdarzenie przedstawiciele sosnowieckiej policji oraz Prokuratury Rejonowej Sosnowiec-Południe odesłali nas do Waldemara Łubniewskiego, który poza informacją o ponownej analizie sprawy nie mógł nic więcej powiedzieć. Wysłaliśmy pytania, czekamy na odpowiedź.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne