Oskarżony o morderstwo 77-latka przyznaje się tylko do zbezczeszczenia jego zwłok. Twierdzi, że opiekował się zmarłym, a po jego śmierci włożył ciało do walizki i wrzucił do rzeki, bo taka była ostatnia wola pokrzywdzonego. - Chciał, by ostatnim miejscem jego spoczynku było morze - mówi obrońca. Sąd odroczył wyrok, bo sprawa jest zawiła.
O tym zdarzeniu w Gliwicach mówiło się: zbrodnia, makabryczna, wstrząsająca, śmierć w katuszach.
Około południa 4 kwietnia 2016 taksówkarz zobaczył dryfującą w rzece Kłodnica walizkę. Wymiary: 70 na 40 na 22 cm. Dziwnie wypukła. Zszedł, otworzył zamek, zobaczył siwe włosy pod reklamówką.
Martwy mężczyzna zwinięty był w kłębek. Ubrany, na ręce reklamówka, ręce i nogi związane sznurem. Dalsze ustalenia: wiek 77 lat, waga 37 kilogramów.
Trzy dni później śledczy mieli podejrzanego. Prokuratura oskarżyła 57-letniego Jerzego R. o znęcanie się nad Helmutem K., zamordowanie go i zbezczeszczenie jego zwłok. R. przyznaje się tylko do ostatniego zarzutu.
- Jego linia obrony jest taka, że zgon pokrzywdzonego nastąpił z przyczyn naturalnych - mówi Michał Kuźnik, obrońca Jerzego R. Oskarżony wrzucił ciało do rzeki, bo taka miała być ostatnia wola Helmuta K.: chciał by "ostatnim miejscem jego spoczynku było morze tudzież jakaś woda". Dlaczego K. miałby tego chcieć, R. nie był w stanie wyjaśnić. Dzisiaj uznał, że wrzucenie ciała do rzeki to był błąd. Obrońca dodaje, że jego klient jest nieporadny życiowo, "ma ograniczone możliwości związane z percepcją i przyjmowaniem pewnych faktów".
Przyczyna śmierci nie została ustalona. Sekcja zwłok nie wykluczała uduszenia, ale biegli sądowi do dzisiaj nie dali jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, jak zginął 77-latek. Nie potrafią zaopiniować, dlaczego był tak skrajnie wychudzony, posiniaczony na rękach i nogach, dlaczego miał połamane żebra i zanik mięśni.
Sędzia stwierdził na ostatniej poniedziałkowej rozprawie, że sprawa jest zawiła i odroczył ogłoszenie wyroku do 14 sierpnia. - Sąd rozważa zmianę kwalifikacji pierwszego czynu, czyli znęcania się na przestępstwo narażenia na utratę zdrowia lub życia - mówi Małgorzata Kozicka z prokuratory okręgowej w Gliwicach.
Z głodu zaczęły zanikać narządy wewnętrzne
Po odkryciu zwłok policja opublikowała wizerunek mężczyzny. W mediach pokazywana była jego twarz, ubranie, walizka. W ten sposób już na drugi dzień, we wtorek ustalono tożsamość zmarłego, ostatecznie zweryfikowaną badaniem DNA.
Okazało się, że Helmuta K. od roku poszukiwała policja. Samotny, starszy człowiek, schorowany, nieporadny, z zanikami pamięci i uzależniony od alkoholu, był pod opieką ośrodka pomocy społecznej i w kwietniu 2015 roku miał się przeprowadzić do domu pomocy społecznej, ale przepadł.
Gdy policja zatrzymała Jerzego R., wyjaśnił w prokuraturze, że namówił starszego pana, by zamieszkał u niego, zamiast w DPS-ie. - Nie było między nimi umowy na piśmie, ale doszło do dorozumianego zawiązania sposobu opieki nad Helmutem K. Jerzy R. miał się nim zajmować w zamian za pieniądze na utrzymanie. Dysponował kartą bankomatową 77-latka - wyjaśniała nam Joanna Smorczewska, rzeczniczka prokuratury okręgowej w Gliwicach.
R. miał karmić Helmuta K. i twierdził, że to robił, a także, że chodził z nim na spacery. Stan zdrowotny ofiary mówi jednak co innego. 77-latkowi z głodu zaczęły zanikać narządy wewnętrzne. Jerzy R. znęcał się nad nim fizycznie przez rok - stwierdzili śledczy w akcie oskarżenia.
Na początku kwietnia 2016 roku - jak przeczytaliśmy w komunikacie prokuratury - w mieszkaniu przy ul. Marzanki w Gliwicach Jerzy R. nałożył Helmutowi K. na głowę worek foliowy, zakleił taśmą klejącą na wysokości ust i w ten sposób zabił.
Oskarżony odrzuca ten zarzut. Twierdzi, że gdy zakładał worek, Helmut K. już nie żył. Następnie spakował ciało do walizki, zataszczył nad rzekę i wrzucił do wody.
A lodówka była pełna
Prokuratur żąda dożywocia dla Jerzego R.
Małgorzata Kozicka: - Pokrzywdzony na oczach oskarżonego umierał, oskarżony nie pomógł, nie widział potrzeby zawiadomienia pogotowia. Mimo, że jego lodówka była pełna. Pobierał jego emeryturę i ten układ mu po prostu odpowiadał. Myślę, że sądził, że w którymś momencie pozbędzie się pokrzywdzonego i będzie pobierał jego emeryturę.
Autor: mag/ao / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice