Dwaj chłopcy chodzili po dachu dawnej piekarni. Bawili się. 12-latek źle postawił nogę i wpadł do 8-metrowego komina. Wyciągali go strażacy. - Skarżył się na bóle - mówi rzecznik PSP.
Do wypadku doszło w niedzielę około godz. 15 w Sosnowcu.
Jak informują strażacy, po dachu nieczynnej piekarni przy ul. Kotlarskiej chodzili dwaj chłopcy.
- Jeden z nich, 12-latek wpadł do komina. Prawdopodobnie źle postawił nogę - mówi Jacek Szczypiorski, rzecznik PSP w Sosnowcu.
Drugi wezwał pomoc.
Komin ma aż 8 m głębokości. Nad dachem wystaje pół metra. Na szczęście jest też szeroki - metr na metr - i strażak mógł zejść do poszkodowanego z noszami za pomocą lin alpinistycznych do ratownictwa wysokościowego.
- Ubrał chłopca w specjalną kamizelkę stabilizującą, wciągnął do góry na desce i znieśliśmy go po schodach do karetki. Chłopiec był przytomny, ale na pewno poobijany. Z zewnątrz nie widać było obrażeń, ale skarżył się na bóle w okolicy kręgosłupa, miednicy, miał tez oznaki delikatnego wyziębienia, bo cała akcja trwała godzinę - mówi Szczypiorski.
12-latek może mówić o szczęściu, że przeżył. - Trafił do szpitala z urazem kręgosłupa. Obrażenia nie zagrażają życiu - mówi Sonia Kepper, rzeczniczka sosnowieckiej policji.
Budynek piekarni obraca się w ruinę i dzikie wysypisko śmieci. Jest prywatny, należy do spółki w upadłości, ale stoi na terenie miejskim. - Ponieważ właściciel nic z tym nie robi, wyślemy zapytanie do firm rozbiórkowych, ile kosztowałoby wyburzenie tego obiektu - mówi Rafał Łysy, rzecznik urzędu miasta w Sosnowcu.
Urząd już raz o to pytał dwa lata temu. Z 12 firm żadna nie odpowiedziała. Jeśli tym razem któraś przyjmie ofertę, urzędnicy będą musieli wystąpić do wojewody o pieniądze na wyburzenie.
Policja bada okoliczności wypadku. Kepper: - Trudno powiedzieć, co ci chłopcy tam tam robili. Bawili się
Chłopiec wpadł do komina piekarni przy ul. Kotlarskiej w Sosnowcu:
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice